-Aaaaa....
- Co się stało?- zapytała bardzo przejęta mama wpadając jak opętana do mojego pokoju.
- Koszmar...- powiedziałam płacząc.- Nie wytrzymam tak dłużej!
- Cii.. Nie płacz skarbie, to tylko zły sen.
- No... dobrze...- mruknęłam w jej stronę.- Pójdę już spać. Dobranoc
- Dobranoc
Mam dosyć tych koszmarów. Jak zwykle każdej nocy są takie same.
Idę w nocy ulicą za rękę z Lukiem Hemmingsem, gdy nagle słyszę strzał. Zerkam na Luka i zauważam tylko jego martwe ciało. Słyszę, że ktoś do mnie podchodzi, ale ja uciekam co sił w nogach i wpadam w ślepą uliczkę. Uff.,. zgubiłam go, ale moja ulga nie trwała długo, gdy nagle tajemniczy mężczyzna zasłania mi blask latarni, przez co cała uliczka pochłonięta jest w mroku.
- No to teraz się ostro zabawimy suko- powiedział i zaczął do mnie podchodzić...
Zawsze budzę się w tym samym momencie. Ale może to i lepiej. Nie chciałabym wiedzieć co by ze mną zrobił. Najprawdopodobniej zgwałcił by mnie. Ale czy na pewno? Może chce mnie torturować, sprzedać, zabić.
Po przemyślaniach weszłam na twittera i jak co dzień weszłam na konto Luka Hemmingsa. Nie dodał nowych tweetów, zauważyłam przygnębiona.
Odłożyłam telefon i poszłam spać.
*
Wstałam o 7:00 w słoneczny wakacyjny poranek. Mam dzisiaj lekcje jazdy konnej, pomyślałam uradowana.
Jestem początkującym jeźdźcem. Jeżdżę od półroku jeden raz w tygodniu w stadninie znajdującej się w moim mieście. Bardzo lubię spędzać tam czas.
- Chodź na śniadanie- wyrwała mnie z rozmyśleń mama.
Wyszłam z pokoju zeszłam po schodach na dół, po czym skierowałam się do kuchni. Od razu dotarł do mnie zapach naleśników i syropu klonowego.
*
Po zjedzeniu śniadania wróciłam do pokoju. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej: szare bryczesy, szare podkolanówki w rąby, koszulkę i sztyblety. Po ubraniu się umyłam zęby, związałam włosy w luźny warkocz i zeszłam na dół po drodze sięgając po torbę treningową koloru fioletowego.
*
Podeszłam do boksu Topaza, poczym go wyciągnęłam i podpięłam do uwiązu.
Podeszłam do skrzynki po zgrzebło i szczotkę, i wzięłam się za czesanie konia, i wyczesaniu sklejek. Po 10 minutach skończyłam czyścić kopyta i skierowałam się po siodło.
- Dzieńdobry, koń wyczyszczony?- Zapytał mnie trener.
- Tak- odpowiedziałam z uśmiechem.
Właśnie zapinałam popręg, gdy usłyszałam kogoś za sobą. Szybko się odwróciłam i zobaczyłam tylko koleżankę.
- Cześć- przywitałam się.
- Hej. Masz trening?
-Tak.
- W porządku. Chciałam wylonżować konia, ale skoro ujeżdżalnia jest zajęta to pójdę. Do zobaczenia.
- Pa- pożegnałam się i zaczęłam regulować strzemiona.
*
- Teraz zrób woltę w dole ujeżdżalni- poprosił trener, co wykonałam.
- Zatrzymaj się do stępa... Nie naciskaj konia piętami bo go nie zatrzymasz- powiedział roześmiany trener.
- Dobrze...- zaśmialam się...
*
Po skończonym treningu wróciłam do domu. Gdy weszłam do kuchni powitała mnie mama.
- Córciu.
- Tak?
- Jedziesz na koncert 5 Seconds of summer w Australii!!
- Naprawdę?!Wiem rozdział krótki ale ma 445 słów :D
Więc nie jest najkrótszy.
Rozdziały będą się pojawiały raz w tygodniu. Opowiadanie piszę sama!
Więc papa mam nadzieję, że rozdział się podobał.