Część 27

9.1K 406 11
                                    


Alice

Nie zostaliśmy długo w barze po tym wydarzeniu. Pożegnaliśmy się tylko z Bearem i Travisem, a potem szybko zabraliśmy swoje rzeczy i pojechaliśmy.

Atmosfera między nami nie była już napięta, jednak obydwoje czuliśmy, że potrzebujemy spędzić resztę wieczoru tylko we dwoje.

Spark zaprowadził motocykl do garażu, a ja otworzyłam drzwi do domu. Ledwo je uchyliłam, a Hot Dog już był na mnie. Zdążyłam tylko krzyknąć. Nie był małym psem. Obydwoje w sekundę znaleźliśmy się na ziemi. Ucieszył się tak bardzo, że zwalił mnie z nóg. Uwielbiałam tego psa i coraz bardziej się do niego przywiązywałam.

Spark prawie że przyleciał do mnie. Gdy zobaczył mnie na deskach przy wejściu i szczęśliwego Hot Doga na mnie, westchnął. Gwizdnął na psa, by ten podszedł do niego. Zwierzę posłuchało i zostało nagrodzone kilkoma głaśnięciami. Następnie Spark podszedł do mnie, złapał mnie i pociągnął do siebie, pomagając mi wstać.

Obejrzał mnie z góry do dołu czy gdzieś się nie zraniłam, a potem przyciągnął moją głowę do siebie i złożył na czole czuły pocałunek. Wzdychnął głośno, a następnie spojrzał mi w oczy, trzymając mnie za policzki.

– Nie rób mi tak. Gdy krzyknęłaś, to myślałem, że coś ci się stało – powiedział cicho.

– Przepraszam, nie chciałam cię straszyć, ale zaskoczył mnie. Chyba się stęsknił – odpowiedziałam polubownym tonem.

Westchnął przeciągle i wypuścił mnie z uścisku.

– Wejdź do środka, zaraz przyjdę. Usiądę na ganku i poczekam, aż Hot Dog się wybiega.

Pokiwałam głową i weszłam do środka. Zostawiłam torebkę na blacie w kuchni i podeszłam do lodówki. Wyciągnęłam piwo i butelkę wina. Gdy nalałam sobie kieliszek, a Spark nadal nie wrócił, złapałam za napoje i wyszłam na dwór.

Znalazłam go na drewnianej huśtawce na ganku. Był wpatrzony w ciemność, gdzie wiedziałam, że biega Hot Dog. Gdy trzasnęły drzwi, spojrzał w moją stronę i poklepał miejsce obok siebie.

– Chodź, kochanie, do mnie.

Usiadłam obok niego i wręczyłam mu piwo, a on objął mnie ramieniem. To był naprawdę najlepszy sposób, by zakończyć naszą randkę. Innego nie mogłam sobie wymarzyć. Upiłam łyk wina i westchnęłam.

– Muszę zadzwonić do ojca i poprosić go, by przewiózł Asha do domu.

Cholera, to nie był przecież mój dom. Jednak to wypłynęło ze mnie niemal machinalnie. Chyba zbyt dużo wypiłam, bo pomyślałam także, że mój dom jest wszędzie tam, gdzie Spark. Robiłam się sentymentalna. Nigdy taka nie byłam. Może to przez alkohol?

Odłożyłam wino na podłogę. Chyba starczy mi już na dzisiaj.

– Twój ojciec napisał do mnie, gdy byliśmy przed barem. Powiedział, że mały zasnął i przywiezie go jutro rano.

Pokiwałam głową. Dobrze wiedzieć. Mieliśmy więc wieczór dla siebie.

Spark rozbujał lekko huśtawkę i objął mnie ramieniem. Przytuliłam się do niego i przymknęłam oczy, a on zaczął mnie lekko głaskać po ramieniu. Było nieziemsko.

Spark westchnął cicho.

– Ruda, nawet nie wiesz, jak długo o tym marzyłem. Żeby tak po prostu trzymać cię w ramionach. Przepraszam, że nie miałem odwagi powiedzieć ci w przeszłości, co do ciebie czuję. Może by wtedy do niczego nie doszło i byłabyś już moją żoną z gromadką swoich małych kopii – zamarzył się.

Cholera, on nie wie, co oznacza „działajmy powoli". Kiedyś taki nie był, ale teraz brał wszystko albo nic.

Nie miałam też głowy, by myśleć ani o tym, co by było gdyby, ani o naszej możliwej przyszłości.

– Mówiłam ci już. Temat zamknięty. Mam syna, którego nie oddałabym nawet za cofnięcie czasu. I przestań się zadręczać. Nie twoim obowiązkiem było opiekowanie się mną. Nie złożyłeś mi żadnej obietnicy.

Wzdychnął głośno i odpowiedział dopiero po chwili.

– To teraz składam ci taką obietnicę. Wiem, że na ciebie nie zasługuję, ale jeśli dasz mi szansę, to uczynię cię najszczęśliwszą kobietą na ziemi. Musisz tylko powiedzieć słowo, a zrobię wszystko.

Wciągnęłam mocno powietrze.

– Nie możesz składać takich obietnic kobiecie. Nie wiesz, na co się piszesz.

– Może i nie wiem, ale chcę się przekonać. Jeszcze się nie zorientowałaś, że dla ciebie zrobię to, co chcesz.

– Spark, my nawet nie byliśmy ze sobą blisko... wiesz, intymnie, a ty już myślisz o przyszłości.

Mężczyzna zdjął ze mnie ramię i odłożył swoje na wpół wypite piwo. Złapał mnie za biodra i przeniósł mnie na swoje kolana. Już po chwili siedziałam do niego przodem i obejmowałam nogami jego biodra. Spark pochylił się do mojej szyi i złożył na niej gorący, mokry pocałunek. Tuż przed odsunięciem się podgryzł lekko moją skórę. Jęknęłam, gdy jego oddech owionął to miejsce.

– Jeśli powiesz tylko słowo, to możemy naprawić ten stan rzeczy – wyszeptał mi w do ucha. Słyszałam uśmiech w jego głosie.

Chciał się ze mną podrażnić, jednak osiągnął inny rezultat.

Mój oddech zaczął się rwać. Gdy przesunął lekko dłonią po mojej nagiej skórze tuż nad biodrem, wiedziałam już, że zgodzę się na wszystko, byleby tylko nie przestawał. Przysunęłam się do niego bliżej. Chciałam być tak blisko, jak było to tylko możliwe.

Przesunęłam jedną ręką po jego klatce piersiowej. Czułam, jak drgnął pod moim dotykiem. Już nie było mu do śmiechu. Gdy dotarłam do jego spodni, odezwał się takim głosem, jakby cierpiał. Upajałam się mocą, jaką nad nim miałam.

– Co robisz, kochanie? Ja tylko żartowałem, nie musimy robić nic, na co nie jesteś jeszcze gotowa. – Próbował dać mi wyjście z sytuacji, nie tego jednak teraz potrzebowałam.

Zjechałam dłonią jeszcze nieco niżej. Gdy poczułam, jak jego penis drgnął pod moim dotykiem, byłam już pewna, że chce tego samego, co ja.

Tym razem to ja przybliżyłam się do niego. Wiedziałam, że muszę go lekko popchnąć. Przez moją przeszłość starał się chodzić na paluszkach. Doceniałam to, ale nie tego teraz chciałam. Złożyłam lekki pocałunek tuż przy jego uchu, a potem przegryzłam jego płatek.

– Zabierz mnie do swojego łóżka, kochanie – wyszeptałam do niego.

Spark - Angels of death MC / Tom 1 ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz