V

128 17 2
                                    

Logan.
Przez całą drogę powrotną do domu zastanawiałam się nad dziwnym i niezmiernie podejrzanym zachowaniem Derecka w mallu. Po pierwsze : nie zamordował mnie za mój dziwaczny strój. Po drugie : kupił mi cały komplet nowych ciuchów. Po trzecie : nawet powiedział mi "pa" na pożegnanie !
To niby miłe zachowanie mogło świadczyć tylko o jednym : ten chłopak coś knuł.
Może planował zemstę ? Może chciał zdobyć moje zaufanie a potem to jakoś nikczemnie wykorzystać ?
Potrząsnęłam głową, starając się nie myśleć o tym.
Jak tak jechałam metrem, zdałam sobie sprawę że o tym całym Derecku Ivanoffie nic nie wiedziałam. On za to wiedział jak się nazywam, w jakiej klasie jestem, do jakiego klubu chodzę...
Wyciągnęłam komórkę z kieszeni i weszłam na szkolną stronę internetową, a następnie w rejestrze uczniów wyszukałam "Dereck Ivanoff". Wyskoczyło mi że Dereck Ivanoff ma siedemnaście lat i jest w II liceum a. Był więc dwa lata starszy ode mnie... Pewnie niecałe dwa. Musiał być z początku roku. Ja miałam piętnaście lat dlatego że jedną klasę przeskoczyłam, no i byłam z listopada.
Schowałam komórkę. No cóż... Przynajmniej odkupiłam mu bluzkę. To było załatwione. Już nie miał powodu, by się do mnie doczepiać. W końcu będę miała spokój.
Nawet nie przypuszczałam, jak bardzo się myliłam.

W poniedziałek po owym weekendzie miałam trening z piłki nożnej. Wybiegałam i wyszalałam się za wszystkie czasy. Czułam, że pocąc się, moje zmartwienia wypłyną z mojego ciała jak woda.
Trener gwizdnął, oznajmiając tym samym koniec treningu. Podbiegłam do ławki, na której leżały moje rzeczy, i zaczęłam grzebać w torbie w poszukiwaniu komórki. Chciałam pogadać z Emy. Opowiedziałam jej oczywiście o moim spotkaniu z Dereckiem jak tylko wróciłam, w sobotę. Ale jakoś potrzebowałam jej rady. Pogadać z nią. Tak po prostu.
Jak tak grzebałam w torbie, poczułam na karku ciężkie spojrzenie. Podniosłam wzrok i spotkałam parę czarnych oczu wpatrzonych we mnie zza kratek które otaczały boisko.
Odskoczyłam, jak zdałam sobie sprawę, kto to był.
- Dereck ! - wykrzyknęłam, trochę zbyt piskliwie. - C-co ty tu robisz ?
Dereck wyglądał na zmieszanego. Nic nie odpowiedział, tylko podrapał się po karku.
- A g-gdzie twój kolega, Will ? - mruknęłam, aby przerwać żenującą ciszę.
Brwi Derecka wystrzeliły w górę.
- Co cię to obchodzi ? - zapytał, zirytowany.
Przygryzłam wargi.
- Nic - syknęłam, niezbyt przyjemnie.
No ale co w końcu, do jasnej cholery ? To on tu ślęczy i mnie śledzi, ja nie chcę mieć z nim nic wspólnego !
- Potrzebujesz czegoś ? - wybąkałam, jak zauważyłam, że Dereck wcale nie odchodzi.
- Taaa... - mruknął. - Chciałem, yyy... - zastanawiał się przez chwilę. - No, chciałem przeprosić cię, że byłem może czasami niedelikatny i niemiły, w sobotę. No i, eee... Podziękować za koszulkę.
Wyglądał na zakłopotanego.
Otworzyłam szeroko oczy, czekając, aż dotrą do mnie jego słowa. Dereck Ivanoff właśnie mnie przeprosił. I mi podziękował. To było dziwne. Mega podejrzane. Już naprawdę nie wiedziałam co myślec.
- Yyy... No nie ma sprawy - powiedziałam i szybko spuściłam głowę.
Dokończyłam pakować moje rzeczy i już miałam odejść, lecz powstrzymał mnie głos Derecka :
- Czekaj !
Odwróciłam się, podnosząc brwi do góry.
- Co ? - spytałam, niezbyt uprzejmie.
Dereck zmieszał się potwornie. Naprawdę nie miałam już pojęcia co o nim myśleć.
- Możemy, eee... Chwilę pogadać ? - mruknął.
Otworzyłam buzie i gapiłam się na niego przez dłuższą chwilę, nie wiedząc, co powiedzieć.
- Jasne - wydukałam w końcu.
Gdybym odmówiła pewnie bym tego pożałowała.
Wyszłam przez furtkę z boiska i podbiegłam do czekającego na mnie Derecka.
- A więc ? - ponagliłam go.
- No chciałem po prostu, yyy... No zacząć od nowa - odpowiedział, a moje brwi wystrzeliły w górę. - No bo nie zachowywałem się zbyt miło i no... Chciałem po prostu... Zacząć naszą znajomość od początku.
Zmarszczyłam brwi.
- Znajomość ? - powtórzyłam.
- No tak... Bo wydajesz się naprawdę spoko, i... A ja postąpiłem nie fair... No zresztą.
Mimo woli uśmiechnęłam się. Uhhh... Może ten Dereck Ivanoff nie był wcale taki okropny ! Choć zarozumiały... I nadęty... I w ogóle, czemu ja go brałam za słowo ? Może knuł jeden ze swoich diabelskich planów ? To było bardzo prawdopodobne. Pewnie chciał się do mnie zbliżyć, a potem to wykorzystać jakoś.
- A więc jak ? - ponaglił mnie, skoro nie odpowiadałam.
- No jasne - mruknęłam, nie wiedząc zbytnio co powiedzieć.
Powinnam o tym pogadać z Emy.
- Czyli wszystko okej między nami ? - zapytał, a jego oczy rozbłysnęły dziecięcą uciechą.
- Yyy... No tak - spróbowałam się uśmiechnąć. - Jasne.
Chwilę staliśmy w niezręcznej ciszy, aż w końcu ja się odezwałam :
- Muszę już iść.
- Och... Tak. Sorry - mruknął, pomachał na pożegnanie i odszedł pospiesznie w stronę autobusu.

- No dobra, zgadzam się z tobą. To było dziwne - mruknęła Emy, pociągając trochę swojego owocowego smoothie.
Siedziałyśmy u "Beebers'a", gdzie podawali shaki, smoothies, soki oraz ciastka i donutsy. Zwykle spotykałyśmy się właśnie tutaj po szkole, a potem szłyśmy do kina obok, zanim wracałyśmy do domu jednej na spanie.
Właśnie opowiedziałam Emy moje dzisiejsze spotkanie z Dereckiem.
- I jak mam to zinterpretować, co ? - mruknęłam, pakując do buzi donutsa w polewie karmelowej, którego następnie popiłam moim waniliowym shakiem.
Emy zerknęła na mnie krytycznym okiem i zacisnęła usta.
- No co ? - prychnęłam, choć dobrze wiedziałam o co jej chodziło.
Emy nie do końca pochwalała moją dietę, która składała się głównie z rożnych świństw, typu pizza, Coca-Cola (musiała być Light), czipsy, pop-corn, i przeróżne słodycze. Uhhh... Nie myślcie sobie że byłam jakimś przerażającym, obrzerającym się grubasem. Byłam chuda, serio ; zresztą, zdążyłam to już chyba podkreślić. Jakoś nie tyłam, a nawet jeśli tak, to od razu zrzucałam to na treningach.
Emy była za to food-maniakiem : jadła pełno zielska, zdrowe sery i jogurty, piła soki na detoks. Nie rozumiałam jej, jak mogła zjadać te wszystkie bezsmakowe rzeczy. No cóż. Każdy ma inny gust.
- A więc ? - ponagliłam ją. - Wymyśliłaś coś z tym całym Dereckiem ?
Emy wzruszyła ramionami.
- Nie wiem, co mam wymyślać - powiedziała. - Może chce się po prostu zaprzyjaźnić.
- Błagam - prychnęłam. - Po tym wszystkim, co mi zrobił ?
- Tak technicznie rzecz ujmując - mruknęła Emy, marszcząc brwi - to on ci nic nie zrobił. To ty rozlałaś mu sos pomidorowy na markową koszulkę.
Zachłysnęłam się shakiem.
- Czekaj - kaszlnęłam. - Ty go bronisz ?
- No nie - szybko powiedziała Emy. - Ale, no...
- A on się na mnie wkurzył, powyzywał, terroryzował przez całe popołudnie, a potem, nagle, dwa dni potem, pyta się czy nie chciałabym "zacząć naszą znajomość od nowa" ! - krzyknęłam. - To jest dziwne i podejrzane.
- Jejku, może chłopak jest porywczy, i po przemyśleniu sprawy skapnął się że nie postąpił fair, i chce się odkupić - burknęła Emy.
Prychnęłam i wywróciłam oczami. Tak, nagle z dnia na dzień stał się świętym.
Nie mówiłyśmy już o tej sprawie aż do powrotu do mnie do domu.

Spędziłyśmy super wieczór, podczas którego nie gadałyśmy już więcej o Derecku. Obejrzałyśmy sobie trylogię Taken zajadając się pop-cornem i popijając Dr. Pepper i Coca-Colą Light. Emy wyszła na randkę z Aleciem, a moich rodziców jak zwykle nie było.
Emy musiała wracać do domu, bo przyjeżdzali do niej jacyś goście, a ja zostałam sama z moimi rozmyślaniami.
Z jednej strony, Dereck mnie przerażał. Z drugiej, odmówienie jego przyjaźni równało się z rozpętaniem piekła. Po chwili namysłu wybrałam więc drugą opcję. W końcu, czemu nie ? Mogłam postarać się być dla niego uprzejma. W razie nagłego wypadku, wystarczyło po prostu... No, ten... Coś się wtedy wymyśli.
I w ogóle, mieć za "kumpla" postrach liceum nie miało samych złych stron...
________________________________
Cześć wszystkim !
Muszę was przeprosić, że tak długo niczego nie publikowałam.
Po pierwsze, miałam egzaminy przez cały tydzień i musiałam się do nich przygotowywać. A po drugie, nie miałam specjalnie inspiracji (zresztą można to zauważyć po kiepskim levelu tego rozdziału).
Postaram się nieco nadrobić zaległości w tym tygodniu, i opublikować przynajmniej jeden rozdział do każdej historii : Zakochani oraz A gdyby tak... On i ona (zapraszam was do ich przeczytania 😉).
No cóż, to chyba wszystko !
Komentujcie, czytajcie i dawajcie gwiazdeczki (hi hi hi 😊😎).
Czołem !

Crazy School Life [On Hold]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz