MARMUROWE RÓŻE

18 2 0
                                    

Moje kochanie,

Pewnie zastanawiasz się jakim cudem ten list znalazł się na twym biurku, akurat pod pelargoniami. Me słońce wiem doskonale, że nie wiesz dlaczego odszedłem. Przepraszam cię i będę zawsze za to co zrobiłem. Zniknąłem, mimo że pragnąłem być przy Tobie na zawsze. Wiem, że niektórzy pomyśleliby, że to głupie bo mamy (miałem) szesnaście lat i "szczeniackie" uczucia dorosłym wydawałyby się najgłupszą rzeczą na świecie.

Dla mnie nie. Z jednego powodu, pokochałem cię najbardziej jak tylko potrafiłem, a me serce odnalazło w Twym bezpieczną przystań, gdzie zawsze mogło zacumować. Byłeś, będziesz jedyną i najprawdziwszą miłością. Nie obwiniaj się wiem, że Tobie mnie brakuje, mi ciebie też brak. Ze złamanym sercem odszedłem od ciebie, jednocześnie pragnąć zostać. Całować twe jasne, pomarańczą smakujące brzoskwiniowe usta, wpatrując się później godzinami w twe głębokie, ciemne niebieskie oczy, pokazujące mi cały sens mego żywota. Którym zawsze byłeś ty, jedyny w swym rodzaju moja miłości. Słyszeć bicie twego serca, wypełniając przy okazji pustkę w swoim sercu, gdy tylko wątpiłem w prawdziwość chwil, kiedy całowaliśmy się w twoim pokoju, sami wśród muzyki, twojego głosu i pięknej istoty jaką jesteś. Ludzie zwątpili w twą szczerość serca i prawdziwość twej osoby, głupcy. Wiem, że według nich ty nie jesteś dobry. Budowałeś swą skorupę od zawsze, chcąc ukryć prawdziwe oblicze, przed tymi niedojdami i to całkowicie rozumiem. Najgorsze rany w mym sercu zostawiały ich złe słowa o tobie mój skarbie, bo tylko ja mogłem wiedzieć, że oni nie znają prawdy. Nie widzą piękna i tego co w tobie najlepsze. Tylko ja potrafiłem zobaczyć cię w swych oczach, inaczej niż oni. Byłeś realny, w mych oczach nie imaginacją. Twój śmiech muzyką, którą anioł tylko potrafiłby skomponować, a twe słowa złocistą drogą szczęścia, której nie zaznałem całe życie, póki ty się w nim nie pojawiłeś.

Mój anioł najpiękniejszy wśród całej armii, którego nie zamieniłbym na żadnego innego. Oddany tobie, wiedziałem jak bardzo me serce pragnęło tylko ciebie, nie jakiejś osoby wziętej z rozdroża dróg, kogoś do kogo me serce zawsze biegło szukając szczerej miłości i zrozumienia. Jakby wzięty z anielskiego orszaku, prowadziłeś przez życie, pozwalając siebie pokochać, całować oraz dotykać tam gdzie nie pozwalasz innym. Znam każdy skrawek twego ciała na pamięć, a twe usta zostawiły permanentny znak na mym sercu - tam gdzie tylko jesteś władcą. To nie jest przypadek, ześ na imię masz jak jeden z archaniołów, jak tyś moim domem, ostoją, największą i wieczną miłością. Miłością którą jestem upojony. Upojony po wsze czasy, chcąc tylko smakować twojej miłości. Miłości w postaci trucizny, dla mnie będącą lekarstwem, który przywracał do życia.

Ludzie są głupcami, idiotami, hipokrytami. Nie widzieli tego co my w sobie nawzajem, doprowadzając do tragedii która się nam obu przytrafiła moje kochanie. To oni są winni mej śmierci, nie ty pamiętaj. Doprowadzili mnie na dno, chcąc mego końca. Którego nie dane mi było dożyć z tobą u boku i wielce mi z tego powodu smutno.

Życie moje, przepraszam i kochać cię będę zawsze, aż po krańce wszechświata, jak będzie trzeba opowiem o tobie innym istniejącym bytom. By mogli poznać moje powietrze, dodające mi sił na przeżycie każdego dnia.

Twe serce i oddany na zawsze,

Jame, raczej IRYS

*

                     Łzy spływały po policzkach bruneta, a po chwili zwinął kartkę bojąc się, że przemoknie jego łzami. Które panicznie chciał schować przed całym światem. Mimo tych pięknych frazesów, do jakich szatyn był zdolny i tak to wszystko bolało, mocniej niż dotychczas. Zostawiając permanentne rany, których nie dało się opatrzyć i dając do zrozumienia, że to koniec. Jame został sprzątnięty z powierzchni ziemi, nie pozwalając nawet Gabrielowi się z nim pożegnać. Nienawidził ludzi, świata i zaczął nienawidzić także samego siebie. Bo nic nie zrobił, by go zatrzymać, powiedzieć, że to wszystko mogło się potoczyć w inny, bardziej logiczny, szczęśliwszy schemat. Którego nawet nie było mu dane zacząć. Wszystko przez tych, którzy zranili jego skarba.

𝐀𝐍𝐆𝐄𝐋𝐈𝐂 𝐏𝐎𝐈𝐒𝐎𝐍; (bxb) [I]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz