Nagle Stinky otworzył oczy i wstał. Całe ciało bolało go niemiłosiernie po nocy przespanej na twardych deskach pokoju nr. 3 w ,, Gospodzie pod wrakiem''. Krasnolud wstał i udał się ku małym drzwiczkom prowadzącym do niewielkiej łazienki. Kroczył przez pokój potrącając wszystkich nie do końca przypadkowo. Co chwile stawał na czyjejś kończynie. Towarzysze Stinkyego cicho jęczeli po czym dalej spali. Jednakże gdy krasnolud dotarł do łazienki ta okazała się zajęta. We wnętrzu pomieszczenia stała Maja i robiła zdaniem Stinkyego coś w zupełności zbędnego. Otóż dziewczyna smarowała, wcierała i wklepywała w twarz różne smarowidła.
- Po co się tym babrzesz?
- To może zdziałać cuda. - Powiedziała Maja podtykając pod kartoflowaty nos Stinkyego jeden ze słoiczków stojących na topornie ciosanym z sosnowego drewna stoliczku.- Jeśli chcesz to prosze.
- Nie, i tobie radze to czym prędzej zmyć.
jednak Maja nie zmyła smarowideł lecz zaczęła energicznie masować swoje oblicze. Po piętnastu minutach Maja nie wyszła z łazienki. Dziewczyna po wklepywaniu zaczęła masować się masażerem. Stinky już miał się wydrzeć na Majkę gdy ona jakby nigdy nic wyszła z pokoiku w fioletowej maseczce.
-Wreszcie.- Westchnął Stinky.
- Coś mówiłeś???- Jakby od niechcenia rzuciła dziewczyna.
Na tę odpowiedź Stinky zareagował niezrozumiałym pomrukiem po którym wszedł do łazienki. Krasnolud bynajmniej nie zamierzał się smarować kosmetykami Mai. Jegomość z potarganą brodą usiadł na sedesie i się zamyślił, Bo i miał nad czym rozmyślać. Pierwszym z powodów był brak tak drogiego mu kamyka, drugim to czy ujdą z tej wyprawy cało, a...
-Masz ci los, zaczynam być sentymentalny.- Po tych słowach Stinky wstał i szybko wyszedł z łazienki.
Zezłoszczony krasnolud obudził wszystkich. Kompania przecierając oczy i narzekając zwlekła się z łóżek. Sylwek wstał i pierwszy zszedł na dół. Za nim podążali gęsiego Stinky i reszta. Na parterze czekał na nich za ladą łysy barman z brudną szmatą w dłoni. Gdy mężczyzna ujrzał ekipę cudzoziemców od razu się ożywił. Wstał i w końcu odłożył tę swoją ścierę.
- Zapłaciłem za jedną noc i posiłek.- Powiedział Sylwek od razu po tym jak zbliżył się do barana.
- Tak, tak już idę.- Wychrypiał służalczym głosem facet.
- Mam taką nadzieję.
I nie minęło nawet dziesięć minut gdy na rozklekotanym stoliku leżało kilka miseczek potrawki z baraniny oraz chlebek w małym, wysłużonym, wiklinowym koszyczku. Obok jadła stało sześć wielkich kufli pełnych pienistego piwa.
- O, przepraszam ja, Maja i Antek tego pić nie będziemy.- Powiedziała Gloria z pogardą patrząc to na barmana, to na piwo.
- Jak nie to nie.- Wycharczał barman zabierając trzy kufle.
- Poprosimy wody.- dorzuciła po chwili Gloria.
Potrawka okazała się nie najgorsza choć Maja stwierdziła po zjedzeniu połowy porcji, że dla niej jest to zbyt ostre. rzeczywiście danie nie należało do najłagodniejszych ale kawałki chleba łamały smak potrawki więc (prawie) wszystkim smakowała. Po spałaszowaniu śniadania wszyscy chętnie wyszli z gospody. Po opuszczeniu tawerny i zabraniu wierzchowców brygada udała się w stronę portu. Na pomoście Sylwek i Gajowy zaczęli szukać okrętu którym by mogli przepłynąć morze Czterech Wiatrów. W tym czasie Stinky leżał i narzekał na niewygody. Po długim czasie gajowy znalazł statek który mógłby ich przetransportować oczywiście za należytą opłatą. Po niedługich targach Stinky uzgodnił cenę z kapitanem Sprattem. Statek Szprota był do ich dyspozycji. Jednakże kompania wyruszyła dopiero nazajutrz ponieważ kapitan Spratt musiał poczynić pewne przygotowania. Jednak koniec końców wyruszyli. Już po kwadransie Sylwek pękał ze śmiechu razem z gajowym, bo okazało się, że Stinky ma chorobę morską. Co chwile wychylał się za burtę. Zdaniem Glorii to było okropne ze strony Gugały i Sylwestra, że tak nabijają się z biedaczka. Jednak mimo dobrych chęci Glorii nie udało się nakłonić Stinkyego do połknięcia pigułki na chorobę morską. No, bo jak to ująć, krasnolud nie chciał okazać się mięczakiem więc bez jęknięcia pozbywał się wszystkiego co ostatnio zjadł. Jednak choroba po kilku dniach katorgi minęła. No i nasza drużyna popłynęła już spokojnie w dal na statku Szprota. Ta łajba nie była ogromna ale mieściła w sobie całkiem liczną załogę i oczywiście towary. Łódź była wykonana z drewna i miała wielki żagiel. Było w niej pięć kajut i kambuz w którym rządy sprawował wielki, tłusty i groźnie wyglądający kuchmistrz Kogel. Całości dopełnia galion przedstawiający wielką szprotę. Załoga tejże łajby składała się z kapitana Sprotta, zastępcy kapitana czarnowłosego Michaela, majtków bliźniaków, ośmiu rosłych żeglarzy oraz brodatego bosmana ze złotym zębem i złamanym nosem. Oprócz tego na jachcie był kucharz i nasi podróżni oraz wiele] szczurów.
CZYTASZ
Niezwykła przygoda Stinkyego
HumorHumorystyczna opowieść o grubym, brudnym i niemiłym krasnoludzie Stinkym, który zostaje okradziony. Niestety sprawcy nie ma, więc krasnolud udaje się na poszukiwania ukradzionego skarbu. Stinky spotyka różnych specyficznych ludzi, którzy czasem wbre...