|3|

49 4 0
                                    

Time skip!!
Minelo kilka dni od waszej rozmowy na laweczce.
Miedzy wami nie bylo juz zadnych czulosci, z czego sie w sumie cieszylas, bo po co te zbedne ruchy i emocje, i tak sie nie kochacie, nie jestescie nawet porzadnie razem.
Przez te kilka dni uczylas inuiego z ostatnich i wczesniejszych tematow, znal teraz wszystko na 3, niektore tematy nawet na 4. Zdazyl juz poprawic biologie na 3 (z jednyki!!) , cieszyl sie z tego i chodzil ciagle szczesliwy.
—rozumiesz juz?
—tak, dziekuje, ze mi wytlumaczylas! Jutro poprawie tę 2!
Telefon chlopaka zawibrowal. Odruchowo sprawdzil, kto napisal, i zbladl.
— cos sie stalo?
—dowiedzieli sie.
—o czym ty mowisz?
—moi rodzice. Dowiedzieli sie. O naszym. Nibyzwiazku. Marcus im powiedzial,  i oni, oni, oni mysla ze- urwal.
„Wyglada tak, jakby mial ataku paniki dostac" myslisz. A to nie jest najlepszy czas i miejsce na takie rzeczy. Siedzicie w bibliotece, dookola jest duzo ludzi, w tym jego znajomi , patrzacy na was z ukosa
—no juz, uspokój sie, bedzie dobrze, wymyslimy cos.
—nie bedzie dobrze. Ojciec zatlucze mnie na smierc, chocby za to, ze im nie powiedzialem, oni, oni chca widziec wsz.. wszystko o moim zyciu.
—ciicho, bo zawalu dostaniesz zaraz, chodz na zewnatrz
—ja stad nie pojde.. a co jesli wyjda przed szkole, i mnie zobacza, i tam juz mnie zatlucze? Na pczach wszystkich? Albo bede mial szlaban do konca zycia? Albo.. albo..
No, widac ze panikuje.
Poki ty myslisz, chlopak kontynuuje swa histerie.
—a jesli mnie nie zatlucze, to zamknie na zawsze w malym pokoiku na strychu, gdzie umre z samotnosci.. a jesli sie do tego dowiedza, ze..ze.. - patrzysz na niego, i tez zaczynasz panikowac. Chlopak nie moze wydusic ani slowa, a w oczach ma lzy.
Lapiesz go za reke i wywodzisz z biblioteki, ciagniesz go do drzwi wyjsciowych, gdy nagle wyrywa reke.
—oszalalas? Mowilem przeciez! Nie sluchasz mnie. Nikt mnie nigdy nie slucha. - ostatnie zdanie wypowiedzial szeptem.
— twoich rodzicow tam nie ma, slyszysz? Nie ma ich. Jesli chcesz, mozemy szybko wyjsc, i tak samo szybko pojsc do mnie, nikt nas nie zobaczy.
Bieganie to nie najlepsza czynnosc, gdy ktos jest bliski placzu, ale w tej chwili to najlepsza opcja, bo u ciebie nie ma nikogo w domu, i jest to dosc blisko by dobiec tam w 3 minuty.
—a jesli zobacza nas jak juz bedziemy biegli, pobiegna za nami, beda znali twoj adres, i beda czekali na ciebie, gdy wyjdziesz z mieszkania, i ciebie tez zatlucza, to bede mial wyrzuty sumienia i..
—ufasz mi?
Nie odpowiada, widac ze z ostatnich sil probuje nie plakac.
Znow bierzesz go za reke, tym razem delikatniej, i biegniecie.
Biegniesz tak szybko jak umiesz, ale inui, pewnie przez adrenaline, biegnie kilka metrow przed toba.
Gdy jestescie przy twoim bloku, najszybciej jak umiesz wpisujesz kod, po czym wchodzicie,gdy  wspinacie sie na 2 pietro, delikatnie dotykasz plecow chlopaka, by dac mu znak, ze moze juz odetchnac.
Siadacie na schodach, Inui chowa twarz w dloniach.
Slyszysz jego cichy szloch. Trzesie sie caly.
Nigdy nie myslalas, ze zobaczysz kogokolwiek w takim stanie, a tymbardziej jego.
Kładziesz mu dlon na ramieniu, i przyciagasz do siebie w ten sposob, zeby polozyl sie na twoich kolanach.
Omalo nie powoedzialas „juz dobrze"
Nic nie jest przeciez dobrze, typ placze, ma traume, niekochajacych rodzicow, do twgo poklocilas sie z Vi i nie masz kogos, kto moglby ci doradzic.
Ale teraz najwazniejsze jest uspokojenie Inuiego.
Lezy na twoich kolanach i placze, placze bez konca, juz sie dlawi swoimi lzami i ciezko mu jest zlapac oddech.
O cholera.
On prawie nie moze oddychac
„Japierdole" myslisz „ najgorszy koszmar"
Potrzasasz nim.
—hej, musisz wstac, dobrze? - siedzicie tuz pod twoim mieszkaniem, wiec nie musicie  sie wspinac po schodach ani nic - pomoge ci.
Chlopak powoli wstaje, opiera sie o sciane i probuje nie upasc. Wstajesz, bierzesz wasze plecaki, pozwalasz chlopakowi oprzec sie o ciebie calym ciezarem jwgo ciala. Otwiarasz mieszkanie, wchodzicie do srodka. Inui dalej placze i ciezko oddycha.
—dobrze, teraz chodz tam, okej? - odkladasz plecaki na podloge i prowadzisz chlopaka do swojego pokoju, siada na lozku a ty idziesz po chusteczki
Gdy wracasz Inui lezy na twoim lozku zwiniety w klebek i szlocha.
Siadasz obok. Nie wiesz za bardzo co mowic, wiec stwierdzasz po prostu o niego zadbac. Nie pocieszac, nie mowic zwyklych slow, naprzyklad „bedzie dobrze" „wymyslimy cos", bo juz to mowilas. Bierzesz poduszke, ktora lezy obok, wsuwasz dlon pod glowe chlopaka i delikatnie ja podnosisz, podsuwajac pod nia poduszke. Z szafy wyciagasz koc i przykrywasz nim chlopaka.
Pozniej idziesz do kuchni zrobic mu herbaty.
Po kilku minutach wracasz do chlopaka, ktory wzial gdzies druga poduszke i sie do niej tuli. Odstawiasz herbate na stol.
—jestem tu. Przy tobie. Tuz obok.. chce ci pomoc, naprawde..
Wyciagasz chlopakowi z rak poduszke i rzucasz ja na podloge. Kladziesz sie obok, Inui powoli przysuwa sie do ciebie , znowu sie boi, ze zostanie odrzucony, gdy jednak zrozumial, ze sie nie sprzeciwiasz, wtulil sie w ciebie. Czujesz jego cieplo, czujesz to, jak drży, jaki jest bezbronny. Choc jest wyzszy, lezycie w taki sposob, ze wtula ci sie w klatke piersiowa. Przytulasz go, uwazajc, by nie przyciskac za mocno jego plecow, glaszczesz go po glowie i po policzkach mokrych od lez.
Chlopak cos mowi, a przynajmniej probuje mowic, po chwili jednak jego oddech sie troche wyrownuje.
—hej, czy moge.. zobaczyc twoje plecy..?

Sny na jawie |Inui x Y/N|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz