Rozdział 6

99 13 4
                                    

Oba mocno poturbowane nawzajem ciała padły na ziemie w większej odległości od siebie. Siedziałem pośrodku całego wydarzenia, patrząc to na warczącego pod nosem z bólu Axela, a to na Astolfo który siedział nieopodal, trzymając się za krwawiącą poszarpaną ranę na brzuchu. Jako mała biedna owieczka musiałem wybrać, do którego podejdę i mu w jakimś stopniu pomogę. Axel spojrzał na mnie potulnym wzrokiem, mówiącym mi tym samym bym to do niego podszedł, a ten wybaczy mi wszystko, ale... Choć siedzący obok Astolfo twardo trzymał się ciszy, jak i braku wyrażania emocji... To do niego podbiegłem, od razu przytulając. Początkowe zaskoczenie, a potem zdenerwowanie wymalowało się na twarzy mojego już byłego chłopaka.

-Nic ci nie jest? - mówiłem zachrypłym od płaczu głosem, jednocześnie ściągając z siebie koszulkę.

-Nic - odpowiedział krótko brunet.

-W-weź ręce, pomogę ci - starałem się odsunąć dłonie alfy, jednak ten zaparcie trzymał się swojego - Daj sobie pomóc..

-Zostaw mnie kurwa w spokoju! - krzyknął mi prosto w twarz. Zamilkłem, biorąc dłonie z jego ciała - Danny... Ja pierdole - złapał mnie za rękę i przytulił do siebie.

-Dlaczego - spytał szatyn stojący nad naszą dwójką, był nadzwyczaj spokojny, nie można było jednak tego powiedzieć o brunecie, który przy tak bliskim kontakcie z bratem miał ochotę ponownie się na niego rzucić, złapałem go za bark, by się uspokoił, choć na chwile - Dlaczego mi to zrobiłeś - spojrzał na mnie.

-Nie umiem ci tego wytłumaczyć... - powiedziałem przygnębiony - Po prostu nie umiem... Wybacz mi, proszę cię - spojrzałem szatynowi w oczy.

-Czemu miałbym ci wybaczyć? Zdradziłeś mnie z moim bratem i to w dodatku w pierwszy dzień, kiedy go poznałeś, myślisz, że nie czułem jego zapachu na tobie po tym, jak wróciłeś coś późno z łazienki?

-Ja cię po prostu przepraszam...

-Musisz mieć na to wytłumaczenie! - złapał mnie za rękę, wręcz wyszarpując do góry.

-Zostawisz go w końcu?! - warknął As, który wstając, odepchnął ode mnie brata, by przyciągnąć mnie z powrotem do siebie.

-A ty co?! Po tylu skokach w bok nagle postanowiłeś sobie kogoś znaleźć?! W dodatku kogoś, kogo ja kocham?!

-Ty pieprzony idioto! To jest moja bratnia dusza nie twoja! - wykrzyczał wściekły alfa, który kurczowo trzymał mnie przy sobie.

-Bratnia dusza...? - powiedział kompletnie zaskoczony Axel - Bratnia dusza - powtórzył z kpiącym uśmieszkiem - Coś takiego nie istnieje, wymyślasz na poczekaniu jakieś bzdury tylko po to by nie dostać wpierdolu! Zresztą nie pierwszy raz - warknął.

-Ale to prawda Ax - spojrzałem na szatyna.

Alfa zamilkł, jakby trawił to, co właśnie zostało mu przekazane. Widać było, że miotał się przed byciem zdenerwowanym a byciem jeszcze bardziej zdziwionym - Pierdolcie się - powiedział na odchodne. Odwrócił się do nas tyłem i odszedł w głąb lasu.

Byłem załamany tym co się stało, Astolfo też nie wyglądał na za szczęśliwego. Ponownie upadliśmy na ziemię, wtuleni w siebie nawzajem trawiliśmy w spokoju to, co się właśnie wydarzyło.

-Musimy cię zabrać w jakieś ciepłe miejsce, gdzie będzie można opatrzyć twoje rany - powiedziałem, spoglądając na twarz faceta.

-Niby gdzie? Do domu już nie wejdę, Axel powie rodzicom, a ci już na dobre pozbędą się mnie z domu - powiedział, nawet nie spoglądając na mnie.

-Chciałbym naprawdę zaproponować mój dom, ale mieszkam z siostrą, która nie toleruje gości, zwłaszcza mężczyzn a tym bardziej alf, wybacz.

-Nic się nie stało to przecież nie twoja wina - westchnął.

-I co teraz?

-Znam... Znam jedno takie miejsce, ale nie chce cię tam zabierać.

-Nie myśl o tym, myśl teraz tylko o sobie. Nie ważne, jakie to miejsce musimy tam iść, by ci pomóc.

-Danny nie, to miejsce pełne jebniętych i napalonych alf gdzie bety i pojedyncze omegi służą za dziwki - spojrzał mi w twarz. Przełknąłem ślinę na samą myśl o takim miejscu.

-T-to nie ważne, będę się trzymał blisko ciebie, ważne, by cię opatrzeć - wstałem - Prowadź!

-Jesteś chory na głowę, mniemam, że nie chcesz stracić dziewictwa w takim miejscu, nie? - powoli wstał ze swojego miejsca na równe nogi.

-Oczywiście, że nie, dlatego będę ci chodził tuż obok ogona, a twoim zadaniem będzie pilnowanie mnie.

-Jak chcesz, ale wiedz, że ostrzegałem - złapałem chłopaka pod rękę, by ten w jakimś stopniu mógł się o mnie oprzeć.

Wyszliśmy z gęstego lasu, idąc prosto w stronę znanego każdemu jeziora motocyklistów, jak nazwa wskazuje, był tam bar, duży bar, w którym mieściła się siedziba motocyklistów praktycznie z całego świata. Każdy się tam zjeżdżałby odpocząć chwile, a potem ruszyć w dalszą drogę. Oczywiście z tym miejscem też wiązały się różne plotki, a wcześniejsze słowa Astolfo o dziwkach w tym lokalu potwierdziły już większość plotek. Bałem się, w końcu jaka omega nie bałaby się takiego miejsca? Naprawdę miałem nadzieje, że alfa szybko wróci do zdrowia i szybko wyniesiemy się z tamtego miejsca, postanowiłem także spróbować podpytać swoją siostrę o to, czy moja bratnia dusza mogłaby u nas przenocować kilka dni, błagałem w duchu, by się zgodziła, ten jeden raz.

I could be a better boyfrend than Him  || Omegaverse BL ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz