Rozdział IV

68 3 2
                                    

Mason

  Nie wiem czy ja śnię. Wsiadam do samochodu, prawie zapominam jak się odpala silnik. Biorę dwa wdechy i odjeżdżam spod posesji tej czarującej dziewczyny. Dzisiejszy dzień był najcudowniejszym ze wszystkich. Z resztą ostatni tydzień jest bardzo dobry od kiedy Julka się pojawiła w tym klubie do którego bym nie pojechał gdyby nie Nathan. Jadę do skrzyżowania i zatrzymuję się na czerwonym świetle. Znowu rozmyślam. Jest godzina 23, a nawet 20 minut po, rano o 10 mam trening, powinienem jechać do domu i iść spać. Pojechać prosto jak prowadzi moja droga do domu, a ja skręcam w lewo. Mijam dobrze znane mi ulice. Jadę do Bena. Nie wiem czy śpi czy nie. Nie wiem co we mnie wstąpiło. Wysiadam z samochodu i idę pod drzwi od domu. Dzwonię dzwonkiem i po chwili powoli otwiera.
-Mason czy ty wiesz, która jest godzina? – pyta z przymrużonymi oczami.
-Wiem ale muszę Ci coś opowiedzieć.
-Właź – otwiera mi drzwi
  Przechodzę przez próg, idę w stronę salonu, a Ben zamyka drzwi za sobą. Sam nie wiem od czego zacząć i co w ogóle chcę powiedzieć. Że zakochałem się w kilka dni? No może nie zakochałem ale mocno zauroczyłem, i to na pewno nie tylko ja. Opadam resztkami sił na kanapie i chowam głowę w dłoniach. Mój przyjaciel mnie nie pospiesza, siedzi obok mnie i czeka. Co chwilę ziewa, ale to ja go obudziłem. Ciężko wzdycham i zaczynam opowiadać historię z dzisiejszego dnia ale i z weekendu. Może on mi coś doradzi. Czy tylko ja to tak widzę, ale gdyby ona niczego do mnie nie czuła nie pocałowałaby mnie w policzek. Co jakiś czas robię przerwę w mojej wypowiedzi, żeby pozbierać myśli. Po jakimś czasie podnoszę głowę. Patrzę na zegarek, jest w pół do pierwszej. Kręcę tylko głową.
-Mason, strasznie się nakręciłeś. Nie spieprz tego tylko. Jeżeli nie będziecie się spieszyć to może się to udać ale następnym razem mów mi o takich rzeczach rano. -  spoglądam na niego i się uśmiecham.
-Dzięki i będę pamiętać. -wstaję z łóżka i idę w kierunku drzwi. -Dobranoc.
-Dobranoc, wstań rano na trening.
-Wstanę – macham ręką i wsiadam do samochodu.
  Jadę już docelowo do domu. Za pięć pierwsza. Wchodzę do domu, biorę szybki prysznic i kładę się do łóżka. Podłączam telefon do ładowania i idę spać. O 9 budzi mnie budzik. Zrywam się, wyłączam go i wstaję. Pakuję torbę, ubieram się, biorę telefon i zbiegam na dół. Robię i szybko zjadam śniadanie. Myję zęby i od razu wychodzę z domu, bo inaczej nie zdążę. Jest w pół do, a dojazd zajmuje mi około 25 minut. 9:57 jestem na miejscu. Zaspany i zmęczony. Biegnę do szatni i się przebieram. Wszyscy patrzą na mnie jak na wariata. Rzucam okiem na telefon.
„Miłego dnia."
  Wysłała mi to jeszcze zanim wstałem. Szybko wystukuję literki w telefonie, rzucam telefon do torby i biegnę do chłopaków. Jedna wiadomość, a od razu mam więcej energii. Wykonuję zadania od trenerów jak w zegarku, chociaż w głowie cały czas mam jedną myśl, a bardziej dziewczynę. Trening mija mi bardzo szybko chociaż myślałem, że będzie na odwrót. Zaczepiam Bena, a on od razu kazał mi jechać się wyspać. Nie chcę spać. Chcę spędzić czas z Julką, ale czy ona chce ze mną? Wsiadam do auta. Zaczepia mnie kilka fanek zanim odjadę, podpisuję koszulki i robię kilka zdjęć. Jest 13. Odpalam silnik i wyjeżdżam powoli z Cobham. Jest tu tyle ludzi, że nie ma jak odjechać. Kiedy jestem w bezpiecznej odległości szukam jej numeru w telefonie, ale nie dzwonię. Zastanawiam się co mam zrobić. Podjeżdżam pod kwiaciarnię i wybieram bukiet. Decyduję się, że napiszę SMS-a. „Masz ochotę na coś za ok. 20 minut?". Modlę się, żebym nie wyszedł na palanta ale po chwili czuję jak wibruje mój telefon. „Oczywiście". Od razu kamień spada mi z serca. Od razu jadę pod jej dom. Nie wiem jak ale już znam całą trasę na pamięć mimo, że nie jeździłem zbyt często przez tą okolicę. Zza rogu wyłania się jasnoszary dom do którego właśnie podjeżdżam. Podchodzę szybkim krokiem. Unoszę rękę, żeby zapukać, ale dziewczyna mnie wyprzedza i od razu otwiera.
-Hej, proszę wejdź.
-Dzień dobry – wręczam jej kwiaty, a ona się uśmiecha. Najbardziej szczery uśmiech jaki kiedykolwiek widziałem. Wsadza kwiaty do wazonu i siada naprzeciwko mnie na krześle.
-Wyglądasz jakbyś dopiero wstał.
-No to wstałem ponad cztery godziny temu, troszkę się nie wyspałem.
-Nie troszkę, a raczej bardzo. Na co masz ochotę? – pyta bardzo skoncentrowana, jakby chciała wyczytać każdą emocję z moich oczu, a ja nie mam siły udawać.
-Chciałem Cię gdzieś zabrać gdzie jeszcze nie byłaś, ale jestem wyczerpany.
-Dobrze. To może obejrzymy coś?
-Bardzo dobry pomysł.
  Julka wstaje i pokazuje mi, żebym szedł za nią. Siadam na narożniku, ona bierze piloty i włącza Netflixa. Chwilę później idzie do kuchni i przynosi przekąski. Nie wiem skąd ona wyciąga nagle te rzeczy. Wybiera „między życiem a śmiercią" ale nie protestuję tylko otwieram żelki i siadam wygodnie. Spogląda co chwilę na mnie, a ja na nią. Czasami łapiemy chwilowy kontakt wzrokowy ale oboje uciekamy wzrokiem. W końcu obejmuję ją ramieniem i przyciągam do siebie. Nie protestuje, ale czuje jak się spina. Potrząsam lekko jej ręką, żeby się roześmiała i rozluźniła. Otacza mnie jej zapach, taki sam jak wczorajszego wieczoru. W końcu rozluźnia się, przytula i kładzie swoją rękę na mojej klatce piersiowej. Teraz to ja się spinam ale na krótką chwilę. Mogę znowu ją dotknąć. Już prawie leżąc wciągamy się w film.

Julka

  Czy to był dobry pomysł, żeby oglądać z Masonem film u mnie w domu?. Nie wiem. Leżę przytulona do niego co mi nie przeszkadza, jemu najwidoczniej też nie, ale jest to dziwne. Tak jak dziwne jest to, że złapałam z nim taki kontakt nie będąc z Anglii.
  Muszę mu jeszcze powiedzieć, że muszę wrócić do Polski i pozałatwiać kilka spraw co zajmie mi co najmniej tydzień. Mi będzie ciężko się pożegnać z tym domem na ten czas, a co dopiero z nim. Muszę iść do toalety. Podnoszę głowę, żeby popatrzeć na Masona, a on - śpi. Nie mam mu tego za złe, mówił, że jest niewyspany. Tylko teraz jak ja się wydostanę. Podnoszę jego rękę i idę do łazienki. Wracam i biorę koce. Przykrywam go jednym, a siebie drugim. Siadam obok i dokańczam film.
  Jest prawie 16, on dalej śpi. Włączam serial, którego jeszcze nie dokończyłam. Mason zaczyna się wiercić i kładzie głowę na moich nogach. Teraz już na pewno nie wstanę. Tylko się uśmiechnęłam i pokręciłam głową. Na szczęście telefon leży cały czas obok. Serial leci w tle, a ja przeglądam Instagrama. Odruchowo zaczęłam się bawić jego włosami na czym sama się łapię, ale nie przestaję tylko odkładam komórkę i wracam do serialu. On już nie jest taki ciekawy jak film, ale jak już coś zaczęłam to muszę to skończyć. Siedzę tak i oglądam jeszcze chyba 2 odcinki po czym sama przysypiam na jakieś pół godziny. Budzę się odruchowo, leci kolejny odcinek ale tego już nie chcę oglądać i wyłączam całkiem telewizor. Spoglądam na taras, jest już prawie całkiem ciemno. Masona głowa dalej jest na moich nogach. Sprawdzam godzinę. 19:46. Zdecydowanie za długo, ale nie mam serca go obudzić. Nie wiem, o której poszedł spać i w ogóle kiedy wrócił do domu. Trochę mnie to martwi, ale na razie jesteśmy tu i teraz. Nie wiem czy można to nazwać kolejną randką, chociaż nawet takie spędzanie czasu razem mi się podoba. Nie wytrzymuję i próbuję go obudzić.
-Która jest godzina? – pyta zachrypniętym głosem przecierając oczy.
-Chwilę po 20, miałeś niezłe spanie. – zauważył, że leży na moich nogach i od razu się zrywa.
-Przepraszam.
-Nie masz za co. Zjesz coś?
-Mogę coś zamówić.
-Chciałam coś ugotować, ale jak zamówisz to możemy zrobić w międzyczasie coś innego.
-Na przykład co? – patrzy na mnie jakbym nie wiadomo co proponowała.
-Przewietrzyć się. – Wstaję i otwieram taras.
  Mason wstaje chwilę po mnie, bierze telefon. Zamawia coś, nie pyta mnie co chcę więc liczę, że będzie to coś normalnego. Wychodzi za mną na taras. Jest trochę zimno, bo stoję owinięta kocem. Chyba jednak przewietrzenie się nie było za dobrym pomysłem, ale co innego mogę zrobić.
-Wracamy do środka?
-Tak, to przewietrzenie nie było jednak dobrym pomysłem. – drżę z zimna, a Mason uśmiecha się i przytula mnie do siebie. Nie wiem czy mogłam się tego spodziewać.
  Siadam na kanapie, Mason zamyka okno i siada na drugim końcu. Jesteśmy w odległości metra od siebie, a mi już brakuje jego bliskości. Oby to nie działało tak tylko na mnie. Od razu rozpoczyna temat, rozmawiamy o jego treningu i przyszłym meczu. Zaproponował mi, żebym przyszła i poznała jego znajomych, ale nie wiem czy jestem na to gotowa. Mecz jest za tydzień, więc mam jeszcze czas, żeby to przeanalizować. Zmieniamy temat na to co było i co będzie dopóki nie przerywa nam dzwonek do drzwi. Mason poszedł otworzyć, a ja dalej myślę jak mu powiedzieć o moim wylocie. Wraca z kartonem po czym go otwiera. Zamówił pizzę, najnormalniejszą na świecie. Zabieramy się za jedzenie. Jemy w ciszy, ale nie jest to ta niezręczna.
-Puść mi swoją ulubioną piosenkę, Polską piosenkę. – Mason wyskakuje z tym pytaniem jak z armaty.
-Przecież nic nie zrozumiesz. – odpowiadam mu kończąc ostatni kawałek.
-Ale chcę posłuchać i może się nauczyć czegoś.
-Okej. – biorę telefon do ręki i wybieram piosenkę.
  Chyba mu się spodobała, bo zaczął się lekko bujać. Poprosiłam go, żeby puścił mi swoją. Tak też zrobił. Tak szybko śpiewali, że połowy nie zrozumiałam, a myślałam, że mój angielski jest już na bardzo dobrym poziomie. Zaczęliśmy się wygłupiać. Przy nim czuję się naprawdę swobodnie. W końcu kładziemy się tak jak na początku tylko, że pod jednym kocem i rozmawiamy już na poważny temat. Powiedziałam sobie, że jutro jak się zobaczymy to powiem mu o wylocie.
-Powinienem już iść, jest późno. – mówi śpiącym głosem bawiąc się moimi włosami.
-Jeszcze chwila. – podnoszę głowę, żeby popatrzeć mu prosto w oczy.
  Patrzymy na siebie cały czas, nasze twarze są coraz bliżej siebie. Jego wzrok wędruje na moje usta po czym znowu patrzy prosto w oczy. Jakby pytał o zgodę. Uśmiecham się lekko i zamykam oczy. Po chwili nasze usta już są sparowane jakby szukały siebie od bardzo dawna. Po pocałunku patrzymy na siebie obydwoje zdezorientowani ale z uśmiechami na twarzy. Złączam nasze usta jeszcze raz i opadam głową na jego klatkę piersiową. Słyszę jak szybko bije mu serce, dokładnie jak moje. Uśmiecham się do siebie, a on całuje mnie w głowę. Leżymy w ciszy, a ja nawet nie wiem kiedy zasypiam w jego ramionach.

co nas zmieniło?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz