Od samego rana pełno działo się w mieście. Przywódca klanu wysłał panicza Tiana - swojego syna - na polowanie do pobliskich lasów. Biegała tam nie tylko zwierzyna łowna, ale również potwory, które zabijały wszystko co żyje w tych lasach i po za nimi.
Dzisiaj miało być polowanie na Niesna - potwora, który zazwyczaj w nocy atakuje miasta, za dnia chowa się w cieniu.Wszyscy w miasteczku byli ciekawi, czy zgodnie z tradycją rodziny, również i temu młodzianowi uda się złapać jedną z tych bestii.
Kiedy orszak ruszył, za nimi dalej było pełno młodych panien, które przygladały się wszystkim wyrostkom i starszym mężczyznom - potencjalnym kandydatom na męża. Zwłaszcza, że niewiele zostało do końca kwietnia.
Prawdopodobnie jedyną dziewczyną, która nie przyglądała się opuszczenia przez łowców miasta, była Shilie, która co jakiś czas wychodziła do lasu pozbierać rośliny czy potrenować...
>¤¤¤<
Shilie wzięła do ręki pewny kwiat i włożyła go do koszyka. Zanim zdążyła usiąść, usłyszała tęten koni. Złapała koszyk i schowała się niedaleko miejsca, w którym była chwilę temu. Jej serce waliło w piersi, ponieważ wiedziała, że podczas polowania nie powinno jej tu być. Zapomniała kompletnie, że Ten dzień jest dzisiaj i nieświadomie złamała zasadę
"Żadnych mieszkańców w lesie podczas polowania na potwory"Kiedy wszystkie dźwięki ustały dziewczyna odetchnęła z ulgą. Usiadła przy drzewie i odłożyła miecz, aby zająć się oddzielniem odpowiednich części roślin. Długo jednak nie trwała sielanka, ponieważ chwilę później dziewczyna ściskała w ręku broń, czekając na istotę czającą się w krzakach.
Z zieleni coś naparło na nią z bronią. Została zaatakowana.
Ledwo co radziła sobie z odparciem ataku, ponieważ jej przeciwnik, był bardzo uzdolniony. W końcu osoba wtrąciła jej miecz z ręki. Nie wiedziąc co zrobić i jak zapewnić sobie bezpieczeństwo, szybko skłoniła głowę, aby wyrazić słowa przeprosin. Wymówka o samoobronie może by ją uratowała od śmierci, ale nie widziała czy ktoś chciałby ufać dziewczynie. Zanim zdąrzyła powiedzieć cokolwiek, usłyszała męski głos.
- Kim jesteś? - warknął ktoś, ściskając w ręku miecz i przybliżając go do szyi dziewczyny. Musiał być ostrożny.
- Wybacz Paniczu. Nie powinno mnie tu być. Jeżeli panicz pozwoli oddalę się - dalej dziewczyna miała spuszczoną głowę, jednak jej umysł zaczął myśleć spowrotem. Przyjrzała się szacie ozdobnej, zapewne ręcznie wyszuwanej i poznała, że osobą, która przed nią stoi jest sam Tian Jianyu - syn przywódcy klanu oraz naczelnik dzisiejszego polowania.
- Przepraszam Paniczu Tian. Nie chciałam panicza zaatakować.
Zaskoczony chłopak uniósł brwi. Skąd wiedziała, że to on? Przecież nic nie powiedział o swojej tożsamości. Po chwili zrozumiał, że szata, którą nosi, mogła zdradzić jego tożsamość. Po za tym nikt inny nie chodziłby teraz po lesie.
- Podnieś głowę - zażądał i wtedy ujrzał dziewczynę, o której kilka razy słyszał. Ziulstrował jej wygląd. Miała związane włosy w kok i tylko dwa pasemka z przodu okalały jej twarz. Znana była jako córka medyka z miasteczka. Przechadzając się pomiędzy ludźmi, słyszał o niej wiele dobrego. Nie spodziewał się, że owa dziewczyna będzie potrafiła zręcznie posługiwać się mieczem.
- Dobrze sobie radzisz w walce - chłopak podniósł miecz Shilie i podał jej rękojeść.- Dziękuję - powiedziała dziewczyna i skinęła głową z wdzięczności, chowając miecz. Chciałaby przeprosić za złamanie zakazu i odejść, gdyby chłopak nie zatrzymał jej. Po chwili namysłu wydukał.

CZYTASZ
Zmienny Świat
FantasiaGdyby ktoś powiedział mi, że za niedługo mój świat się zawali, mogłabym mu uwierzyć. Przecież nic nie trwa wiecznie. Jednak nie mogłabym uwierzyć, że mój porządek i spokojne życie zburzy chłopak... ~~~☆~~~ Witam w świeci...