Jesteś moim marzeniem...⠇Jeon Jungkook

#1 Życie po życiu.

Siedziałam w ogrodzie, czekałam na męża. Kiedy skończył mu się kontrakt w wytwórni zamieszkaliśmy w małym domku na Wyspie Jeju.

- Mamusia! - krzyknęła Sihyeon, moja córeczka. Tak jak Tori uczyła Kookiego, ja uczę córkę.

- Dzień dobry, Kosmitko. - powiedział Tae. Jest wspaniałym mężem i ojcem. Wzięłam Sihyeon na kolana.

- Dzień dobry, Kosmito. - powiedziałam kiedy usiadł obok mnie na ławce. Lepszej rodziny nie mogłam sobie wymarzyć.

- Mam dla ciebie niespodziankę, słońce. - powiedział. - Jedziemy do Japonii do Tokyo.

- Żartujesz? - zapytałam.

- Nie, jedziemy do Tokyo na dwa tygodnie. - powiedział całując moje czoło. - Sihyeon, cieszysz się na wycieczkę do Tokyo? - zapytał dziewczynki.

- Bardzo, tato! - krzyknęła.

- No to jedziemy. - powiedziałam uśmiechnięta. Weszliśmy do domu i zaczęliśmy się pakować.

- Ile to planowałeś? - zapytałam pakując ubranka córki.

- Już jakiś czas. - powiedział przytulając się do moich pleców. - Po powrocie z Tokyo jedziemy w jeszcze jedno miejsce, słońce. - powiedział. Po 4 godzinach pojechaliśmy na lotnisko. Lot mieliśmy o 19:00. Po niecałych 2 godzinach byliśmy na lotnisku w Tokyo. Całe 2 tygodznie zleciały nam szybko i udało nam się zwiedzić naprawde dużo. Nie musieliśmy się martwić o to, że ktoś go rozpozna. W ciągu tych prawie już 6 lat bardzo się zmienił wizualnie. Więc w spokoju mogliśmy zwiedzać Tokyo. Koło 10 rano byliśmy spowrotem w Korei w Seulu. Szliśmy chodnikiem, w pewnym momencie Tae się zatrzymał. - Witamy w domu. - powiedział. Staliśmy pod bramą mojego starego domu gdzie mieszkałam z siostarmi.

- Co tu robią samochody? Przecież nie sprzedaliśmy tego domu. - powiedziałam wchodząc z nim i Sihyeon na podwórko. Tae wziął na ręce Sihyeon i otworzył drzwi.

- Teraz dalsza część niespodzianki. - powiedział.

- Bawisz się w Tori? - zapytałam wchodząc za nim.

- Nie musi, Shu. To był mój pomysł. - powiedziała... Tori?! Odwróciłam się i zobaczyłam ją, Twerky, Jimin'a, Kookiego i ich dzieci.