Strona pierwsza. ~27.05.2015~

22 2 1
                                    

27.05.2015r.

Cześć! Jestem Nathaniel ale i tak wszyscy mówią mi Nathan albo Nat. Postanowiłem założyć dziennik, spytacie po co? Dlaczego? Po prostu czuje że to może się kiedyś przydać...

Może zacznijmy od samego początku mojej historii?

Z życia przed 16 urodzinami nie pamiętam zbyt wiele... To co zaraz wam opowiem to historia którą opowiadali mi różni ludzie...

3 października 1993 roku na świat przyszło dziecko, pewien chłopczyk którego rodzice postanowili nazwać Nathaniel. Tak, to ja. Niby wszystko było dobrze jednak, coś było nie tak. Nie płakałem byłem poważny, jakby wyssany z emocji, lekarze byli zdziwieni, wzięli mnie na jakieś badania. Po wszystkim wsadzili mnie do inkubatora, przeleżałem tak parę tygodni. Nie chciałem jeść, ani spać, cały czas się tylko uśmiechałem lub śmiałem. Nie byłem chory ani nic, lekarze tak naprawdę nie wiedzieli co mi dolega. Po paru tygodniach, wypuścili mnie i moją mamę do domu. W domu było lepiej, zachowywałem się jak normalne dziecko płakałem, śmiałem się, jadłem i spałem. Do 5 roku życia nic się nie działo. Gdy skończyłem 5 lat rodzice zauważyli że zaczynam zachowywać się jakoś dziwnie. Gadałem sam ze sobą, nie w ten sposób jakby ktoś był obok mnie. Zadawałem sobie pytania po czym sam na nie odpowiadałem. Działo się tak coraz częściej ale rodzice to zignorowali bo stwierdzili że dla dzieci to "normalne". Zauważyli też że bardzo szybko zmieniał mi się nastrój, potrafiłem bawić się szczęśliwy i tak nagle zacząć płakać, popłakałem chwile po czym znowu wracałem szczęśliwy do zabawy, lecz to też rodzice zignorowali twierdząc że to również "normalne". Po skończeniu 14 roku życia nic się nie zmieniło, a nawet pogorszyło. Raz potrafiłem być spokojnym i miłym nastolatkiem a raz, tak jak to powiedzieli, wpadałem w furie i rozwalałem wszystko co stanęło mi na drodze. Wtedy rodzice postanowili w końcu zareagować. Jeździli ze mną po przeróżnych lekarzach. Każdy mówił jedno i to samo "Chory psychicznie" "Rozdwojenie jaźni", lecz oni nie chcieli w to wierzyć. Nie dziwie im się no bo jaki normalny człowiek chciałby usłyszeć że jego dziecko jest chore psychicznie? Żaden. W końcu gdy zahaczyli każdego możliwego lekarza w kraju, uwierzyli. Większość znajomych mówiła im że najlepszym wyjściem będzie zamknięcie mnie w psychiatryku. Tata powoli zaczynał wierzyć że to będzie dobry pomysł, a mama.. Ona nie chciała mnie tam zamknąć wolała odciąć mnie od świata zewnętrznego i zamknąć mnie we własnym pokoju w którym zostało tylko łóżko oraz zabarykadowane okno. Wolała co parę godzin przynosić mi jedzenie i picie, ale mieć pewność że jestem przy niej i mam się dobrze. Pytałem dlaczego to robi, dlaczego nie mogę wyjść jak normalne dzieci, ona odpowiadała tylko "Nie jesteś jak inne dzieci, jesteś inny, wyjątkowy..." właśnie to próbowała mi wmówić, że jestem wyjątkowy... Raz moja druga osobowość próbowała nawet zaatakować mamę jednak całe szczęście na czas przyszedł ojciec. Takim o to sposobem minęły 2 lata odkąd nie wypuścili mnie z pokoju. Tata miał dość i w końcu bez wiedzy mamy wywiózł mnie do placówki psychiatryka. Dalej nie wiem co się u nich działo, tego mi powiedzieć nie chcieli, zresztą do tej pory nie wiem co się z nimi dzieje nawet nie wiem czy w ogóle żyją. Teraz mam 21 lat i jestem całkowicie świadomy swojej choroby, mógłbym stąd wyjść ale jak to mówią jestem "niebezpieczny" ja tak nie twierdze, ale oni znają się lepiej...

Dziennik...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz