Rozdział 10

89 4 2
                                    

Rin się spóźnił 

Nie zdarzało mu się to często zwłaszcza tyle czasu 

Może coś się u niego stało? 

Nie trzeba mu pomóc?

Zaraz stop! Nie jest dla mnie nikim ważnym jesteśmy tylko przyjaciółmi, tak bardzo fajnie że przyjaciel nie jest dla mnie ważny świetnie to ujęłaś w słowa Akane. Boże przestań gadać do siebie...

*****

-Rin!- podbiegłam do chłopaka do skończonych zajęciach, teraz albo nigdy- musimy pogadać- złapałam go za nadgarstek i zaprowadziłam w najbardziej odludne miejsce aby nikt na pewno nie słyszał

-nie mamy o czym- prychnął opierając się o ścianę i krzyżując ręce, serio teraz zamierza walnąć focha? Pogadamy teraz albo nigdy

-nie zachowują się jak naburmuszona dziewczynka z okresem, dobrze wiesz, że musimy to obgadać- warknęłam również krzyżując ręce na piersiach- wiesz kim jestem i wiem kim ty jesteś, poza tym przyjaciele powinni sobie ufać

-Przyjaciele? Ufać?- odpowiedział kpiąco- jakbyśmy byli przyjaciółmi i byś mi ufała to byś mi powiedziała, że jesteś córka Lilith

-za to mi nie powiedziałeś, jesteś synem szatana- odgryzłam się patrząc prosto na niego- więc nie wspominaj mi czegoś co sam nie zrobiłeś

Wywrócił oczami i odwrócił ode mnie wzrok, wyobrażałam sobie tą rozmowę nieco inaczej...

Pomiędzy nami nastała niezręczna cisza, chciałam ją przerwać ale nie wiedziałam jak zacząć

-Rin...- chłopak spojrzał na mnie a ja na niego- długo wiedziałeś?- świetne rozpoczęcie jakiejkolwiek rozmowy naprawdę

Rin odwrócił wzrok i spojrzał przed siebie, nad czym myślał? Nad odpowiedzią czy dlaczego w ogóle ze mną rozmawia? 

-Nie, zresztą to było przed przyjazdem do akademii

-szczęściarz- mruknęłam czym zaskoczyłam najwidoczniej chłopaka bo spojrzał na mnie z dość zaskoczonym spojrzeniem

-a ty?- chciał wiedzieć, zaciekawiło go to 

-Miałam 8 lat, przyszła do domu mojego ojca- unikałam jego wzroku, nie chciałam nikomu o tym opowiadać ale teraz sytuacja tego wymagała, nie miałam wyboru- przedstawiła się pod fałszywym imieniem ale jako moja matka, zażądała prawa do widzenia się ze mną a z racji że mój ojciec miał dobre serce pozwolił jej, abym to ja miała w końcu matkę a nie ona córkę- urwałam zastanawiając się czy kontynuować- zawsze gdy się widywałyśmy ona opowiadała mi o Gehennie i demonach, jako mała dziewczynka nie rozumiałam jeszcze do czego zmierza.

Po moim policzku popłynęła samotna łza, bolało. Zawsze gdy wspominam te chwile boli, zawsze gdy myślę o tacie, boli... potwornie boli. Od tyłu lat marzę aby te czasy wróciły, kiedy byłam z ojcem szczęśliwa a matki nie znałam. Nigdy tak naprawdę jej nie potrzebowałam

-Co zamierzamy z tym zrobić?- odezwał się w końcu Rin

-A co my możemy? Z tym da się żyć więc jedyne co możemy to po prostu wiedzieć... albo pomóc- dodałam ostatnie słowa trochę ciszej ale na tyle aby chłopak mógł usłyszeć, spojrzałam na niego i zobaczyłam niezrozumienie na jego twarzy 

-masz moc samego szatana nie łatwo ją kontrolować a ja przez pewien czas uczyłam się aby okiełznać własną, a wnioskuje z tego, że nie masz przy sobie miecza to ci go skonfiskowali- chłopak widocznie speszony i zaskoczony odwrócił wzrok a ja się cicho zaśmiałam na ten gest- zawsze ci pomogę- podeszłam do niego i położyłam ręce na jego ramionach, on na ten gest spojrzał na mnie z powrotem- zawsze możesz na mnie liczyć- uśmiechnęłam się ciepło w jego stronę, odwzajemnił ten gest kładąc swoją rękę na mojej

Czy to Już Cała prawda? ☪ Rin Okumura x OcOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz