𝒄𝒉𝒂𝒑𝒕𝒆𝒓 𝒔𝒆𝒗𝒆𝒏𝒕𝒆𝒆𝒏

152 21 7
                                    

4 grudnia 2018

San żałował tego, co zrobił, ale nie potrafił stawić czoła konsekwencjom. Bał się chociażby zadzwonić do Wooyounga, napisać. Tamtego dnia zwyczajnie wyszedł bez słowa, kiedy młodszy spał i to był ostatni raz kiedy się widzieli. Nie pojawił się nawet na uczelni, za bardzo obawiając się konfrontacji z młodszym. Siedział w mieszkaniu odchodząc od zmysłów i bijąc się po głowie za to, jakim jest idiotą.

A Wooyoung? Również się nie odzywał. Zapewne był równie przerażony tym, co zrobił i słusznie chciał się odciąć od Sana, by nie myśleć cały czas o tym, że zdradził swojego chłopaka. Cała ta sytuacja była strasznie popaprana...

W piątek miał jechać do rodziców, z którymi zamierzał spędzić święta i rozważał, czy odejście bez pożegnania byłoby dobrą opcją. Niby Wooyoung był jego przyjacielem, ale czy zrobiłoby mu to różnicę, gdyby dowiedział się poprzez SMS-a, że San jest u rodziców? Zapewne i tak nie miał w planach się do niego odzywać.

Nie mógł nawet spokojnie się wyspać, cały czas miał w głowie Wooyounga i to, co zrobili. Powinien odmówić, dobrze wiedział, że chłopak był pijany i nie myślał racjonalnie. Ale to przecież nie była tylko i wyłącznie jego wina... Jung nie powinien proponować takich rzeczy w pierwszej kolejności.

Nie potrafił skupić się na niczym innym. Na każdym kroku widział siebie między nogami młodszego, obu całkowicie nagich, zupełnie nie przejmujących się niczym wokół. Teraz żałował.

Usłyszał pukanie, na co podniósł się zdezorientowany, nie będąc pewnym, czy to ktoś stoi pod drzwiami, czy to po prostu jego urojenia. W obawie przez Wooyoungiem miał ochotę się schować i udawać, że go nie ma, ale jeśli chłopak faktycznie pofatygował się aż tutaj, to może jednak chciał o tym pogadać. Może jeszcze nie wszystko było stracone.

Wstał powoli, czując jak boleśnie pulsuje jego skroń. Był tak słaby, że miał wrażenie, że za chwilę przewróci się i nie wstanie. Mimo to dotarł do drzwi i otworzył je, czując jak szybko bije jego serce w momencie kiedy wyczekiwał widoku osoby w progu.

- San! - przez krótką chwilę usłyszał ulgę w głosie Wooyounga. Zaraz potem zmartwił się widząc jego stan. Zresztą, on nie wyglądał lepiej. - Czy... Czy mogę wejść?

San niechętnie wpuścił go do środka, mając nadzieję, że będzie to jedynie rozmowa wyjaśniająca to, co między nimi zaszło i oboje zgodnie stwierdzą, że muszą o tym zapomnieć.

Nawet jeśli San nie chciał.

- Jeśli chodzi o ostatni raz... - zaczął niepewnie Wooyoung, odwracając zażenowany wzrok. Widać było, że temat jest ciężki dla nich obu.

- Zapomnijmy, że to miało miejsce - powiedział San, z góry zakładając, że właśnie tego oczekuje od niego Wooyoung.

- T-Tak? Jasne... Dzięki... - uśmiechnął się sztucznie i podrapał niezręcznie po karku. - Wiesz, nie chciałem, żeby to tak wyszło. Czuję się względem Seonghwy... i ciebie.

- Nie przejmuj się. Oboje byliśmy pijani.

- Ale mimo wszystko to ja wyszedłem z inicjatywą. Ośmieszyłem się, przepraszam.

- Nic się nie stało, Woo.

- Jesteś pewien?

- Skoro oboje tego żałujemy i nie chcemy, by ktoś inny się o tym dowiedział, najlepiej jeśli zapomnimy i udamy, że nic się nie stało. Dalej możemy być przyjaciółmi, prawda?

Słowa te z trudem przechodziły mu przez gardło, kiedy sam chciał wykrzyczeć na głos, co czuje i jak bardzo zranił go dając mu znów złudne nadzieje. Wiedział jednak, że tak będzie lepiej i w ten sposób Wooyoung będzie szczęśliwy.

Poison • Woosan ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz