𝒑𝒓𝒐𝒍𝒐𝒈𝒖𝒆

484 36 6
                                    

Nadeszła zima. Dość sroga jak na te rejony, przez co San nie ruszał się z domu od kilku dni, mimo że chciał aktywnie spędzić czas z rodzicami. Przyjechał do swojego rodzinnego miasta w weekend, jeszcze zanim pogoda zdążyła się pogorszyć. Tęsknił za Namhae i za swoją rodziną, chciał spędzić z nimi jak najwięcej czasu i odpowiednio się pożegnać...

Na chwilę obecną siedział u siebie w pokoju, obserwując spadające płatki śniegu, gniotąc kartkę za kartką, gdy słowa nie układały się tak, jak powinny. Pisał list do bardzo ważnej osoby. Chciał, by otrzymał go w momencie, gdy prawdopodobnie jego już nie będzie. Nie mógł już dłużej żyć w ten sposób. Z dnia na dzień czuł się coraz gorzej i wiedział, że nie może już nic zrobić. Śmierć przez niespełnioną miłość była mu pisana i nie mógł od niej uciec.

Wziął głęboki oddech i zaczął pisać po raz kolejny, starając się przelać na papier wszystko to, co czuł w tym momencie.

16 grudnia 2018

Drogi Wooyoungie,

Piszę ten list, bo wiem, że nie wrócę już do Seulu. Jak wiesz, w pierwszy weekend grudnia wyjechałem do rodziców, by odpocząć. Prawda jest taka, że to tutaj chcę zakończyć swoje życie. Przemyślałem to, jest to dla mnie najłatwiejsza droga. Zanim jednak to zrobię, chcę ci wyznać coś, co od dawna leżało mi na sercu.

Byłeś dla mnie najlepszym przyjacielem. Odkąd pamiętam marzyłem, by zostać z tobą już na zawsze. Czego jednak nigdy ci nie wyznałem, to tego, co naprawdę do ciebie czuję. Może byłem głupi myśląc, że kiedyś mnie zechcesz lub, że sam jakoś się pozbieram.

Bardzo cierpiałem przez ostatnie dwa lata. Był to ból, którego wyobrazić sobie nie byłem w stanie, dopóki go nie doświadczyłem. Nie jestem w stanie już tego znieść, moje serce boli i każdego dnia marzę jedynie, by to się skończyło. Mimo że mam wybór, to nie chcę brać pod uwagę innych opcji. Wspomnienia z tobą są najcenniejszym, co posiadam, więc jeśli nie mogę cię mieć, wolę zakończyć swoje życie.

Nie mam ci za złe. Cieszę się razem z tobą, że znalazłeś miłość swojego życia. Nie oznacza to jednak, że nie byłem zazdrosny. Przeklinałem go dniami i nocami przez to, że odebrał mi to, czego tak bardzo pragnąłem. Znałem cię lepiej, dłużej. A mimo to on skradł twoje serce.

Mam nadzieję, że będzie o ciebie dbał i będziecie razem szczęśliwi. Ja nie będę wam się już wtrącał.

Pożegnanie z tobą okazuje się dla mnie o wiele trudniejsze, niż by mi się wydawało. Nie wiem, jak dobrać słowa, byś zrozumiał ich przekaz. W mojej głowie dzieje się teraz tak wiele i nie wiem co jeszcze mógłbym powiedzieć, by później nie żałować. Może najpierw najważniejsze.

Kocham cię.

Tak bardzo chciałem ci to powiedzieć w twarz. Wszystko do tej pory było kłamstwem. Moja relacja z Yunho również. Okłamałem cię, bo tak było mi łatwiej. Przeproś go ode mnie. Czuję się okropnie przez to jak go wykorzystałem. Jemu także życzę szczęścia, słyszałem, że również kogoś sobie znalazł. Od teraz będę na was patrzył z góry i będę się wami opiekował. Nie obwiniaj się, nie lubię, gdy płaczesz, zwłaszcza z mojego powodu.

Dziękuję za wszystko, co do tej pory dla mnie zrobiłeś. Przykro mi, że nie mogłem do końca być przy tobiel jako twój przyjaciel. Mam nadzieję, że mnie rozumiesz i uszanujesz moją decyzję.

Cały twój,

San.

...

a/ Miałam do końca roku dać sobie spokój z nowymi pomysłami, ale już od jakiegoś czasu chciałam się za to zabrać.

To opowiadanie będzie z motywem hanahaki, które ktoś kiedyś tam mi zaproponował, już nawet nie pamiętam kto. Domyślacie się pewnie, że nie będzie to wesołe opowiadanie.

Sama nie wiedziałam wcześniej o istnieniu tego motywu, ale pozwolę sobie zacytować wyjaśnienie, które znalazłam, dla tych, którzy nie wiedzą, czym jest hanahaki.

"Hanahaki to fikcyjna choroba, (...) pojawiającą się wtedy, gdy ktoś zakocha się bez wzajemności w swojej bratniej duszy i darzy ją uczuciem tak silnym, że w głębi serca umiera z powodu braku dotyku i czułości obiektu westchnień.(...) Ta fikcyjna choroba przejawia się w tym, że w płucach zapuszczają korzenie kwiaty. Zaczyna się od wykaszlenia kilku płatków, później w zależności od siły z jaką kocha się drugiego człowieka, kwiaty te rosną szybciej lub wolniej. Wkrótce rozprzestrzeniają się w układzie oddechowym, na końcu docierając do serca. Choć to piękne cuda natury, sprawiają ból. Do momentu gdy wykaszlenie płatków staje się już niemożliwe z powodu bujności roślin i dochodzi do uduszenia."

Mam nadzieję, że poradzę sobie z tym zadaniem i opowiadanie przypadnie wam do gustu <3
Dajcie znać, co myślicie.

Poison • Woosan ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz