07.05.2020

385 15 4
                                    

Obudziłam się o 11, więc od razu zaczęłam się ubierać. Wyciągnęłam z walizki przewiewną, białą sukienkę, do tego ubrałam jeszcze sandały i zeszłam na dół, żeby zjeść śniadanie. Spojrzałam na zegarek, na którym widniała godzina 11:48, więc szybko zjadłam mussli z mlekiem, wstawiłam miskę do zmywarki i wyszłam przed domek, czekając na czarne Lamborghini Aventador.
Po paru minutach usłyszałam charakterystyczny głos silnika, a następnie ujrzałam tą piękną furkę.
-Hej. -z samochodu wysiadł Krzychu, ubrany w białą koszulę i czarne jeansy.
Z odległości poczułam jego perfumy, zauważając, że na nowo pofarbował swoje włosy.
-Cześć. -uśmiechnęłam się, przytulając go lekko.
-To dla ciebie. -podał mi bukiet białych róż, na co zachichotałam.
-Za dużo kwiatów mi dajesz. -zaśmiałam się, wracając do domu, żeby wstawić róże do wazonu z wodą.
-Nie narzekaj.
-Nie narzekam. -usiadłam na miejscu pasażera, zapinając pas, gdyż Krzychu jeździł dosyć szybko.
Po parunastu minutach zatrzymaliśmy się w pobliżu jakieś plaży. Uśmiechnęłam się do niego ciepło, gdy otworzył mi drzwi i podał rękę, by łatwiej było mi wyjść.
-Co ty mnie tak rozpieszczasz dzisiaj? -zapytałam, lecz nie uzyskałam odpowiedzi.
Zauważyłam, że chłopak czymś się stresował, więc złapałam jego rękę i lekko ją ścisnęłam, dodając mu otuchy.
-Przygotowałem dla nas śniadanie. -pociągnął mnie na kremowy kocyk, rozłożony na środku plaży. -przepraszam, jestem trochę zestresowany, że Ci się nie podoba. -rzucił, patrząc daleko w horyzont.
-Kamil, podoba mi się, bardzo. -objęłam go delikatnie. -naprawdę. -uśmiechnęłam się, wrzucając mu do buzi truskawkę.
Chłopak bez słowa objął mnie mocniej, na co syknęłam.
-Boli mnie jeszcze po wczoraj. -uśmiechnęłam się, przypominając sobie o naszej wczorajszej nocy.
-Przepraszam.
-Nie przepraszaj. -pstryknęłam go w nos, po czym chwyciłam jego policzki i spojrzałam mu głęboko w oczy. -Co jest?
-Bo chciałbym Ci coś powiedzieć. -chwycił mnie za dłoń, zmuszając do wstania.
Momentalnie zaczęłam się stresować, a on jak gdyby nigdy nic, spacerował brzegiem plaży.
-Wtedy, jak przyjechałaś na urodziny Mateusza, poczułem dziwne uczucie. Sam do końca nie wiedziałem o co chodzi, więc postanowiłem dać sobie czas, by się dowiedzieć. Wiem, że parę razy cię zraniłem, paręnaście razy cię olewałem, ale muszę przyznać coś, co zrozumiałem wczoraj dzięki Patecowi. -przystanął, chwytając mnie za dłonie i spoglądając mi prosto w oczy. -zakochałem się, totalnie wpadłem po same koniuszki włosów... -powiedział, a ja poczułam, jak łamie mi się serce.
Kamil się w kimś zakochał...
-...pierwszy raz od dłuższego czasu. Proszę pomóż mi zrozumieć to uczucie...
-Kamil, ja...
-Kocham cię, Lea. I mam do ciebie pytanie, zostaniesz moją dziewczyną?
Chyba śnie, uszczypnij mnie ktoś, błagam.
-TAK! -pisnęłam. -nawet nie wiesz, jak bardzo na to czekałam. -uśmiechnęłam się szeroko, a blondyn przyciągnął mnie do siebie i pocałował w usta.
-Mam coś dla ciebie. -wyciągnął z kieszeni różowe pudełko z logiem kruka. -mam nadzieję, że Ci się spodoba. -spojrzał na moją reakcje, gdy ujrzałam złoty wisiorek z delikatnym, średniej wielkości serduszkiem, na którym znajdował się grawer dzisiejszej daty i naszych inicjałów.
-Piękny jest! -uwiesiłam się na jego szyi, całując po całej twarzy. -dziękuję, zapniesz?
-Jasne. -zrobił to, o co go poprosiłam, po czym powolnym krokiem wróciliśmy na koc.
-W końcu ten stres zaczyna znikać. -zaśmiał się, przyciągając mnie do siebie i całując w czoło.
-Nie musiałeś się stresować. -zaczęłam bawić się jego palcami, uśmiechając się pod nosem.
-W końcu koniec z fwb. -pogłaskał mnie po głowie. -teraz tylko miłość.
-Tylko miłość. -powtórzyłam. -mam pomysł.
-Jaki?
-Nie mówmy Ekipie, że jesteśmy razem i traktujmy się przy nich, jak typowi znajomi. W końcu nie wytrzymają i pewnie zrobią coś śmiesznego. Możesz z tego np nagrać odcinek na kanał.
-Możemy tak zrobić, nie musimy się przecież od razu przed wszystkimi ujawniać. Tylko obiecaj, że jak zrobię coś nie tak, to mi powiesz, bo dla mnie związek to jednak dalej coś nowego.
-Spokojnie, damy radę, a na razie wszystko jest w jak najlepszym porządku. -uśmiechnęłam się.
Po trzech godzinach spędzonych na plaży, przejechaliśmy się jeszcze po okolicy, po czym wróciliśmy do domu, żeby się wyspać przed wylotem.

*01:00*

Właśnie usiedliśmy w samolocie, by po paru minutach wystartować. Razem z nami leciała Marysia, Tromba oraz Patecki, ale siedzieli oni daleko od nas, chcąc dać nam trochę prywatności. Oparłam głowę o szybę, a nogi zarzuciłam na kolana Krzycha, chcąc przespać całą podróż.
-Znowu idziesz spać? -zaśmiał się, pocierając moje łydki.
-Chcę, żeby ten lot minął, jak najszybciej.
-To idź idź, ja też się prześpię. -pocałował mnie w czoło, po czym oparł głowę o zagłówek i zamknął oczy.
Uśmiechnęłam się pod nosem i poszłam spać.

*30 godzin później*

Koło 21 Polskiego czasu, wylądowaliśmy na krakowskim lotnisku. Szczęśliwa i wyspana, chwyciłam Kamila za rękę, ciągnąc go w stronę odbioru naszego bagażu.
-Tylko pamiętaj, że masz się nie wygadać. -przypomniałam, puszczając jego rękę, gdy z daleka dostrzegłam mercedesa Karola.
-Spokojnie. -zaśmiał się, pakując nasze walizki do bagażnika.
-Hej. -przywitaliśmy się ze zmęczonym Karolem. -znowu montowałeś?
-No, przynajmniej sobie zrobiłem przerwę i przyjechałem po was. -przywitał się jeszcze z Pateckim, Trombą i Marcysią, po czym zajął miejsce kierowcy.
-Ja idę na przód. -Patecki wyprzedził Marysię, siadając obok Karola.
-Musicie się jakoś ścisnąć z tyłu.
-Wystarczy, że Lea usiądzie na kolanach Krzycha. -zażartował Mateusz, na co dostał ode mnie w tył głowy.
-Chodź. -uśmiechnięty Krzychu zrobił mi miejsce miedzy jego nogami, na którym usiadłam.
Gdy wszyscy już siedzieliśmy w środku, ruszyliśmy w stronę domu Ekipy, modląc się, żeby nie złapała nas policja.
-Mamy do was propozycje. -Karol spojrzał na mnie i Kamila. -myśleliśmy o tym, żebyście nagrali wspólną piosenkę na płytę Ekipy.
-Można by było.
-Tylko jutro musicie dać znać B.R.O, w jakim stylu to chcecie, a on wam pokaże jak to mniej więcej może wyglądać.
-Spoko. -uśmiechnęłam się, opierając się o ramiona blondyna.
Po paru minutach byliśmy już pod domem, wsiedliśmy z samochodu, wyciągneliśmy bagaże, po czym od razu przeszliśmy do pokoi.
-I znowu spanie. -zaśmialiśmy się, wyciągając czyste ubrania z walizek.
-Idę prysznic wziąć, zaraz wracam. -zamknęłam się za białymi drzwiami i rozejrzałam się po pomieszczeniu, w którym panował porządek.
Ściągnęłam brudne ubrania i wrzuciłam je do kosza na pranie, by zaraz stać pod gorącym strumieniem prysznica. Dokładnie umyłam całe swoje ciało żelem o zapachu truskawki, po czym wyszłam, wytarłam się i ubrałam białą, koronkową bieliznę. Przepasałam sobie jeszcze ręcznik wokół ciała i wyszłam z łazienki, siadając na łóżku.
-Ubierz się a nie w ręczniku siedzisz.
-Zaraz. -ziewnęłam, rzucając ręcznik na walizkę, po czym położyłam się pod kołdrą.
-Będziesz tak spać w samej bieliźnie? Nie jest Ci zimno? -uśmiechnął się opiekuńczo, wskazując dłonią na swoją różową bluzę.
-Nie, ale możesz dać. -zaśmiałam się, gdy założył ją na mnie.
-Zaraz wracam. -zniknął za drzwiami łazienki, by zaraz wyjść z niej w samych bokserkach.
-Chcesz coś słodkiego? -zapytał, przecierając swoje mokre włosy.
-Nie, chodźmy już spać.
-Spałaś 30 godzin.
-To chodź się poprzytulać. -wyciągnęłam ręce, uśmiechając się szeroko.
Blondyn tylko się zaśmiał, po czym przywarł do mnie swoim ciałem.
Cieszyłam się, że w końcu zapytał mnie o związek, czułam się w jego ramionach wyjątkowo bezpiecznie i przyjemnie.
-Kocham cię.
-Ja ciebie też, poczciwcu mój.
-A teraz spanko. -przytulił mnie do siebie mocniej, a głowę schował w zagłębieniu mojej szyi. -śpij dobrze.
-Ty też. -zamknęłam oczy, czując, jak odlatuje.

Life Is Not A Race Track/Poczciwy KrzychuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz