《4》

22 0 0
                                    

Shilie wyszła ze swojego domu i od razu ruszyła w kierunku centrum miasteczka. Miała tam do załatwienia parę spraw.
Widok jaki sie przed nią malował, był przepiękny. Każdy budynek udekorowany był w czerwony lampion, na werandach przymocowane zostały girlandy z przeróżnych kwiatów.
Właśnie dzisiaj odbywał się Dzień Wybranka, na który czekało mnóstwo dziewczyn.

Ulice były pełne ludzi, powozów i niewielkich straganów z ozdobami. W taki dzień zazwyczaj nikt nie szczędził pieniędzy. Główna bohaterka jednak, nie była zainteresowana takimi rzeczami. Przechodziła obojętnie przy straganach i szła nawet bocznymi uliczkami, aby uniknąć tłumu.

Doszła do centrum i zatrzymała się przed tawerną.
- Panienka Shilie, czy dobrze słyszałem, że będzie dzisiaj nam panienka pomagać? - zapytał jeden z mężczyzn, który akurat szykował się na przyjęcie nowych gości.

- Owszem - odpowiedziała z uśmiechem i weszła do środka. Za drzwami znajdowała się ogromna sala, pełna stołów. Na końcu pomieszczenia znajdowały się schody na pietro. Przy ścianach były boksy, w których można było zdobyć trochę prywatności, za zasłonami. Pomysł był taki, można słuchać o czym inni mówią, ale nikt nie będzie wiedział, że tam jesteś.

Dziewczyna ruszyła za ladę i przywitała się z pracownicami w kuchni, a następnie ruszyła na sam tył, tam właśnie swoje biuro miała pani Fin. Shilie podeszła i zapukała.

- Proszę wejść - usłyszała i delikatnie uchyliła drzwi

- Dzień dobry. Czy przyjmie pani jeszcze jedną osobę do pracy? - zapytała dziewczyna z lekkim uśmiechem spoglądając za drzwi.

- Shilie! - uśmiechnięta kobieta wstała zza biurka i podeszła do dziewczyny. Yan otworzyła szerzej drzwi i weszła, zamykając je za sobą. Podeszła i ukłoniła się przed panią Fin.

- Przestań już się przede mną kłaniać- kobieta szybko podeszła do Shilie i ją przytuliła z szerokim uśmiechem
- Wystarczy, że jesteś dobrze wychowana. Wszyscy Cię wychwalają w miasteczku - kobieta uśmiechała się delikatnie, patrząc na swoją wychowankę. Nie mogła się nacieszyć widząc ją tak chętną do pomocy.

- Zawsze będę wdzięczna ciociu. Wiele mnie nauczyłaś - dziewczyna uśmiechała się radośnie słuchając wszystkiego co mówiła starsza kobieta. Miała do niej wielki szacunek i zawsze kłaniała się w podzięce za wszystko co otrzymała.

- Dobrze już, dobrze - kobieta machnęła ręką - dzisiaj potrzebuję pomocy przy zbieraniu zamówień i serwowaniu ich - kobieta usiadła spowrotem przy biurku i zapisała coś w zwoju.

- Dobrze, zajmę się tym - Shilie uśmiechnęła się i wyszła z pomieszczenia, gotowa zająć się swoją pracą. Złapała niewelki kawałek materiału i schowała go, aby w razie potrzeby móc zakryć twarz. Potem ruszyła na główną salę, aby od współpracowników dowiedzieć się w czym konkretnie ma pomóc.

- Poproszę, abyś zajęła się tymi gośćmi, którzy są w pokojach na górze, w szczególności na drugim piętrze - odpowiedział jeden z kelnerów i zajął się swoimi sprawami. Shilie zrozumiała polecenie i od razu udała się na górę. Przy schodach stał mężczyzna, który rozpisywał ilość gości, aby było wiadomo ile picia trzeba przynieść, zanim dostaną jedzenie.

- Przepraszam - dziewczyna machnęła i od razu mężczyzna zwrócił na nią uwagę - obsługuję ludzi na drugim piętrze i muszę wiedzieć ile ich jest - mężczyzna kiwnął głową.

- W każdym pokoju jest jego pełna ilość osób. Osoby z ostatniego pomieszczenia już są obsługiwanie, więc trzeba zająć się resztą. Jeżeli będzie jakiś problem, lub nie będą potrafić się zachować, zgłoś natychamiast - Yan przyswoiła tą informację i kiwnęła głową.

Zmienny ŚwiatOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz