Rozdział 5. Fioletowy pamiętnik.

39 2 1
                                    

Grace

-Tom nie ma mowy! -wrzasnęłam do telefonu, chodząc w tą i z powrotem po ogrodzie za moim domem. Było tu  dosyć pusto bez tego psa i mojej małej Lilianny. Wszystko idealnie poukładane i wysprzątane. Takiego domu nie miałam już od 14 lat.

-Grace, wiem że planowałaś to rozegrać inaczej ale powinnaś mi zaufać i dać działać w tej kwestii. Lily nie jest już małą dziewczynką i ma prawo dowiedzieć się o wszystkim co tyczy się jej rodziny i jej samej. Nie zdołasz ochronic jej przed całym światem.

-Ty mi to mówisz do cholery? Sam kazałeś mi to ukrywać przed nią, więc teraz mnie nie pouczaj. Jestem za stara by ktokolwiek uczył mnie jak postępować z dzieckiem, które sama wychowałam. -mruknęłam zirytowana, rozłączając się. Nie chciałam już dłużej słuchać tych bredni. Wróciłam do domu kierując się do swojego gabinetu. Musiałam poszukać książki, która mogła wszystko zepsuć. Dostała ją kiedyś od Elli i miałam przechować, sama do końca nie wiedziałam po co, bo to co było tam zapisane raczej nie należało do tych informacji, którymi Ella powinna się dzielić z innymi.

-Cholera. -mruknęłam pod nosem, nie mogąc znaleźć przedmiotu. Nikt nie mógł przecież zabrać jej z mojego mieszkania, chyba że... Lily. Mam nadzieje, że jeszcze jej nie otworzyła. A może po prostu to ja ją  gdzieś rzuciłam i teraz nie wiem gdzie....


Lily

Obudziłam się dzisiaj o wiele za późno by otworzyć sklep. Zegar wskazywał 13 gdy już ostatecznie otworzyłam powieki. Czy to musiało być takie trudne, by wstać o normalnej porze? Nawet budzik mi nie pomagał bo jakimś cudem zawsze go wyłączałam nawet się nie budząc. Postanowiłam, że dziś będzie ostatni dzień lenistwa. Uporządkuje wszystko co zostało mi w mieszkaniu, a jutro już zacznę normalnie pracować.

    Po porannej toalecie, zjedzeniu śniadania i spacerze z psem usiadłam na kanapie w salonie z kubkiem kawy i spojrzałam przez okno. Był idealny dzień by gdzieś pojechać a ja zamiast tego musiałam zająć się porządkami. Postanowiłam z tym jednak nieco odczekać, włączyłam telewizje nie za bardzo jednak przysłuchiwałam się temu o czym była mowa. Popijałam kawe i wpatrywałam się w Ted'a, który gryzł jedną ze swoich zabawek. Pojedyncze słowa trafiały do moich uszu. Brutalne zabójstwo... Młody mężczyzna... Sprawca na wolności... Porachunki  gangu... Dalej już nawet pojedyncze słowa mnie nie interesowały, odłożyłam filiżankę na stolik i weszłam do swojej sypialni, gdzie wciąż stało kilka nierozpakowanych pudeł.

-No to do roboty -mruknęłam do siebie, biorąc pierwsze z pudeł i rozkładając rzeczy na półkach lub chowając je po prostu do garderoby gdy uznałam że będą mi niepotrzebne. Poszło mi znacznie szybciej niż zakładałam i po jakiejś godzinie usiadłam na łóżku podziwiając swoje dzieło. Moją uwagę prykuła jednak książka leżąca nadal w kącie pokoju. Z niechęcią wstałam i podniosłam ją oglądając jeszcze raz dookoła. Mogłam przysiąc że nigdy wcześniej jej nie widziałam w starym domu. Starałam przywołać w pamięci miejsce gdzie ją znalazłam, ale nie mogłam sobie przypomnieć. Otworzyłam pierwszą strone ze zdjęciem, ale zaraz potem przewróciłam na kolejną stronę nie mogą patrzeć na twarze mojej rodziny.Moją uwagę przykuł wielki czarny napis na środku strony

Ella Clarkson.

Czy ta książka należała kiedyś do mamy? Czemu ciotka mi jej nie pokazała? A może nie wiedziała o niej tak samo jak ja? Setki pytań zaczęło kłębić się w mojej głowie, więc szybko przewróciłam na kolejną stronę.

16 lipca 1991r.

Dzisiaj razem z Marlonem i bliźniakami zaczynamy nowe życie. Tamta historia została już za nami i mam nadzieje, że ci ludzie nas nie odnajdą. Nie mogę się w końcu już niczym przejmować. Nowe życie, nowy dom, nowy członek rodziny. Dowiedzieliśmy się o tym dwa tygodnie temu, podczas pobytu u Grace.

Mama była w ciąży, ale nie ze mną. Ja przecież urodziłam się 2 lata później. Miałam jeszcze rodzeństwo? Jak to możliwe że o niczym sie nie dowiedziałam?

(...) Ona jak zwykle pouczała mnie jak mam postępować. Ona i te jej "dobre" rady. Ja mam chociaż męża i rodzine. A moja siostra? Została sama, jej ukochany mąż odszedł razem z ich synem. Ale teraz ma przynajmniej za swoje.

Czytałam ostatnie dwa zdania już po raz któryś i dopiero po chwili doszło do mnie jaki mają sens. Ciocia Grace miała męża? Zreszta tego mogłam się spodziewać, ale tego że miała syna? Jak mogła to ukrywać przede mną? Kolejna rzeczą w jaką nie mogłam uwierzyc było to w jaki sposób moja matka pisała o cioci. Czuć było w tych zdaniach nienawiść i wzgardę, nie wiedzieć czym spowodowaną. Wydawało mi się zawsze że były dobrymi siostrami.


28 sierpień 1991r.

Poroniłam.


1 października 1991r.

Po tym co się stało nie byłam w stanie nic robić. Miałam swoje upragnione dziecko, a przez nich je straciłam. Przecież ono nikomu nie zawiniło, a musiało umrzeć.


3 października 1991r.

Kolejna przeprowadzka w ciągu niecałych 3 miesięcy. Juz straciłam nadzieje, że kiedykolwiek znajdziemy swoje miejsce na ziemi. Chciałam ostatnio porozmawiać z Grace, ostrzec ją. Ale ona nie odbiera. Nie chce mieć z nami nic wspólnego. Boi się. Na pewno się boi. Ale może i dobrze. Niech cierpi.


Zamrugałam kilkakrotnie oczami nie mogac uwierzyć w słowa, które pisała moja matka. Teraz zaczęłam podziwiac ciotkę za to, że pomimo tego jakie miała stosunki z moją matką zajęła się mną i wzięła pod swój dach. Odłożyłam pamiętnik na bok, kładąc się na plecach na łóżku. Ale kim byli ci "oni" przed którymi uciekała moja rodzina? Czego od nich chcieli? Nie było mi jednak dane długo poleżeć w spokoju bo mój telefon  zaczął niemiłosiernie dzwonić.Odebrałam  po chwili, przyciskając go do ucha i rzucając krótkie "halo"

-Lil...-usłyszałam po drugiej stronie szloch mojej przyjaciółki i od razu zerwałam się na proste nogi.

-Sophie czy ty płaczesz? Co się dzieje? Gdzie jesteś Soph? Mam do ciebie przyjechać? -zaczęłam wyrzucać pytania jedno za drugim biegając po pokoju i wrzucając potrzebne rzeczy do torebki. - Zaraz u ciebie będę tylko powiedz gdzie jestes.

-Lily.. to nie rozmowa na telefon.-kolejne pociągnięcie nosem i zaraz kontynuowała dalej. -Przyjedź do mnie, stało się coś strasznego.


~.~

Mam nadzieje, że jak na razie nie zasneliście czytając tego. Mam zamiar się rozkręcić, ale byłabym wdzięczna za komentarze i gwiazdki. To na pewno by mnie w jakimś stopniu motywowało jeszcze bardziej.

My world, my books.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz