1. Witamy na Eltar

32 2 1
                                    

— Jesteś pewny, że to właściwe miejsce? — zapytała blondynka, martwiąc się, że jej przyjaciel pomylił miejsce przeniesienia.

— Tak, takie miejsce podała mi w liście. — odpowiedział rozglądając się po małym lesie.

— To jest las Alec, to mogło być każde miejsce. — stwierdziła, przeczesując swoje długie blond włosy. — Nie wierzę, że serio uwierzyliśmy, że jakaś starsza pani z innego wymiaru ma zamiar nam pomoc, to brzmi niedorzecznie. — oznajmiła, śmiejąc się z siebie.

— Steph... — szturchnął ją w ramię, gdy jakiś portal pojawił się przed nimi.  — Myślę, że to nasz transport. — dodał, powoli idąc w jego stronę.

— Co powiedziałeś swojemu bratu? — zapytała zestresowana, zmieniając szybko temat.

— Coś o szkole za granicą...która, jest dość daleko...ale w sumie to trochę prawda. — odpowiedział z lekkim uśmiechem na twarzy.  — Nie ma się czego bać Steph, ta szkoła ma nam pomóc w kontroli tych zdolności. — zachęcił ją z przyjaźnym uśmiechem.

— Jak coś się nam stanie, to będzie twoja wina. — powiedziała szybko przechodząc przez portal.

— Później mi podziękujesz. — rzekł lekko się śmiejąc.

Alec przeszedł szybko przez portal, aby dogonić Steph. Gdy tylko postawił nogę po drugiej stronie, to przez przypadek wpadł na swoją przyjaciółkę, która stała przed bramą szkoły jak słup soli. Przed nimi stała wielka metalowa brama, a na samej górze wisiała tabliczka z wielką literą A, nagle magicznie się otworzyła, strasząc dwóch nastolatków. Chłopak powoli ruszył przed siebie, a za nim Steph, mocno trzymając swoją walizkę. Po krótkim spacerze dotarli na dziedziniec przed szkołą, gdzie szwendało się mnóstwo uczniów. Wszyscy byli uśmiechnięci i rozmawiali, ze sobą, każdy nie mógł  się doczekać nowego roku szkolnego. Alec wyciągnął mapę kampusu, gdy ktoś na niego wpadł i wylał na niego mrożona kawę.

— Przykro mi, stary. — oznajmił wysoki brunet. — Nie widziałem cię. — dodał szybko znikając z ich pola widzenia.

— Niezły pierwszy dzień co? — zapytał sarkastycznie, cały się lepiąc od kawy.

Po chwili podeszła do nich brunetka wraz z młodszą dziewczyną. Steph wyciągnęła chusteczki i zaczęła pomagać Alecowi pozbyć się przynamniej odrobinę kawy z koszulki.

— Musicie być nowi prawda? — zapytała, przyszywając ich wzrokiem od dołu do góry.

— Aż tak widać? — zapytała z lekkim uśmiechem na twarzy.

— Tak, każdy kto był już w szkole wie, lepiej aby unikać głównego wejścia i iść skrzydłem Specjalistów. — odpowiedziała. — Jestem Lisa i pomogę wam dostać się do skrzydła dla czarodziejów i wróżek. — oznajmiła uśmiechając się przyjaźnie.

— Ja czekam na Specjalistę o imieniu Shane, miał mnie oprowadzić po kampusie. — rzekł, pocierając kark, lekko zdenerwowany.

— Nie martw się, odprowadzę cię do skrzydła Specjalistów, bo ewidentnie widać, że się zgubiłeś. — stwierdziła lekko go drażniąc.

— Jestem pewny, że dałbym radę bez pomocy księżniczki. — odparł pewny siebie.

— Alec, nie bądź wredny, ktoś proponuje nam pomoc więc weź schowaj swoją dumę do kieszeni. — rzekła Steph, uderzając go łokciem w żebra.

— Więc "nasz pan dam radę", ma imię. — zachichotała. — Chodźmy za nim zmienisz zdanie. — dodała, prowadząc ich do szkoły.

Steph tylko spojrzała znacząco na swojego przyjaciela, który był zdumiony dziewczyną przed nim. Jego przyjaciółka musiała go zacząć ciągnąć, aby w końcu zaczął iść. Po chwili doszli na główny dziedziniec szkoły, gdzie stało mnóstwo dzieciaków. W ich stronę podbiegł wysoki blondyn z przyklejonym bananem na twarzy.

ALCANE WILD FIRE MAGICOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz