· twenty four ·

230 22 1
                                    

ᴀɴᴅ ɪғ ᴛʜᴇʏ ᴛᴇʟʟ ʏᴏᴜ ʏᴏᴜ'ʀᴇ ɴᴏᴛʜɪɴɢᴍᴀʏʙᴇ ʏᴏᴜ'ʟʟ ᴇxᴘʟᴀɪɴᴛᴏ ᴍᴇ ʏᴏᴜ'ʀᴇ ᴛʜᴇ sᴜᴍᴍᴇʀ sᴜɴ ᴀғᴛᴇʀ ᴛʜᴇ ʀᴀɪɴ· • · • · • · • · • · • ·

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

ᴀɴᴅ ɪғ ᴛʜᴇʏ ᴛᴇʟʟ ʏᴏᴜ ʏᴏᴜ'ʀᴇ ɴᴏᴛʜɪɴɢ
ᴍᴀʏʙᴇ ʏᴏᴜ'ʟʟ ᴇxᴘʟᴀɪɴ
ᴛᴏ ᴍᴇ ʏᴏᴜ'ʀᴇ ᴛʜᴇ sᴜᴍᴍᴇʀ sᴜɴ ᴀғᴛᴇʀ ᴛʜᴇ ʀᴀɪɴ
· • · • · • · • · • · • ·

Dziesiąty grudnia nadszedł szybciej, niż mógłbym się tego spodziewać. Ani się obejrzałem i już latałem zniecierpliwiony po mieszkaniu, w myślach marudząc na Jimina, który spóźniał się całe dwie minuty. Ubrany w ciepły sweter z motywem bałwanków czekałem z Holly na kolanach. Wreszcie usłyszałem otwierające się drzwi - specjalnie nie zamykałem ich na klucz.

Zdjął buty, witając się oczywiście najpierw z moim psem, a dopiero potem ze mną. Ciekawe, czy kiedykolwiek się do tego przyzwyczaję.

On też miał na sobie świąteczny sweter, z tym że jego był w renifery. Jego srebrne włosy cudownie się z nim komponowały, na co w sumie nie mogłem przestać się patrzeć. Zauważyłem też jego cienie pod oczami, które pojawiały się coraz częściej. Kilka dni temu jego babcia trafiła do szpitala w bardzo złym stanie, przez co się o nią teraz zamartwiał.

Poklepałem miejce na kanapie koło siebie, które z uśmiechem zajął, a potem mocno go przytuliłem. Wiedziałem, że tego właśnie potrzebował. Westchnął mi w szyję i tylko bardziej się we mnie wtulił.

- Jak ty to robisz, Yoongi?

- Hm, co?

- Zawsze jakoś tak sprawiasz, że się lepiej czuję.

- Nie mam pojęcia, ale cieszę się, że pomaga. - Zaśmiałem się cicho, czując ja naszych kolanach ciężar mojego pupila, który najwyraźniej też chciał się do nas przytulić. Jego też zamknęliśmy w szczelnym uścisku i czekaliśmy, aż Jiminowi poprawi się humor. W pewnym momencie poczułem na szyi kilka jego łez, ale nie dopytywałem. Ostatnie kilka dni takie zachowanie było dla Jimina codziennością. Dlatego też również teraz tylko nami kołysałem i gładziłem jego plecy tak długo, aż w końcu sam się odsunął.

- No dobra, to gdzie masz choinkę? Muszę gdzieś postawić mój prezent dla ciebie.

- Tam. - Wskazałem małe drzewko na wyspie kuchennej, może dwa metry od nas. Koło niego znajdował się już jeden pakunek starannie obklejony czerwonym papierem w srebrne wzorki. Jimin tylko zaśmiał się zakłopotany i odłożył tam paczuszkę.

- Zmęczony jesteś, co nie?

- Trochę.

- Trochę?

- Trochę bardzo. - Uśmiechnął się uroczo, nawet nie zdając sobie sprawy z tego, jak bardzo topił tym moje serce.

- To co? Idziemy oglądać Grincha?

- Idziemy, tylko się przebiorę, bo w tym swetrze się zaraz przegrzeję.

- Okej, to ja pójdę nam zrobić kakao.

Project || m.yg. x p.jm ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz