Kraina Kotaklizmu

37 3 2
                                    

Eluwina jesieniary!

Przybywam do Was z nowym one-shotem, napisanym w jeden dzień, zainspirowanym obrazkiem w mediach. Choć początkowo miał być inspirowany mocno Krainą Lodu (i w sumie miejscami nadal jest), o tyle po drodze stał się on bardziej parodią wyśmiewającą głupie rzeczy, które zdarzyły się w tym serialu. Wszystko to okraszone bardzo głupim humorem, wielokrotnym łamaniem czwartej ściany, a także nawiązaniami do Surreaktora, Anielette i paru znanych dzieu popkultury.

OSTRZEŻENIE: OPOWIADANIE ZAWIERA GEJOWE SHIPY, WIĘC JEŚLI JESTEŚ HOMOFOBEM, NIE RADZĘ TU ZAGLĄDAĆ.

Jeśli ten wstęp nadal Was nie odstraszył, zapraszam do czytania.

~~~~

— Zaliczone! — zawołali Biedronka i Czarny Kot jednocześnie i przybili sobie żółwika.

Złoczyńca, który już odzyskał swoją normalną postać i był znowu niczym niewyróżniającym się cywilem, tak szarym i nieposiadającym porządnego modelu włosów jak wszyscy inni paryżanie nie odgrywający ważnej roli w tym serialu, właśnie przytulił się do dziewczyny, która zapewne była jego drugą połówką, również tak samo nieważną dla kwantowego świata jak on. Czarny Kot patrzył na ich zadowolenie i mimo świadomości, że jemu szczęście w miłości nie będzie dane przez przynajmniej kilka kolejnych sezonów, bo inaczej seria skończyłaby się zbyt szybko, westchnął ze smutkiem i zagaił do Biedronki:

— Też bym tak chciał jak oni... Czy na pewno nie chciałabyś ze mną być? W końcu jestem naprawdę super chłopakiem!

— Nie, Czarny Kocie, nie chcę z tobą być — odparła Biedronka, chyba już zmęczona ciągłym wywlekaniem tego tematu. — Mam już krasza i jest milion razy lepszy od ciebie.

Czarny Kot poczuł, jakby wbiła mu kołek w serce. I chociaż nie był wampirem, to i tak było to niezwykle okropne uczucie. Ale w sumie czego się spodziewał? Ona nigdy go nie chciała... Był jakiś inny... Inny, którego kochała. A on nie mógł liczyć na nic więcej... Czuł się tak okropnie, że nawet nie zauważył, jak Biedronka go opuściła.

Tymczasem Władca Ciem właśnie załamywał się po swojej kolejnej porażce.

— NIEEEEEE! Te przeklęte dzieciaki znowu pokrzyżowały mi plany!

I miał już siłą myśli zamknąć okno swojej ciemnicy i siedzieć w niej jak debil, gdy nagle poczuł jakieś emocje, bardzo silne emocje. Po chwili zrozumiał, czym one były.

— Ach tak... — mruknął do siebie. — Czarny Kot, po raz kolejny zraniony przez tę, którą kocha, już nie wytrzymuje... To idealna okazja dla mojej akumy. — Jeden z motyli, jakby wiedząc, że superzłoczyńca chce właśnie wykorzystać go do swoich podłych celów, przysiadł mu posłusznie na ręce, najwyraźniej pragnąc zostać nasycony mocą prosto z piekieł i wysłany do kolejnego smutnego paryżanina. Władca Ciem nie zastanawiał się jednak nigdy, co siedzi w głowie akum i tym razem również nad tym nie rozmyślał, tylko wysłał motyla na zewnątrz, mówiąc przy tym najbardziej złym tonem, na jaki było go stać: — Leć do niego, moja mała akumo, i zawładnij nim!

Motylek szybko odnalazł Czarnego Kota, który znalazł się zdumiewająco blisko domu Władcy Ciem (on jednak w ogóle nie zwrócił na to uwagi, bo po co miał szukać tożsamości swoich największych wrogów?). Wtedy właśnie złoczyńcy udało się nawiązać kontakt ze swoją nową ofiarą.

— Biały Kocie, jestem Władca Ciem — odezwał się, cały czas dostosowując się do swojego tradycyjnego scenariusza.

— Nie jestem Białym Kotem, tylko Czarnym — sprostował chłopak. — Jesteś daltonistą?

Miraculous || One-shotyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz