💔8💔

305 14 24
                                    


_______________________________________

Mitsuba

- KOCHAM CIĘ IDIOTO!
Wykrzyczał chłopak. Byłem bardzo zdziwiony i przestraszony. Co prawda odwzajemniam jego uczucie ale ten związek nie miałby prawa bytu. Jagby nie patrzeć ja jestem zjawą a on i jego brat to egzorcyści, takie coś nie miało by przyszłości. Poza tym nie wiadomo jak zareagował by Teru i czy nie zechciałby mnie wyegzorcyzmować.

- Kou... Przepraszam ale... raczej nie możemy być razem. Naprawdę cię lubię ale nie w Ten sposób.
Skłamałem. Skłamałem jak zwykły tchórz. Wtedy zobaczyłem jak w jego ślicznych oczach pojawiają się łzy a do tej pory promienny uśmiech zaczyna znikać.

- J-Jasne. R-rozumiem. Przepraszam...
Powiedział łamiącym się głosem, po czym pobiegł w kierunku bramy wyjściowej. Jedna część mnie chciała za nim biec ale druga, ta dominującą uznała, że tak będzie lepiej dla nas obojga. Tak więc z wyrzutami sumienia udałem się do szkoły.

Kou

- Kou... Przepraszam ale... raczej nie możemy być razem. Naprawdę cię lubię ale nie w TEN sposób.
Powiedział. Poczułem jak do oczu napływają mi łzy.

- J-jasne. R-rozumiem. Przepraszam...
Wyjąkałem i odbiegłem w kierunku bramy wejściowej. Nie wiedziałem gdzie tak właściwie biegnę ale nie miało to żadnego znaczenia, chciałem po prostu zostać sam i na spokojnie to wszystko przemyśleć. Po jakimś czasie dotarłem do parku miejskiego. Siadłem pod drzewem skulony i  rozryczałem się na dobre.

- D-dlaczego... Dlaczego byłem taki naiwny? Jak w ogóle mogłem myśleć, że on czuje to samo? Tylko niepotrzebnie narobiłem sobie nadzieji. Co najgorsze prawdopodobnie zniszczyłem tym naszą przyjaźń.
Zacząłem mówić sam do siebie. Na szczęście w parku nie było nikogo poza mną, więc mogłem w spokoju wyżucić z siebie wszystkie złe emocje.
W tamtym momencie pragnąłem tylko  w jakiś sposób się ukarać za moją głupotę. Wtedy przypomniałem sobie, że w kieszeni mam scyzoryk, niezastanawiając się zbyt długo zacząłem powoli jechać narzędziem po ręce. O dziwo nie bolało tak bardzo jak się tego spodziewałem więc kontynuowałem, robiąc coraz większe i głębsze cięcia. Zaniepokoił mnie trochę fakt, że mi się... podobało.

Tsukasa

Razem z Amane obserwowaliśmy młodego Minamoto i Sousuke, mając nadzieję na seans Yaoi na żywo. Niestety ten zniewieściały idiota wszystko zespół odrzucając egzorcystę a przecież wszyscy wiemy, że jest w nim zadużony. Wymieniliśmy się z bratem spojrzeniami i ustaliliśmy, że ja przemówię do rozumu Mitsubie a Amane poszuka drugiego chłopca w okolicy szkoły. Rozpłynołem się w chmurze dymu i już po chwili pojawiłem się obok różowo-włosego.

- Co to miało być?!
Zapytałem.

- Aaaa! Weź mnie nie strasz! A tak w ogóle o co ci chodzi Tsukasa?

- Jak to o co?! Rujnujesz nasz ship!

- Rujnuję co?

- Nasz ship IDIOTO!

- Ale o co ci chodzi?

- Dobra. Nie chcę mi się z tobą użerać więc powiem tak, że każdy nawet największy ułom taki jak ty zrozumie.
MASZ W TEJ CHWILI IŚĆ SZUKAĆ MINAMOTO, PRZEPROSIĆ GO I POWIEDZIEĆ, ŻE TAK NA PRAWDĘ GO KOCHASZ! Jasne?

- Ale ja go nie kocham. Ma zbyt lamerskie kolczyki.
Próbował się bronić.

- Tak. Tak. Pierdol, pierdol ja posłucham.
Wszystkie zjawy w tej szkole doskonale wiedzą, że jesteś gejem i, że się w nim bujasz.

- Ale-

- Już bez żadnych ,,ale". To robi się denerwujące.

- No dobra, to co twoim zadaniem powinienem teraz zrobić? Przecież dosłownie chwilę temu złamałem mu serce a teraz mam tak po prostu powiedzieć ,, przepraszam ale cię okłamałem i jednak cię kocham".

- No coś ty. Przecież głupi nie jestem.
Zrobimy tak. Na pewno wróci do domu na noc, więc-

- Więc co?

- Nie przerywaj mi to się dowiesz. Więc jutro z samego rana pójdziesz do jego domu i zrobisz tak by Ci wybaczył i żebyśmy z Amane mieli rozrywkę z obserwowania waszego związku. Rozumiesz?

- Chyba tak.

- No i świetnie. Tylko masz nic nie popsuć, bo inaczej skończysz jak oryginalny Mitsuba.
Zagroziłem i dumny z siebie poszedłem szukać Amane.

Kou

Na ręce miałem już sporo ran, które strasznie mocno krwawiły. Żeby jakoś zatamować krwotok wziąłem szalik, który miałem do tychczas na szyi i ostrożnie obwiązałem nim rękę. Siedziałem tu chyba dość długo bo zaczęło już się ściemniać. Stwierdziłem, że pora iść do domu żeby ugotować kolację. W zasadzie Teru mógłby iść spać głodny ale Tiary mi szkoda więc coś ugotuje.

Time skip
W domu Kou

Gdy tylko otworzyłem drzwi poczułem zapach spalenizny a z mieszkania wyleciała chmura czarnego dymu.

- Teruuu! Żyjesz czy karetkę trzeba wzywać?

- Ha ha. Bardzo śmieszne.
Powiedział sarkastycznie.

- No co?

- To, że nie było cię parę godzin i musiałem próbować sam zrobić kolację.

- Tego to się akurat domyśliłem.
Zatem zobaczmy jak duże są straty...

Time skip ( znowu)

Po przygotowaniu kolacji dla rodzeństwa i oszacowaniu strat, które wyrządził ten idiota, udałem się do mojego pokoju. Zamknąłem drzwi i skoczyłem na łóżko.

- Dzisiaj był ciężki dzień. Nie wiem co zrobię w poniedziałek, teraz pewnie pomiędzy mną a Mitsubą będzie strasznie niezręcznie.
Myślałem tak jeszcze chwilę po czym zasnąłem.

_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_

Rozdział trochę krótszy niż zwykle ale dzisiaj wyjeżdżam na wakacje więc pewnie przez jakiś czas nie będzie nowych części. Dlatego postanowiłam wstawić co kolwiek. Następny prawie na pewno będzie miał co najmniej 1000 słów.

Miłego dnia / nocy.🐻

,, Na Zawsze Razem" ~ Mitsukou ~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz