Miętów

21 2 1
                                    

Fabian i Ela przyglądali się na siebie, nie dowierzając własnym oczom. Po zejściu do sklepu zauważyli wybite szyby, podarte ubrania i pojedyncze drasy walające się po podłodze. Nie minęły dwa tygodnie, odkąd przyjechali do Miętowa, a już zdążyli zostać przywitani w bardzo chłodnym stylu, co nie jest spotykane w Rafie, który słynie ze swojej gościnności dla cudzoziemców. Dziewczyna poszła po zmiotkę i szufelkę, po czym zaczęła zamiatać potłuczone szkło z podłogi, natomiast Fabian w tym samym czasie zbierał pieniądze i odkładał je z powrotem do sejfu sklepowego, który, na szczęście, nie został naruszony. Zebrawszy całe szkło, między jego kawałkami Ela znalazła kopertę, z pieczęcią przedstawiającą jelenia, przebitego włócznią, w środku był list zaadresowany do niej. Podeszła z kopertą do Fabiana, lekko go szturchnęła i zaczęła czytać. „Elżbieto z Harogrodu. Będzie to jedyna groźba jaką dostaniesz. Jeśli cenisz swoje życie, wracaj do domu, póki jeszcze możesz. Pozdrowienia z cieni."

-Z cieni. – Powtórzyła Ela, jakby szukała czegoś w myślach, podczas gdy jej ręce zaczęły się trząść. – To przecież ich szukałeś.

-I to od kilku dni. To się nazywa zbieg okoliczności nie sądzisz? – Zapytał, lekko się uśmiechając. – Może idź z tym do Strażników. W tym czasie popytam gdzieś w okolicy.

-Czyli nie pójdziesz ze mną? – Zapytała zawiedziona. Wnet zmarszczyła brwi i smutek szybko zamienił się w gniew. – Świetnie, czyli będę chodzić sama po mieście, kiedy dosłownie przed chwilą czytałam list, w którym ktoś i groził śmiercią, a przedtem wybił okna z mojego domu!

-Spokojnie, przecież okna można naprawić...

-Co z tego, że można naprawić! Ty mnie w ogóle słuchasz!? – Wykrzyczała, a łzy zaczęły jej napływać do oczu. Wnet podeszła do niego bliżej i uderzyła go w głowę, dalej wykrzykując. – Ty durniu! Nie możesz mnie teraz zostawić!

Nagle rzuciła się w płacz, nie spuszczając oczu z Fabiana, do momentu, gdy cała się zaczerwieniła i zakryła twarz dłońmi, dalej szlochając. Przez chwilę chłopak się wahał, patrząc na nią w konsternacji. Powoli zrobił drobny krok w jej stronę, następnie drugi, żeby chwilę później poczuć jak jej ręce owinęły się wokół niego, a głowa spoczęła na ramieniu, szybko przesiąkając łzami. Następnie niezręcznie próbował ją również objąć, powoli położył obie ręce na jej plechach, rytmicznie je poklepując jedną z nich. Stali kilka chwil za ladą sklepową. Po chwili chwyt Elżbiety osłabł i przestała płakać, ale zaczęła się bardziej wtulać w Fabiana, opierając głowę o wilgotny bark, po czym odsunęła się na krok lub dwa, żeby spojrzeć mu na twarz. Jej oczy były zaczerwienione, na twarzy było wyraźnie widać, wiele błyszczących się punktów. Zabrała ręce, wyprostowała się i wzięła głęboki wdech, po czym powoli wypuszczała z siebie powietrze.

-Musisz ze m-mną iść. – Powiedziała chwiejnym głosem. – Boję się wyjść na ulicę, bo się okaże, że ktoś za rogiem czeka na mnie z nożem.

-Pójdę, ale nie będę z tobą wchodził do Strażników, po prostu nie mogę. – Odpowiedział Fabian marszcząc brwi. – Chodź, trzeba coś zjeść. Przy okazji trzeba załatać dziury w oknach

-Dzisiaj nie otwieramy. – Powiedziała cicho, zanim wyszedł kupić jedzenie. Chłopak odpowiedział jej skinieniem głowy. Po zjedzeniu śniadania i zasłonięciu okien jasną płachtą, wyszli żeby zgłosić zajście Strażnikom w Miętowie. Na drzwiach zostawili napis „Zamknięte do odwołania". Zaczęli kroczyć powoli wzdłuż zachodniej drogi prowadzącej do zachodniej bramy, na której końcu znajdowała się główna siedziba Strażników. Chłopak zarzucił kaptur na głowę. Dziewczyna również nosiła płaszcz, jak Fabian, z różnicą, że jej był ciemno-czerwony. Na jej szyi wisiał pozłacany naszyjnik, z kwiatem złocienia, wyrytym w centralnym punkcie. Pod płaszczem nosiła beżową sukienkę. Dalej szli główną ulicą, co chwilę mijając Strażnika. Im dalej byli tym bardziej chłopak czuł się niekomfortowo. Ogromne wieże, sięgające do pięćdziesięciu metrów wzwyż, sprawiały wrażenie jakby był uwięziony w mieście, mimo licznych bram prowadzących na zewnątrz. Uczucie to potęgowały mury, które były niewiele mniejsze. Każda wieża zdobiona była flagą z gryfem. W pewnym momencie, znaleźli się przed wejściem do publicznej części garnizonu, tuż obok stała zamknięta brama. Zanim weszła, Ela obróciła się w stronę Fabiana, rzucając mu smutne spojrzenie i przytuliła go po raz ostatni, po czym zniknęła za drewnianymi drzwiami, przeplatanymi metalem.

Tchnięci: Kryształy MocyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz