VIII

82 6 4
                                    

×♡×

K.HJ.

Szczęście?

Dawno tego nie doświadczałem, ale teraz byłem w stanie odczuć to. Pływaliśmy już 6 dzień. Było cudownie. Tak jak w śnie.

Gwiazdy liśniły dziś wyjątkowo pięknie. Jednak ja byłem zachwycona jedna z nich. Hwa siedział sobie z na brzegu statku. Wcześniej od razu bym go z niego ściągał, ale już rozumiem że da sobie radę. W końcu to syrena. Podszedłem do chłopaka tak by go nie wsytraszyć. Wtuliłem buzię w jego szyję, jedna ręka objąłem go w talii, a druga położyłem na jego gładkich nogach. Uśmiechnąłem się delikatnie zaciągając się jego zapachem. Starszy nic nie odpowiedział tylko położył dłoń na tą moją.

-Coś się stało? - spojrzałem na niego łagodnie. Hwa opuścił delikatnie głowę.

-Mam złe przeczucia... - powiedział po chwili wpatrując się w dal morza. Coś mi tu nie grało.

-Może idź się położyć? Taki brak snu ci szkodzi - przyznałem i spojrzałem na jego blada buzię, którą otulały promienie księżyca. Jest taki piękny...

-HongJoong... To nie od tego zależy, ja mam złe przeczucia już od paru dni. To dobrze nie wróży... - szepnął, a ja westchnąłem. Pociągnąłem go do tyłu by zszedł z ram statku.

-To pewnie przez zmianę stylu życia, nie martw się - powiedziałem zrezygnowany. Spojrzałem na jego delikatnie usta. Takie kuszące... Już chciałem go czule pocałować, ale usłyszałem kroki.

-Kapitanie, wracajcie do spania. Zajmę się sterem - usłyszałem najmłodszego z nas. Uśmiechnąłem się delikatnie do Choia i kiwnąłem głową. Ująłem rękę Hwy by pociągnąć go w stronę leżaków, które sam wykombinował jak zrobić.
-Spanie pod gołym niebiem jest cudowne - stwierdziłem gdy już leżeliśmy.

-Dobranoc - pogłaskałem go po włosach ostatni raz przed zaśnięciem. Po chwili jednak poczułem że ten mimo małej przerwy pomiędzy leżakami wtulił się we mnie.

-HongJoong proszę cię... - szepnął nieco rozpaczliwie.
-Popłyńmy jak najszybciej do portu... - dodał i poczułem jak moczy mi koszulkę. Nic nie rozumiałem.

-Ćśś... - przytuliłem go i zacząłem głaskać po plecach.
-Pamietaj że zawsze cie obronie - powiedziałem pewnie. Nie śmiałbym go zostawić w potrzebie...
-Będzie dobrze, spróbuj zasnąć - szepnąłem. Chłopak delikatnie kiwnął głową, a ja sięgnąłem po mój płaszcz który był powieszony na oparciu. Okryłem nim chłopaka, ponieważ ostatnio skarżył się na zimno i ból pleców. Ja jestem przyzwyczajony do takiej temperatury, on nie. Szczelnie go nim otuliłem i tak mając go przy sobie zacząłem przysypiać.

Nie spałem w sumie za długo. Usłyszałem grzmoty i inne. Otworzyłem natchmiastowo i poczułem wielka ulewę.
SeongHwa także od razu się podniósł. Tylko był problem. Jego nogi zmieniły się w ogon. Na szybko pomogłem mu założyć płaszcz i posadziłem go w kajucie.

-Zwinąć maszty! - krzyknąłem i zająłem miejsce za sterem. Niestety syreny musiały się schować. My zajęliśmy się całym statkiem.

-Kapitanie! - krzyknął San, a ja spojrzałem w jego stronę.
-Musimy zawracać! - wykrzyczał, a ja dopiero teraz zauważyłem gdzie spływamy. Jeden wielki wir i... Drugi statek piracki...
W którą stronę lepiej zmierzać?

Disappear in the waves | HongHwaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz