Rozdział IV

186 10 6
                                    


                Zdziwiłam się. Była to bardzo niemiła i stanowczo niepoważna wiadomość. Domyśliłam się, że był to Dean. Miał specyficzny humor, którego nie zawsze rozumiałam.

                "Teraz bawisz się w czarny humor, Dean? Serio, twoje żarty nie są zabawne"

                Chwilę potem nadeszła odpowiedź, która całkowicie mnie zdziwiła.

                "Nie jesteśmy Dean'em, kochanie i na pewno nie żartujemy xx"

                "Jasne. A ja nie jestem Lydia, tylko Elżbieta II"

                "Nie ignoruj nas xx"

                "Wiesz jak bardzo pedalskie jest stawianie "x"? Wrzuć na luz, bo nie pomogę ci z francuskim!"

                Nie dostałam odpowiedzi, z czego się bardzo cieszyłam. Nie miałam ochoty na pisanie, a jutro oberwie się ode mnie chłopakowi.

                Usłyszałam głośne trzaśnięcie drzwi, a chwilę potem do kuchni wpadła zdenerwowana Tyla. Jej jasnobrązowe, lekko falujące włosy były całkowicie rozczochrane, a mundurek wymiętolony. Dziewczyna odsunęła krzesło od stołu i usiadła na nim, zakładając dłonie na piersi. Na jej bladej buzi malowało się przerażenia.

                Otworzyłam usta, aby zapytać co się stało, ale ona mnie wyprzedziła:

                -Coś ty zrobiła?

                Zmarszczyłam brwi, nie rozumiejąc o co chodzi mojej siostrze. Ona natomiast spojrzała na mnie, wpatrując się swoimi niebieskimi oczyma.

                -Co masz na myśli?- zapytałam.

                Tyla głośno westchnęła, a ja przeszłam obok blatu i usiadłam obok niej. Dziewczyna spuściła głowę, wpatrując się w swoje dłonie.

                -Kiedy wracałam ze szkoły, wraz z Alice, zatrzymał się koło nas jakiś samochód. Zignorowałyśmy go i poszłyśmy dalej, ale on cały czas nam towarzyszył. W końcu opuścili szybę- powiedziała na jednym wydechu.

                Skinęłam na nią głową, mówiąc, aby kontynuowała.

                -Prowadził chłopak. Spytał, czy nas nie podwieźć. Nie zgodziłyśmy się. On powiedział, że ciebie zna - popatrzyła na mnie, a ja analizowałam wszystkich chłopaków jakich kiedykolwiek poznałam - i kazał mi, abym ci przekazała, że masz ich nie ignorować, bo stanie się coś złego. Potem odjechał, ale oprócz niego było tam parę innych osób. Krzyczeli coś o tym, aby małe dziewczynki nie wychodziły wieczorami, bo będzie działo się to co się dzieje.

                Kurwa mać.

                Szybko chwyciłam telefon i odszukałam w kontaktach Nieznanego.

                "Nie jesteś Dean'em, więc kim? Skąd masz mój numer, a co najlepsze- skąd wiesz, gdzie przebywa moja rodzina? Czego ode mnie chcesz?"

                Odpowiedział niemal od razu.

                "Tyla jest bardzo ładną dziewczynką, podobna do ciebie. Ciekawe czy Maisie też ma ten sam cięty język co ty xx"

                "Odpierdol się psycholu od mojej rodziny i odpowiedz na pytanie!"

                "Upewniamy się, że nie piśniesz nikomu ani słowa, maleńka. Pamiętaj, nie ignoruj nas. Jedno słowo psom, albo matce, a pożałujesz, że żyjesz. To nie ty rozkładasz karty. P.S. Pisanie "x" wcale nie jest pedalskie, kochanie xx"

I wish || l.hemmings FanFictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz