Łza trzecia

0 0 0
                                    

Siedzę przy stole w restauracji. To nasza ulubiona ze wszystkich. Patrzę na zdjęcie wykonane w dniu twoich urodzin.
To tutaj zaproszona została twoja rodzina, znajomi z pracy i przyjaciele. Dostałeś raczej drobne upominki, ponieważ większość z nas złożyła się na nowe skrzypce. Pamiętam ten dzień bardzo dokładnie. To była sobota, nie graliście wtedy żadnego spektaklu, więc pojechałeś tylko na próbę z rana. Jak tylko wróciłeś do domu, zacząłeś krzątać się po mieszkaniu, zastanawiając się, w co masz się ubrać. Ostatecznie poszedłeś w koszuli i jeansach. Jak dotarliśmy na miejsce, ujrzeliśmy twojego brata.
Zawsze nie mogłam się nadziwić, jacy byliście do siebie podobni. Ten sam kolor włosów, identyczne rysy twarzy, barwę oczu też mieliście taką samą.
Jednak twoje były głębsze i to w twoich się zakochałam. Gdyby ktoś obcy miał na was spojrzeć, to pewnie by nie odróżnił który to który. Nawet wzrostem się nie różniliście, mimo że Daniel był od ciebie trzy lata starszy. Za to charaktery mieliście jak ogień i woda. Daniel był fanem wyścigów samochodowych, majsterkowiczem z zerowym poczuciem rytmu, a ty nigdy nie lubiłeś szybkiej jazdy, prawo jazdy na motor zrobiłeś za namową brata, byłeś genialnym muzykiem, jednak majsterkowicz był z ciebie marny, nawet złożenie szafki było dla ciebie wyzwaniem.
Aby was odróżnić, trzeba było się naprawdę przyjrzeć. Odróżniała cię tylko blizna, która wystawała nieco na czoło, ale to już inna historia...
Gdy tylko weszliśmy, zaraz zaczęli się zjeżdżać goście. Każdego witałeś z osobna. Najpierw były rozmowy i życzenia. Około 19.00 wjechał tort. Śmietanowo-borówkowy, twoja mama robiła razem z twoją siostrą- Ellą. Dopiero później zacząłeś otwierać prezenty. Z każdego się cieszyłeś. Jednak jak otworzyłeś ten zbiorowy oczy ci się zaświeciły, szkląc się jednocześnie. Wyjąłeś je z futerału i oglądałeś z każdej strony. Potem powiedziałeś, że to był twój wymarzony model. Wiedziałam o tym. Zanim się na jakieś zdecydowałam przejrzałam twój komputer.
Podchodzi do mnie kelner, musi być tu nowy, bo nigdy wcześniej go nie widziałam, uśmiecha się do mnie i mówi:
- Coś podać?
- Kawę poproszę.
Patrzy na zdjęcie i dodaje:
-Ułóż sobie życie na nowo- powiedział - Jestem chętny- dodał po chwili, myśląc, że nie słyszę, jednak ja słyszałam.
A ja nie chcę ułożyć sobie życia na nowo, bo nikt cię nie zastąpi.
I trzeci raz jedna samotna łza spływa mi po policzku.

Kilka Samotnych ŁezOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz