21. Panika

1.6K 54 8
                                    

Pov. Mery

Gdy Nathaniel do mnie zadzwonił, byłam bardzo zdziwiona. Było już późno, a ja po kąpieli kładłam się już spać. Byłam opatulona po same uszy, gdy usłyszałam szelest za oknem, a potem ciemną postać.

Na początku chciałam zacząć krzyczeć i drzeć się, że ktoś chce się włamać do mojego pokoju. Tak głupie zachowanie, biorąc pod uwagę to, że teoretycznie jestem w mafii. Ale nie każda córeczka potężnego mafioso, dostaje broń do łapy w wieku sześciu lat i uczy się strzelać do kukiełek w ogródku!

Potem jednak z ciemności wyłania się ciemne oczy Nate'a. Od razu wstaje z łóżka jak z procy i otwieram mu okno, by mógł swobodnie wejść do środka.

- Mery, musisz mnie teraz uważnie posłuchać i nie przerywać. Na szali może być twoje życie. - mówi chaotycznym i dziwnie spanikowanym głosem.

Jego słowa dopiero po chwili do mnie docierają, przyspieszając bicie mojego serca. I to wcale nie z tego, że widzę.

- Co? - szepcze, a mój głos lekko drży.

- Byłem na imprezie i zaczepił mnie mój były przyjaciel. Przez ostatni czas był w innych miastach i zdradził mi, że trzy potężne miasta polują na waszą rodzinę. Nie wiem ile w tym prawdy, ale wolałem cię ostrzec. I twoją rodzinę też. Nie chcę by ci, wam się coś stało. - opowiada, przeczesując co chwilę swoją czuprynę, która jest w większym nieladzie, niż zazwyczaj.

- Ale... Jak to? Przecież... - nie mogę znaleźć odpowiednich słów. Biorę głęboki wdech dla uspokojenia się. - Wiesz kiedy ma odbyć się atak?

- Niestety nie. - mówi z poczuciem winy.

Podchodzę bliżej niego i nie myśląc nic, kładę dłonie na jego lekko zarośniętych policzkach. Odpowiednio ustawiam jego twarz, by nie miał wyboru i patrzył mi w oczy. Zagłębiam się w jego mrocznym spojrzeniu, zapominając po co tak naprawdę złapałam go za policzki.

Tak bardzo jego wargi mnie kuszą.

- Musisz to powiedzieć mojemu ojcu. On na pewno coś wymyśli. - szepcze, opanowując emocje, które szaleją w moim wnętrzu.

- Żartujesz? - odpowiada. Robi wielkie z przerażenia oczu, po czym próbuje się trochę cofnąć. Nie pozwalam mu.

Chcę czuć go bliżej, by nie zwariować. Tylko dzięki niemu, zachowałam jeszcze jakąkolwiek jasność umysłu. Nie pozwolę mu się teraz zdystansować, tylko dlatego że dowiedział się czegoś złego i że się boi.

- Musisz to powiedzieć mojemu ojcu, proszę Nate. Wszystko, ze szczegółami.

Widzę jak gryzie się z myślami, ale po chwili dodaje.

- Dla mnie.

- Szybciej to on zabije mnie, gdy dowie się że od jakiegoś czasu wyślizguje się do ciebie przez okno i zabieram cię w różne miejsca, niż zdążę mu opowiedzieć ze szczegółami czego się dowiedziałem. - próbuje przybrać żartobliwy ton głosu, ale nie za bardzo mu to wychodzi. Doceniam ten gest.

- Chodź.

- Ale że teraz?

- A kiedy? Rano może okazać się za późno.

Nathaniel robi przestraszoną mine i nie rusza się z miejsca, nawet kiedy próbuję go ruszyć siłą. Jęczę pod nosem na tego uparciucha.

- Jeśli mu powiesz, zrobię co kolwiek sobie zażyczysz, tylko się rusz. - proszę go.

- Wszystko?  - przybiera niepokojący wyraz twarzy. Przewracam jednak oczami i kiwam głową.

Posłusznie idzie za mną, gdy pukam do sypialni rodziców i wchodzę. Żeby nie było, zapukałam! Moi rodzice już pomału spali, ale kiedy zapukałam poderwali się oboje na nogi.

Piękny kłopotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz