Część 32

8.3K 389 24
                                    


Spark

Z impetem uderzyłem pięścią w drzwi. Miałem dość. Ruda zniknęła ponad cztery godziny temu i nikt nie potrafił mi powiedzieć, gdzie ona jest.

Czy to, kurwa, takie trudne? Znaleźć jedną osobę?

Nie mieliśmy nawet żadnego punktu zaczepienia. Alice rozpłynęła się w powietrzu. Jakby jej w ogóle tu nie było.

Oparłem się czołem o lekko wgniecione drzwi. Nie chciałem, by bracia widzieli, że załamuję się w chwili, gdy powinienem być twardy. Wziąłem kilka głębokich oddechów.

To była moja wina. Miałem tylko jedno jedyne zadanie. Przypilnować swojej kobiety. Nawet tego nie potrafiłem zrobić. Cholera, co ze mną jest nie tak? Już drugi raz ją zawiodłem. Może rzeczywiście miała rację, że nie chciała się ze mną spotykać. Zasługiwała na kogoś lepszego. Facet niepotrafiący zadbać o własną rodzinę, nie może być uznawany za mężczyznę.

Travis podszedł do mnie i położył na moim ramieniu dłoń.

– Stary, uspokój się.

Zaśmiałem się bez humoru. A potem wybuchłem.

– Mówisz, żebym się uspokoił? Mówisz mi, żebym się uspokoił! To nie tobie sprzątnięto kobietę sprzed nosa. Jak mogłem do tego dopuścić? – powiedziałem z niedowierzaniem w głosie.

– To nie twoja wina. Nikt cię nie obwinia. Musisz być silny. Gdy Alice wróci, będzie potrzebować twojej pomocy.

Co z tego, że nikt mnie nie obwinia o to, co się stało. Wystarczy, że ja sam to robiłem.

– O czym ty, kurwa, do mnie mówisz?! Wróci? Ktoś ją porwał! Myślisz, że wróci sama?! W ogóle nie powinno do tego dojść.

– Próbuje ci, kurwa, pomóc! Przestań się na mnie wyżywać i pomyślmy razem. Alice należy do rodziny. Wszystkim tu nam zależy na tym, by ją odnaleźć. Nie wyżywaj się na nas – krzyknął. Był już tak samo wkurwiony, jak ja.

Usłyszeliśmy głośny huk. Spojrzałem w prawo. Walker trzymał swoją pięść na stole. Musiał nią uderzyć.

– Obaj się uspokójcie. Jeśli nie umiecie opanować emocji, to tam są drzwi. Sami zajmiemy się tym z Bearem. Najlepiej, kurwa, obaj wypierdalajcie mi stąd.

W tej samej sekundzie, gdy skończył mówić, rozdzwonił się jego telefon. Z prędkością światła odebrał połączenie.

Chwile później laptop Travisa wydał dźwięk. Ktoś włączył telefon Rudej. Miałem nadzieję, że to ona do niego dzwoniła.

– Alice? – zapytał z nadzieją, a potem dodał bardziej formalnie. – Tak, słucham... przy telefonie... – Walker aż musiał usiąść prosto, słysząc odpowiedź po drugiej stronie. – Rozumiem. Będę najszybciej, jak się da. Róbcie wszystko, co musicie.

Prez rzucił telefonem o stół i schował twarz w dłoniach.

Pierwszy odezwał się Travis. Ja nie mogłem nic powiedzieć, bo wiedziałem, że nie spodoba mi się odpowiedź. Skoro Walker siedział załamany, to wiedziałem, że ja zareaguję podobnie.

– Co się stało?

Prez potarł kilka razy twarz i uderzył się rękami o uda. Złapał z powrotem za telefon i wstając, schował go do kieszeni spodni, a potem zaczął iść w stronę drzwi.

– Ruszać dupy. Musimy jechać. Ktoś wyrzucił Alice z samochodu przed szpitalem. Ktoś ją pobił i porzucił.

Położyłem rękę na piersi, która mnie nagle zabolała i ruszyłem za braćmi na dwór. Gdy ich dogoniłem, zwróciłem się do ojca Rudej.

Spark - Angels of death MC / Tom 1 ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz