Zwykły jesienny dzień w moim przytulnym pokoju. Muzyka rozbrzmiewała w całym pomieszczeniu, a ja siedziałem wygodnie na kanapie z książką na głowie. Prawdopodobnie musiałem zasnąć podczas czytania, aż nagle puściła się moja ulubiona piosenka „Whip It" przez co od razu poderwałem się z miejsca. Przerażony hukiem, rozejrzałem się wokoło i uświadomiłem sobie, że to tylko zwykła muzyka, na dodatek moja ulubiona piosenka. Wstałem, aby nieco posprzątać bałagan, który udało mi się zrobić przez ostatni tydzień. Mama na pewno nie byłaby zadowolona gdyby tu weszła i zastała ten nieład. Jak dobrze, że ostatnimi czasy tu nie wchodzi. Mam czas na posprzątanie, idealnie.— Chwila.. — Podrapałem się po karku myśląc przez sekundę. Wytrzeszczyłem oczy, gdy przypomniałem sobie, że dziś są urodziny mojej mamy.
Najszybciej jak potrafiłem pobiegłem do szafy wybrać jakiekolwiek ubrania. Nałożyłem je w mgnieniu oka, po czym zająłem się jako takim ułożeniem włosów, przecież nie miałem zbyt dużo czasu. Wcześniej upatrzyłem już sobie prezent dla rodzicielki, więc modliłem się tylko, żeby rzecz się nie wyprzedała. Tajemniczy przedmiot o którym mówię to zwykła torebka o której mama marzyła od wielu miesięcy, a do tego mam jeszcze namalowany dla niej obraz, a dokładniej jej portret. Namalowałem go jakiś niecały tydzień temu. Nie przedłużając, wybiegłem z domu nawet nie witając się ani nie mówiąc mamie po co idę. Zdezorientowana burknęła coś pod nosem, śmiejąc się z tego, że w pośpiechu założyłem dwie różne skarpetki.
— Ach, szlag by to. — Pomyślałem, patrząc na buty z których wystawały dwie zupełnie inne skarpety, jedna biała z kolorowymi paskami, a druga cała brązowa. — Dobra i tak idę tylko po prezent, nikt mnie pewnie nie zauważy, przynajmniej mam taką nadzieję. — Westchnąłem, próbując nie skupiać się na patrzeniu na moje skarpetki, ale po chwili zwyczajnie zacząłem śmiać się sam z siebie.
Kiedy dotarłem na miejsce, gdzie znajdował się sklep, ujrzałem pewną znajomą mi sylwetkę. Zmrużyłem oczy, aby upewnić się czy to ta osoba, o której myślę. — Max? — Uniosłem jedną brew do góry przypatrując się dziewczynie. Podszedłem bliżej do dziewczyny witając się z nią.
— Will!! Jak miło Cię znów widzieć. — Niemal co pisnęła rzucając się w moje ramiona. Uśmiechnąłem się szeroko, mimo że byłem lekko zaskoczony nagłym spotkaniem przyjaciółki. Rudowłosa zeskanowała mnie wzrokiem, zauważyła moje dwie różne skarpetki i wybuchła śmiechem. Popatrzyłem na nią i również się zaśmiałem.
— Co Ty tu robisz, przecież przeprowadziłaś się z jakieś dwa lata temu. — W końcu spytałem pełen zaciekawienia.
— No wiesz, mamie znowu się odwidziało mieszkanie w innym kraju, dobrze wiesz jaka ona jest. No i wyszło tak, że wróciliśmy do Hawkins. Bardzo tęskniłam za tym miejscem mimo wszystkiego co miało tu miejsce. — Odpowiedziała mi z entuzjazmem w głosie. Miło było ją widzieć po tych dwóch latach o wiele szczęśliwszą niż była, gdy mieszkała w naszym mieście.
— Widzę, że poprawiło się u Ciebie, co? — Poklepałem ją po plecach. — Bardzo cieszę się z tego powodu. — Dziewczyna tylko kiwnęła głową, odpowiadając mi tym gestem na moje poprzednie pytanie.
— A własnie! Zapraszam Cię na dzisiejsze urodziny mojej mamy. Właśnie po to tu jestem, aby kupić jej prezent. — Posłałem jej ciepły uśmiech.
— Nie wiem, czy dam radę, przecież nawet nie mam prezentu. — Młodsza wyraźnie posmutniała.
— Max, samo Twoje przyjście ją ucieszy, wiesz jak moja mama Cię uwielbia i długo przeżywała Twoją wyprowadzkę, traktowała Cię jak własną córkę, przez co mogłem czuć się jakbym miał prawdziwą siostrę. — Na buzi niższej pojawił się delikatny uśmiech za którym na prawdę zdążyłem już zatęsknić, co oznaczało, że znów udało mi się ją namówić. Muszę przyznać, że mam do tego smykałkę.
— Chodźmy razem do sklepu, pomożesz mi wybrać kolor, pewnie lepiej się na tym znasz. — Złapałem przyjaciółkę za rękę, prowadząc ją do sklepu.

CZYTASZ
𝐀LL STARTS IN 𝐀𝐔𝐓𝐔𝐌𝐍 ╱ 𝐁YLER
RomanceWill zwykły nastolatek z zwykłą grupką przyjaciół. Jednak w pewnym momencie gubi się co do uczuć do jednego z nich. Chłopak, który uwielbia malować. Artysta pełen uczuć, których nie potrafi przekazać przelewa na papier.