IV

147 17 1
                                    

Dereck.
Zabije ją. Ja ją kiedyś zabije.
- Czekaj - jęknąłem, łapiąc ją za rękę i odwracając ją ku sobie.
Spojrzała na mnie z mieszanką rozbawienia, ale i strachu. Bała się mnie. To było prawie stuprocentowo pewne.
Westchnąłem. Tak naprawdę, nic dziwnego że się mnie bała. Każdy się mnie bał, w szkole, na ulicy, wszędzie. A to wszystko dlatego że zawsze chodziłem z obrażoną i groźną miną i rzucałem wszystkim mordercze spojrzenia. To nie była moja wina ! No może trochę... Ale po prostu taki byłem. Więc nawet nie chciałem sobie wyobrażać jak wyglądałem wtedy, jak Logan poplamiła mi tą bluzkę sosem pomidorowym. A jednak, odważyła się przyjść tak ubrana, odważyła się to zrobić, wszystko żeby mi zrobić siare. Ciężko mi było się do tego przyznać, ale trochę ją podziwiałem. Tylko trochę, żeby nie było !
- Czego ? - burknęła.
- Chodź najpierw do tamtego sklepu - powiedziałem, wskazując na TK-maxa.
Uniosła brwi, zdziwiona.
- Twoja bluzka była z Abercrombie, jeśli dobrze pamiętam - powiedziała.
Tak, dobrze pamiętasz, ale nie ma mowy żebym wchodził do sklepu Abercrombie z tobą w takim ubraniu, pomyślałem.
- Chcę coś sprawdzić - warknąłem. - Masz z tym problem ?
Przez chwilę patrzyła mi prosto w oczy, mierząc mnie swoim stalowoszarym spojrzeniem. Przełknąłem głośno ślinkę. Co jak co, ale oczy miała niesamowite.
Potrząsnąłem głową, przerażony własnymi myślami. Dereck, Dereck, weź się w garść !
- Okej - odpowiedziała w końcu. - Ale nie będę z tobą łaziła po sklepach, nie licz na to.
- Tak jak gdybym tego chciał - prychnąłem.
Wszedłem do TK-maxa i skierowałem się na dział kobiecy. Logan pospieszyła za mną.
- Jak chcesz kupować ciuchy dla twojej dziewczyny, to beze mnie - mruknęła z przekąsem, zauważywszy na jakim dziale jesteśmy.
- Nie mam dziewczyny - warknąłem.
Moment, moment ! Po co ja się w ogóle tłumaczyłem ?
Wkurzony na samego siebie, zacząłem zdejmować z półek i z wieszaków jakieś bluzki, swetry, spodnie i buty, wybierając wszystko losowo. Zatrzymałem się dopiero przy przymierzalni. Logan spojrzała na mnie z zakłopotanym wyrazem twarzy.
- Uhhh, słuchaj, ja, yyy... Ja nie będę cię oceniała, wiesz - mruknęła. - Każdy ma jakieś... Hobby ?
Otworzyłem szeroko oczy, zastanawiając się co chciała przez to powiedzieć. Zerknąłem w bok, na rudą sprzedawczynie która stała przy ladzie i obsługiwała klientów w przymierzalni, i która mierzyła mnie dziwnym wzrokiem. Dopiero po chwili dotarło do mnie o co Logan chodziło.
- To nie dla mnie ! - warknąłem wściekle i pociągnąłem ją w stronę wolnej kabiny. - Właź - zażądałem.
Posłała mi przerażone spojrzenie, ale nie ruszyła się z miejsca. W końcu straciłem cierpliwość i wepchnąłem ją tam, wrzucając przy okazji całą stertę ciuchów.
- Przymierzaj - rozkazałem.
- A-ale że co ? - wydukała.
Wywróciłem oczami.
- Nie będę chodził z tobą po mallu w takim stroju - wysyczałem, mierząc jej rozwleczoną bluzkę i odblaskowe dresy chłodnym spojrzeniem. - A teraz przebierz się w coś - dodałem, wskazując stertę ciuchów którą właśnie nazbierałem.
Logan prychnęła, co jeszcze bardziej mnie zdenerwowało.
- Sorry - powiedziała - ale nie będę wydawać kasy na nowe ubrania, skoro moje są bardzo dobre. A na dodatek - rzuciła przeciągając sylaby - te, co wybrałeś, nie są w moim stylu.
Uduszę gada, przysięgam, kiedyś ją uduszę.
- Nie mają być w twoim stylu - warknąłem - tylko w moim ! Jak masz ze mną chodzić po sklepach, to musisz pasować do mojego wizerunku - dodałem, uśmiechając się złośliwie.
- Nie będę za to płacić - powtórzyła Logan chłodnym i obrażonym tonem.
- Ja to zrobię ! - wycedziłem, i nie czekając na jej kolejny komentarz, zaciągnąłem zasłonę od kabiny.
Osunąłem się następnie na kanapę naprzeciwko i ciężko westchnąłem. Ta dziewczyna na prawdę doprowadzi mnie do szału.
Ale zaraz... Co mnie ona w ogóle obchodziła ? Chce sobie łazić w obciachowym stroju, to niech sobie łazi ! Zmarszczyłem brwi. Więc po co kupowałem jej ubrania ? Tak w ogóle, to ona miała mi odkupić bluzkę.
Podrapałem się po głowie, zakłopotany, szukając wytłumaczenia.
Kupujesz jej ciuchy, bo przyniosłaby ci mega siarę, gdybyś z nią chodził po sklepach w takim ubraniu, wytłumaczyłem samemu sobie.
Pokiwałem głową, zadowolony z odpowiedzi. Właśnie tak. Przyniosłaby mi mega siare. A tego raczej nie chcę.
Spojrzałem na zegarek. Logan siedziała tam już z dziesięć minut.
- Co tak długo ? - zawołałem. - Pospiesz się !
Zasłona się wtedy odsunęła i w drzwiach stanęła Logan.
- Musiałam wybrać coś w moim stylu - wybąkała. - Wybrałeś same ciuchy jak dla jakiejś dziwki.
Ale nie słuchałem jej już. Kompletnie mnie zatkało. Gapiłem się na nią jak głupi.
Logan miała na sobie zwykły, cienki, granatowy sweter w serek, którego podkasała rękawy, dżinsowe szorty, oraz białe, grube skarpetki które wystawały z ciemnych, skórzanych glanów. Był to bardzo prosty ubiór, ale na niej wyglądał... Fenomenalnie. Idealnie pasował do jej trochę chłopięcego wizerunku, do jej lekko zmierzwionych, krótkich, ciemnych włosów, do jej niesamowitych, szarych oczu, do jej smukłych, długich nóg, na których widniały rany i siniaki, i do jej lekko umięśnionych rąk.
Prawdę mówiąc, wyglądała... Wyglądała...
- Pięknie ! - zaskrzeczał piskliwy głos tuż przy moim uchu. - Naprawdę super !
Cały jeszcze otłumiały, spojrzałem w bok na ową rudą sprzedawczynię. Uśmiechnęła się do mnie promiennie.
- Pańska dziewczyna ma naprawdę dobry gust - powiedziała, mrugając do mnie.
- C-co ? - wyjąkałem. - Ale to nie...
- Czy spakować ubranie czy panienka w nim od razu wyjdzie ? - przerwała mi sprzedawczyni, podskakując do Logan.
Logan rzuciła mi niepewne spojrzenie.
- Nie, wyjdzie w nim od razu - zadecydowałem, prostując się.
Dereck, do jasnej cholery, weź się w garść.
- To zapraszam do kasy - powiedziała sprzedawczyni.

Chwilę potem wychodziliśmy z TK-maxa, Logan z siatką w której były jej stare ubrania.
Zaraz przy wyjściu była ławka, na którą osunąłem się ciężko. Logan podbiegła do mnie.
- Wszystko okej ? - spytała, posyłając mi zatroskane spojrzenie. - Jesteś strasznie blady.
Zerknąłem na nią nieprzytomnym wzrokiem.
- Taaa... - mruknąłem. - Zakupy mnie męczą.
To było kłamstwo. Zakupy mnie wcale nie męczą. Ale potrzebowałem małej przerwy.
Byłem jeszcze w szoku po epizodzie w przymierzalni. Wtedy, jak Logan wyszła w tych ubraniach, ja naprawdę pomyślałem... Ja wtedy pomyślałem... Że jest... Piękna. Piękna. Piękna. PIĘKNA !
Jęknąłem. Coś było ze mną nie tak. Jeszcze nigdy w życiu nie pomyślałem w ten sposób o żadnej dziewczynie. W ogóle dziewczyny mało mnie interesowały. Zdarzało mi się, że jakąś uwarzałem za ładną, lub seksowną. Ale nigdy piękną.
Pokręciłem głową, żeby odepchnąć te myśli ode mnie. Prychnąłem. Logan nie była wcale piękna. Była jakąś zasmarkaną chłopczycą. Zareagowałem tak tylko dlatego, że byłem przyzwyczajony do oglądania jej w jakichś obciachowych strojach. Więc po prostu przeżyłem lekki szok, po tym, jak zobaczyłem ją jakoś normalnie ubraną.
Uśmiechnąłem się sam do siebie i wstałem.
- Dobra, chodźmy po tą bluzkę - zdecydowałem, i wesołym krokiem, ze spokojnym sumieniem, skierowałem się do sklepu Abercrombie.
Logan podreptała za mną.
Weszliśmy do sklepu. Od razu doskoczył do nas sprzedawca. Jak w każdym sklepie Abercrombie, był on młody, umięśniony i przystojny. Skwitował mnie przelotnym spojrzeniem, a potem jego wzrok padł na Logan. Wyraz twarzy od razu mu się zmienił, i wpłynął mu na buzię miły i uwodzicielski uśmiech.
- Witam w naszym sklepie - powiedział głębokim głosem, bardziej do Logan niż do nas oby dwóch. - Może państwu w czymś pomóc ?
Mrugnął do Logan łobuzersko.
Poczułem niemiły ścisk w brzuchu i jakieś dziwne ukłucie w okolicach serca. Strasznie mnie to uczucie zdenerwowało - to uczucie, czy może raczej to, w jaki sposób sprzedawca odnosił się do Logan ? Sam nie wiedziałem.
- Nie, dziękujemy - warknąłem w stronę sprzedawcy. - Doskonale wiemy, czego szukamy.
I odeszłem w stronę regału z bluzkami.

Po półgodzinnych poszukiwaniach wyszliśmy ze sklepu z torbą nadrukowaną facetem bez koszulki. W środku był t-shirt ; nie do końca ten sam, jaki miałem - bo tego nie było - ale był nawet okej. Wybrała go Logan, bo po tych półgodzinnych poszukiwaniach zaczęła się nieźle wkurzać że ona nie będzie dłużej sterczeć w tym sklepie.
Szliśmy w stronę wyjścia w niezręcznej ciszy. Zerknąłem w stronę Logan. Oglądała witryny sklepów obok których przechodziliśmy. Były one w większości sportowymi sklepami. Widziałem, jak uśmiech wpełzuje jej na twarz, jak wesołe iskierki zapalają się w jej oczach za każdym razem jak zauważała jakieś fajne adidasy lub bluzy sportowe. Wyglądało to... Naprawdę słodko.
Palnąłem się w policzek i jęknąłem. Dlaczego ja miałem takie głupie myśli ?
Zerknąłem w stronę Logan, która przyglądała mi się z przestrachem. Zignorowałem to i wyszliśmy na zewnątrz.
- Okej, no to, eee... Pa ? - mruknęła Logan niepewnie, przestępując z nogi na nogę.
Podniosła na mnie swoje stalowoszare spojrzenie. Przełknąłem głośno ślinkę.
- Tak, pa - odburknąłem.
- I dzięki za ubrania - dodała, lekko się rumieniąc.
Poczułem, jak serce mi przyspiesza. Jej oblewająca się rumieńcem szczupła twarz wygladała... Uroczo.
- Nie ma za co - odpowiedziałem szybko, i zanim zdołała cokolwiek powiedzieć albo zrobić, szybko się odwróciłem i odeszłem w stronę przystanku.
Jezu, Jezu, JEZU !
Ze mną naprawdę coś było nie tak.
Strasznie mi było gorąco. Serce tłukło się w mojej klatce jak szalone. Może złapałem jakiegoś wirusa ?
- AAA !!! Co to za dzień ! - ryknąłem, i popędziłem w stronę przystanku.

Crazy School Life [On Hold]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz