2.

310 33 1
                                    

Następny dzień przebiegał tak, jakby nic się nie stało. Wszyscy obudzili się z kacem, ale tylko Harry obudził się z bólem w klatce piersiowej.

- Harry! Gdzie są twoje tabletki przeciwbólowe? - wykrzyknął Niall, wdzierając się do sypialni Harry'ego, gdzie chłopak jęknął w poduszkę.

- Lewa szafka w łazience - odpowiedział, a jego głos był monotonny i sztywny. Niall ociągał się z wyjściem, spoglądając po raz drugi na Harry'ego, który leżał w łóżku, przykryty kołdrą po szyję, odwrócony plecami do drzwi.

- Wszystko w porządku? - zapytał Niall, ale Harry milczał, udając, że zasnął. 

Nie zasnął. Prawdę mówiąc, nie spał zbyt wiele od wczorajszej nocy. Po prostu leżał w łóżku i myślał o bałaganie, w jakim się znalazł. Niall odszedł szybko i wyjął z szafki butelkę z tabletkami, ale jego wzrok padł na inną, ukrytą za nią. Wyciągnął ją i sprawdził etykietę.

Antydepresanty.

Niall potrzebował sekundy, żeby ta myśl do niego dotarła. Nie wiedział, że Harry je brał, a ostatnio chłopak wydawał się szczęśliwy. Blondyn odłożył tabletki i wyszedł z łazienki z tabletkami przeciwbólowymi w ręku. Poczęstował nimi Liama i Zayna, po czym podszedł do Louisa, żeby go obudzić.

- Pobudka, ćwoku! - wrzasnął, sprawiając, że Louis z jękiem machnął ręką w jego kierunku. Niall rzucił w niego butelką z tabletkami, po czym uciekł z krzykiem. Louis przetarł oczy i wstał, wziął dwie tabletki i połknął je na sucho. Usłyszał, jak coś skwierczy na patelni, a zapach bekonu i jajek wypełnił jego nos, sprawiając, że się uśmiechnął.

Uroczy Harry, gotował dla wszystkich, jak na takiego skarba przystało - pomyślał sobie Louis, podskakując i podchodząc do kuchni, tylko po to, by zobaczyć, jak Liam, Zayn i Niall buszują w kuchni Harry'ego,

- Gdzie jest Harry?

Może poszedł do sklepu. Zawsze wstawał pierwszy, pomyślał, ale jego zmarszczka pogłębiła się, gdy usłyszał, jak Niall potwierdza to, w co nie chciał uwierzyć.

- Och, nadal jest w łóżku, możesz dać mu trochę środków przeciwbólowych i wody? Może tego potrzebować bardziej niż my, wczorajszej nocy wypił sporo wódki. 

Louis ze zdezorientowaniem spojrzał na Nialla. Harry nie pił zbyt często, a nawet jeśli, to umiarkowanie, dlatego zawsze opiekował się resztą na kacu.

- Wczoraj wieczorem pił? - zapytał nieco osłupiały, a Niall wzruszył ramionami. 

Podszedł do czajnika i zrobił Harry'emu herbatę, po czym poszedł do jego sypialni. Nie zapukał, nigdy tego nie robił. Kiedy wszedł, usłyszał ciche łkanie, a serce zabolało go z powodu chłopaka wtulonego w pościel. 

- Dzień dobry, Haz - powiedział, podchodząc do szafki nocnej, do której Harry był odwrócony przodem. Udał, że nie zauważył, jak Harry szybko ociera łzy.

- Zrobiłem ci herbatę i mam dla ciebie środki przeciwbólowe - powiedział spokojnie Louis, jakby cała ta sytuacja była zupełnie normalna. Nie była, wiedział o tym.

Harry tylko przytaknął. Nie miał siły, by odpowiedzieć.

- Haz - powiedział smutno Louis, powoli kładąc się na łóżku za chłopakiem i obejmując go na łyżeczkę. Trzymał Harry'ego blisko siebie, czując, jak chłopak rozpływa się w jego uścisku.

Harry odetchnął duszącym zapachem Louisa Tomlinsona. Nienawidził go, ale nie mógł bez niego żyć. Był lepszy niż powietrze, którym oddychał. Potrzebował go jak tlenu.

- Czego potrzebujesz? - szepnął Louis, a Harry zaczął płakać. Cicho, bo wiedział, na czym stoją. 

Mały, brudny sekret.

Harry szlochał, splatając palce z palcami Louisa i żałując, że to wszystko nie było tylko tymczasowe. Odwrócił się w ramionach chłopaka, przysuwając twarz do szyi Louisa. Pasowali do siebie jak kawałki rozbitego szkła. Idealnie, ale bez względu na to, jak próbowaliby je posklejać, nadal pozostałyby pęknięcia. 

- Trzymam cię - szepnął Louis, obejmując Harry'ego ramionami, jakby wszystko było w porządku. Nic nie było w porządku.

"Nie, nieprawda" chciał powiedzieć Harry, ale pozwolił, by jego umysł rozpłynął się w możliwości, że mogło tak być. W sposobie, w jaki poznał jego ciało jak nikt inny, i tym, że czuł to, co czuje Harry.

Harry złożył delikatny pocałunek na szyi Louisa, tak delikatny, tak kruchy. Nie pozostało to jednak niezauważone, bo ramiona Louisa zacisnęły się wokół Harry'ego jak imadło.

- Louis! Harry! Jedzenie gotowe! - wykrzyknął z kuchni Niall i Harry wiedział, że ta chwila stała się bardzo ulotna, że właśnie się kończyła.

- Idź - szepnął, słabo odpychając klatkę piersiową Louisa, by sprawić, że wyjdzie szybciej. Chciał płakać w samotności.

- Chodźmy - powiedział Louis i wygrzebał się z łóżka, a ręka Harry'ego bezradnie podążała za jego ruchami, pragnąc przyciągnąć go z powrotem. Nie zrobił tego, bo wiedział, w co się wpakował. 

Louis wstał i czekał, ale Harry nie ruszył się z miejsca. Obserwował, jak chłopak odwraca się od niego. 

- Idź - powiedział nieco głośniej, a Louis westchnął i wyszedł z pokoju. Dopiero, kiedy drzwi zamknęły się za nim, Harry pozwolił, by łzy spłynęły mu po twarzy. 

Jego wzrok padł na herbatę na stoliku nocnym, jego ulubiony kubek. Z boku przyklejone było zdjęcie jego i Louisa. Zamknął oczy i wtulił twarz w poduszkę. Dłużej tego nie wytrzyma.

Call me when it's over (Tłumaczenie)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz