Rozdział II

70 3 0
                                    

Mason

Dalej jestem oczarowany tą dziewczyną. Jest przepiękna, ale dalej zastanawia mnie, co się wydarzyło w klubie kiedy ledwo co stała na nogach. Odwiozłem ją, nazywa się Julka i zgodziła się, żebym ją wyciągnął po południu z domu. Wygląda na to, że nic o mnie nie wie, albo nie była w stanie myśleć.
Wracając do domu cały czas się zastanawiałem, czy dobrze zrobiłem. Wysiadam z auta, spoglądam na telefon - 2:57. Dawno tak długo nie byłem w klubie. Dzisiaj też w sumie nie powinno mnie tam być, ale Nathan mnie namówił, a ja nie odmówiłem. Może to i dobrze. Wchodzę do domu i od razu idę do łazienki. Biorę szybki prysznic. Patrzę w lustro i widzę jak duże mam wory pod oczami. Wychodzę z łazienki, idę do sypialni i od razu zasypiam.
Budzę się po 11. Co ja w ogóle miałem w głowie kiedy proponowałem jej dzisiaj wyjście? Wstaję i robię śniadanie. Nie wiem gdzie była, a gdzie nie. Jest duże prawdopodobieństwo, że wezmę ją w miejsce, którego jeszcze nie widziała. Tylko jeszcze pozostaje pytanie, gdzie ją zabrać? Dokańczam jedzenie, myję zęby i się ubieram. Wychodzi na to, że muszę zaraz wychodzić. Pakuję telefon do kieszeni, biorę portfel, klucze i wychodzę. Jadę w to samo miejsce co w nocy, nie wiem jakim cudem pamiętam ten adres. Po 30 minutach jestem na miejscu. Odpinam pasy bezpieczeństwa – 12:57. W tym czasie Julka wychodzi z domu.
Wysiadam z samochodu i otwieram jej drzwi od strony pasażera.
-Dzień dobry – witam ją ze szczerym uśmiechem.
-Dzień dobry – odpowiada nieśmiało, w sumie jej się nie dziwię. Nie znamy się, a wyciągam ją jak gdyby nic. – Gdzie jedziemy?
-Zobaczysz – tak naprawdę to sam jeszcze nie wiem.
-Okej.
Przez całą trasę Julka ogląda widoki, które pędzą za szybą gdy jedziemy. Spoglądam na nią co jakiś czas. Ma na sobie jasnoniebieską sukienkę prawie do kolan, wyprostowane włosy i lekki makijaż. Wygląda tak delikatnie, że wpadłem na pomysł. Pojedziemy do The Rose Garden. Mam nadzieję, że lubi kwiaty i mój pomysł się jej spodoba. Na miejscu nie mogę się nie uśmiechnąć widząc jej minę. Chyba dobrze trafiłem.
-Żartujesz?
-Z czym?
-Z tym, że tu jesteśmy.
-Mogę zawrócić – mówię z uśmiechem.
-O nie – pierwsza wysiada z samochodu, wygładza sukienkę i patrzy na mnie chcąc popędzić mnie wzrokiem.
Wchodzimy do ogrodu, a ja nie mogę przestać się uśmiechać kiedy widzę ją tak radosną. Zupełne przeciwieństwo tego co widziałem w nocy.
-Dlaczego stałaś w nocy pod ścianą? – pytam po chwili i widzę jak z jej twarzy znika uśmiech i musi zastanowić się jak ubrać to w słowa.
-Nachalny typ, chciał mnie zaciągnąć na „szybki numerek" – robi w powietrzu niewidzialny cudzysłów, po czym uśmiech wraca na jej twarz -Dlaczego pytasz?
-Skąd wiedziałaś, że ja taki nie jestem?
-Nie wiedziałam. Nie wiedziałam też, że będziesz pamiętać, co się w ogóle wydarzyło.
-Dlaczego miałbym nie pamiętać?
-Wyglądałeś na zmęczonego z resztą tak jak teraz chociaż teraz wyglądasz lepiej.
Nie wiedziałem, że dalej to aż tak widać. Idziemy ścieżką w ciszy wsłuchując się w szum wiatru. W końcu nie wytrzymuję i zaczynam zadawać jej najnormalniejsze pytania, żeby dowiedzieć się o niej czegokolwiek. Ciągle patrzę na nią, jak idzie, jak falują się jej włosy i jak rozgląda się po kwiatach. Zakładam sobie okulary przeciwsłoneczne i teraz mogę patrzeć na nią bez przerwy, bo oczy mam zasłonięte. Nagle się do mnie odwraca.
-Zrobisz mi zdjęcie?
-Jasne – biorę swój telefon i robię zdjęcia. – Ja też chcę zdjęcie, ale z tobą.
Nie mija kilka sekund, a ona już mnie obejmuje i mogę zrobić nam zdjęcie.
-Pokaż – wyrywa mi telefon i spogląda na fotografie. -No nie są takie złe.
-Myślałem, że się bardziej postarałem. Dasz mi swój numer? Chcę Ci wysłać zdjęcia – unosi brwi.
-Tylko, żeby wysłać mi zdjęcia?
-A co mam pisać do Ciebie i wydzwaniać? – moje kąciki ust się podnoszą.
-Nie zabraniam – teraz to ja unoszę brwi, bo takiej odpowiedzi się nie spodziewałem.
Nasza wycieczka po ogrodzie dobiega końca, kładę jej rękę na plecach i wychodzimy przez bramę. Wsiadamy do auta, zabieram ją na obiad chociaż nawet nie pytam czy jest głodna. Jesteśmy niedaleko centrum Londynu. Wchodzimy do restauracji, zajmujemy wolny stolik. Podchodzi do nas kelnerka, rozdaje karty i chwilę później podchodzi znowu, aby odebrać zamówienia. Obydwoje zamawiamy makaron, ja z sosem pomidorowym, Julka ze szpinakiem. Po jedzeniu płacę za nas i wychodzimy, ale nie idziemy do auta tylko jeszcze na spacer.
-Mason?
-Hm?
-Czy to randka?- nie mogę się nie uśmiechnąć.
-Być może. A co?
-Nie no nic – teraz uśmiechamy się oboje, ale ona nie patrzy mi w oczy. -A możemy już wracać? Jestem umówiona z sąsiadką.
-Jasne – spoglądam na telefon, spędziłem z Julką 5 godzin, a minęło to jak 5 minut. Wracamy do auta, otwieram jej drzwi, obkrążam samochód i wsiadam od drugiej strony. -Mam nadzieję, że wiesz kim jestem.
Nie patrzy na mnie tylko na wprost i tylko się do siebie uśmiecha, czyli wie. Jej uśmiech udziela się też mi. Przez całą drogę rozmawiamy o nieistotnych rzeczach. Na miejscu wysiadam pierwszy, otwieram jej drzwi i podaję rękę. Daje mi swoją, jest miękka i ciepła. Najchętniej splótłbym nasze palce, ale tak nie mogę myśleć. Pomagam jej wysiąść i odprowadzam pod same drzwi jak w nocy.
-Miłego czasu spędzonego z sąsiadką – mówię dosyć poważnym tonem i sam się dziwię jak to brzmi z moich ust.
-Przykro mi, że mi nie wierzysz. Miłego wieczoru Mason – odpowiada tak samo poważnie, a mi się robi smutno, bo może naprawdę się z nią umówiła, a ja tylko myślałem o tym, że już nie chce spędzać ze mną czasu.
-Przepraszam – patrzę jej prosto w oczy i widzę, że naprawdę jest jej smutno. Nie wiem co we mnie wstąpiło ale obejmuję ją. -Miłego wieczoru, widzimy się jutro?
-Jeszcze nie wiem. – wypuszczam ją z objęć, uśmiecham i idę w stronę auta.
-Mason – obracam się.
-Widzimy się jutro – uśmiecha się do mnie. -Ale masz tu być o 11 i zostajemy w domu. Pomożesz mi. Ubierz jakieś stare ciuchy.
-Jestem do twoich usług. Do jutra,
-Bezpiecznej drogi.
Patrzę jak wchodzi do domu po czym wsiadam do samochodu. Nie mogę opanować uśmiechu. Znowu ją zobaczę i tylko to się liczy.

Julka

Wchodzę do domu i siadam na kanapę. Nie może do mnie dojść z kim właśnie spędziłam prawie cały dzień. Przypominam sobie, że umówiłam się jeszcze z Elizabeth. Przebrałam się w spodnie, krótką koszulkę i wyszłam z domu. Przechodzę obok ogrodzenia i dochodzę do domu sąsiadki, dzwonię do drzwi.
-Dzień dobry, przepraszam, że tak późno ale jestem.
-Nic nie szkodzi. Zapraszam – wpuszcza mnie do swojego domu. Jest sama w domu z małym dzieckiem. -Jesteś może głodna?
-Nie, właściwie to jestem po obiedzie.
-To może napijesz się herbaty? Albo kawy. Mamy ciasto.
-Herbatę poproszę – siadam przy stole, do którego przyprowadziła mnie Elizabeth.
Chwilę później przynosi dwa kubki z herbatą, talerz z pokrojonym ciastem i dosiada się do mnie. Rozmawiamy o tym co robiłyśmy przez cały dzień. Ponownie proponuję, że mogę zaopiekować się dzieckiem, ale ona zbywa to machnięciem ręki. Dopijam herbatę, podchodzę do dziecka.
-Jak się nazywa?
-Jack – uśmiecha się do mnie. -Może jednak dam Ci go przypilnować. Jutro. Mam ważną sprawę do załatwienia. Miał zostać z moją siostrą, ale mogę powierzyć go tobie.
-Chętnie go wezmę, o której?
-Po 10 Ci go podrzucę. Nie będzie z Tobą zbyt długo, mogę go zabrać jak tylko wrócę.
-Nie, masz cały dzień dla siebie. Zwrócę go o 18.
Z Elizabeth zjadłyśmy po kawałku ciasta i zaczęłam się zbierać. Cały czas myślałam jakim cudem wyszłam z Masonem i to jeszcze Masonem Mountem. Idę do kuchni, nastawiam wodę w czajniku na herbatę i związuję włosy. Zalewam herbatę i biorę kubek na górę. Znajduję w kartonie książkę, której jeszcze nie skończyłam czytać i ją otwieram. Nie wiem ile zajęło mi czytanie ale kończę książkę i spoglądam na telefon. Jest po 22, dostałam wiadomość. Odczytuję ją. Mason wysłał ponad godzinę temu moje i nasze zdjęcia. Przeglądam je i uśmiecham się do telefonu. Spędziłam z nim cudowny dzień, od razu coś mnie w nim urzekło. Po tym jak podszedł do mnie w klubie i zapytał czy wszystko w porządku. Dziękuję mu za zdjęcia, piszę dobranoc i wstaję z łóżka. Biorę ze sobą piżamę i idę do łazienki. Biorę prysznic, przeglądam się w lustrze, myję zęby i ściągam soczewki. Nakładam odżywkę na włosy i kładę się do łóżka. Patrzę jeszcze na moje zdjęcie z Masonem. Znowu się z nim mówiłam. W moim domu, ale mam plan. Skoro jest do moich usług to wezmę go do swojej pomocy, żeby powynosić kartony i zrobimy mały porządek. Później pojadę do sklepu po farby i trzeba będzie pomalować ściany. Rozmyślam tak z głową na poduszce po czym wibruje mi telefon. Mason. „Dobranoc, będę jutro przed 11". Kładę telefon na piersiach i uśmiecham się sama do siebie. Jak to się w ogóle wydarzyło, że spotkałam akurat jego. Nawet mi się to nie śniło. Nie wiedziałam, że początek w nowym kraju będzie aż tak prosty. Ustawiam budzik, obracam się na drugi bok i cały czas uśmiecham się do siebie.

co nas zmieniło?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz