1. As smooth as sandpaper

381 19 14
                                    

Charakterystyczne dudnienie klawiszy obijało się echem po pomieszczeniu, które w połączeniu z ciemnościami, nadawały mu niepokojącą aurę. Ciemnica zdawała się pochłaniać wszelkie rozpoznawalne kształty i rozmywała je w matowe plamy, przecinane jedynie przez wąski blask monitora. W jego ostrym świetle rysowały się krawędzie ludzkiej sylwetki, głęboko pochłoniętej przeskakującymi cyferkami i literami ekranu. Jakby pogrążona w amoku, nawet nie śmiała mrugnąć, gdy kolejnymi płynnymi ruchami przejeżdżała palcami przez klawiaturę. Dźwięki nagle ustały i na twarzy postaci pojawił się lekki grymas.


- Oho! Czyżbyś znowu potrzebował pomocy? - Z głośników wydobył się robotyczny głos, który był w stanie wykrzesać z syntezatora mowy nutkę rozbawienia wymieszaną ze zdrową porcją zadziorności.


- Nie. - Odparł pretensjonalnie chłopak.


- Ależ oczywiście. To w takim razie już ci nie przeszkadzam. - Odpowiedział program i zamilkł.


Chłopak wpatrywał się przez chwilę w jeden punkt po czym powoli zaczął

- Manfreeed...


- Mówiłem ci żebyś poszedł spać. Już dawno minęła pora na twoje „późne kodowanko".


- Oj tam, weekend jest.


- Pragnę ci przypomnieć, że masz za niedługo randkę.


Na te słowa nastolatek rzucił się do tyłu i zaczął energicznie wymachiwać rękoma.


- Mówiłem ci już żebyś nie nazywał tego randką! A tak, poza tym to mam jeszcze co najmniej cztery godziny do wyjścia! - Sapnął zakładając ręce.


- Pół.- Mruknął program.


- Co?


- Masz pół godziny do wyjścia. Nie mam zamiaru spowodować dzisiaj wypadku tylko po to, żeby zaoszczędzić ci 10 minut.


- Żartujesz, prawda? - Odpowiedziała mu wymowna cisza.


W panice spojrzał na okna zakryte żaluzjami i włożył palce pomiędzy blaszki, tworząc w nich szparę. Jego źrenice błyskawicznie i boleśnie zwęziły się i z sykiem chwycił telefon.


10:24


- Dzięki że mnie szybciej uprzedziłeś ty dzbanie.


- Z obelgami przez życie. Nawet w obliczu sztucznej inteligencji. Rozsądne. - Zdołał parsknąć program zanim chłopak powędrował do drzwi, gdzie ich ciężar pociągnął go za sobą na korytarz, a próg dopilnował, żeby się wywalił. Z łańcuszkiem wulgaryzmów na ustach, spojrzał na klamkę, których wciąż kurczowo trzymała się dłoń, po czym pozbierał się i wybiegł na schody. - Huh... Bez dyskryminacji każdemu się dostaje. Nawet nieżywym obiektom. Trzeba szanować dedykację.


***


Po szybkim prysznicu, zmianie garderoby i ułożeniu koperty w plecaku tak, żeby się nie pogniotła, wybiegł z mieszkania i wkroczył do windy. Zaczął fanatycznie wciskać guzik parteru i dopiero gdy zamknęły się za nim drzwi pozwolił sobie odetchnąć.

Mixed Messages - Fanfik FNiNOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz