1.

569 34 0
                                    

Autor: danielpawelthelarry

Link: https://www.wattpad.com/story/291455052

Wszedł, delikatny jak miód, zagadując dziewczyny przy drzwiach. Diabelski uśmieszek przylgnął do jego warg, a oczy błyszczały od zalotnych spojrzeń. Louis Tomlinson. Pieprzony koszmar.

Impreza rozkręcała się na całego, a muzyka dudniła mu w piersi, gdy tańczył leniwie w zatłoczonym salonie. Kątem oka Harry widział, jak Liam śmieje się z Niallem na sofie, pijąc shoty, a Zayn w towarzystwie małej grupki chłopaków i dziewczyn w rogu pokoju pali skręty z leniwym uśmiechem na ustach. 

Harry odchylił głowę do tyłu. Nie chciał widzieć Louisa; jego najlepszy przyjaciel był błogosławieństwem i przekleństwem, więc wolał tańczyć dalej w nieświadomości. Był jednak słaby, tak bardzo przepadł dla chłopaka o chłopięcym uroku, że jego oczy błądziły, aż dostrzegł go z piwem w ręku i dziewczyną na ramieniu. Jego najnowszą dziewczyną, Eleanor.

Z ust Harry'ego wydobyło się sfrustrowane westchnienie, gdy kontynuował taniec; jego ciało było rozluźnione, ale oczy pełne bólu. Jakby taniec miał pomóc mu zapomnieć, ale tak się nie stało. Poszedł do kuchni, wziął kieliszek i wódkę. To pomogło, poczuł pieczenie w gardle i zawirowanie w brzuchu.

Zdążył wypić kilka szybkich shotów, zanim Niall wpadł do pomieszczenia z uśmiechem na ustach, już dość wstawiony. 

- Harold! - krzyknął tak głośno, że jego głos zawibrował na ścianach.

- Nialler - rzekł w odpowiedzi. 

To naprawdę nie był jego wieczór i chciał, żeby już się skończył. Ta impreza i tak była pomysłem Louisa, nawet jeśli to on szybko zaoferował swoje mieszkanie i zgodził się być gospodarzem.

Niall nie podjął rozmowy, częściowo dlatego, że był zbyt wstawiony, by pamiętać własne imię, a Harry nie mógłby się z tego faktu bardziej cieszyć. Nie chciał rozmawiać.

Wypił jeszcze dwa kieliszki, po czym wrócił do salonu. Alkohol czynił cuda dla jego pewności siebie. Z płynnym poczuciem winy płynącym w jego żyłach, dosłownie miał wszystko w dupie.

A przynajmniej tak mu się wydawało, aż do momentu, gdy miał już wejść na prowizoryczny parkiet w salonie. Został pociągnięty za łokieć na korytarz i do swojej sypialni. To stało się tak szybko, że nawet nie zdążył pojąć, co się dzieje. Zanim się zorientował, drzwi się zatrzasnęły. Został mocno do nich przyciśnięty, a para miękkich warg znalazła się na jego ustach.

Rozpoznałby te usta z zamkniętymi oczami. Nie potrzebował potwierdzenia, ale jego dłonie wciąż odnalazły krągłość bioder tej osoby, a palce zagłębiły się w ciepłej skórze. Odsunął się, ale wciąż na taką odległość, że czuł oddech tej osoby na swojej twarzy,

- Louis - wyszeptał. 

I to było wszystko, co ostatnio łączyło go z Louisem. Późne, nocne szepty, skradanie się i sekrety. Małe, brudne sekrety.


- Nie przyszedłeś - powiedział Harry, a smutek w jego tonie nie sprawił, że Louis oderwał się od szyi Harry'ego, zamiast tego mocniej zassał jego skórę. Siła sprawiła, że Harry'emu zakręciło się w głowie, bo wydał z siebie lekki pomruk, a jego ręka uniosła się w górę, by objąć miękkie brązowe włosy na głowie Louisa.

- Coś mi wypadło - zaproponował Louis, chcąc zmienić temat rozmowy, a może chciał ją zakończyć. 

Niezależnie od tego, Harry kontynuował. 

- Czy to była ona? - zapytał, a głos mu zadrżał, gdy poczuł, jak dłoń Louisa przesuwa się po jego klatce piersiowej, powoli opadając na przód spodni. Kiedy drugi nie odpowiedział, Harry zatrzymał dłoń Louisa swoją, przykładając ją do piersi.

Louis spojrzał w górę, ale zaraz potem spuścił wzrok, widząc ból w oczach Harry'ego. To nie tak miało być, nic z tego nie miało tak wyglądać.

- Czy to była ona? - zapytał ponownie Harry, akcentując każde słowo.

- Tak, byłem u Eleanor, ugotowała nam kolację - warknął z irytacją Louis, chcąc, żeby ta rozmowa się skończyła.

- Ale ja dla ciebie ugotowałem, powiedziałem ci, że to zrobię - mruknął Harry, a jego głos był pełen bólu i dziecięcej niewinności. 

Louis odwrócił wzrok, jego ręce oderwały się od ciała Harry'ego i nagle kędzierzawy chłopak poczuł chłód. Dreszcz przebiegł mu po kręgosłupie.

- Nieważne, to moja dziewczyna, Harry. 

To było chłodne. Harry nie znosił, kiedy ton Louisa stawał się sztywny.

- Dobra - szepnął, patrząc na własne stopy w ciemności.

Jego klatka piersiowa bolała, a pokój wydawał się chłodny. Zima ogarnęła pokój w mgnieniu oka, a Louis oddalił się od niego. Zapadła dusząca cisza i zanim Harry się zorientował, Louis odepchnął go od drzwi i zatrzasnął je za sobą. 

- Dobrze - szepnął do siebie Harry, a głos mu się załamał, gdy próbował się nie rozpłakać. Zamknął oczy, ale nie pozwolił sobie na to, by się załamać. Wziął kilka głębokich oddechów i wyszedł, kierując się do kuchni, gdzie wciąż stała wódka. Nie kłopotał się wyciągnięciem kieliszka, tylko wziął butelkę do ręki i zbliżył ją do ust. Nie czuł pieczenia, a jeśli nawet, to było ono raczej kojące. 

Impreza nie ustawała, a mimo to Harry czuł, że serce mu się kraje, gdy dostrzegł Louisa całującego Eleanor na kanapie. To niekończąca się kolejka górska, na której Harry zdawał się być. Nie wiedział, kiedy na nią wsiadł, ale wiedział, że to już nie jest przyjemne uczucie. Chciał z niej wysiąść. Miał już dość tego wszystkiego, tych zwrotów akcji. Nie była już tak radosna jak kiedyś, pozostawiała go z uczuciem pustki.

Czuł się brudny. Mały, brudny sekret.

Call me when it's over (Tłumaczenie)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz