rozdział 4

98 11 0
                                    

- moje życie bardzo się zmieni.

- to nic i tak będziemy przyjaciółmi.

- teraz tak mówisz, a co będzie gdy rodzice będą chcieli wyjechać?

- Mia. Nie ważne jak daleko wyjedziecie moje serce zawsze będzie przy tobie.

- och Jacob teraz tak mówisz.

- tak jest i tak będzie. - złapał moją dłoń i przekręcił w swoją stronę.

- a co jeśli nie spodoba ci się to kim się stane?

- we wszystkim będę cię wspierał, nawet jak będziesz najsilniejszą istotą na ziemi. Znam cię i twoje kruche serce.

- mogę być drugą na świecie trybryda o ile ojciec mnie zmieni i o ile jestem zmiennokształtna.

- nie długo wszystkiego się dowiemy.

- Jacob, a co z tobą i Nessi?- zmieniłam trochę temat

- odeszła. Poznała kogoś z kim łączy ją więź. To on był jej przeznaczony. - powiedział bardziej z ulgą niż smutkiem.

- boję się, że mnie znienawidzisz.

- hej nawet tak nie mów. Jesteś dla mnie bardzo ważna. Najważniejsza - ujął mą twarz w swoje wielkie dłonie - jesteś moim życiem - skradł pocałunek.

- to samo mówiłeś Belli - odwróciłam wzrok.

- to z Bellą to była największa pomyłka mojego życia,ale tak musiało się stać bym zrozumiał kto jest dla mnie całym światem. Mia chciałbym dzielić z tobą każdy dzień i każdą noc do końca mych chwil

- czy to oświadczyny?- czułam się dziwnie

- jeśli tego chcesz? Dawno temu powinienem ci to wyznać

- Jake. Za trzy dni będę połączeniem wampira i czarownicy kto wie co będzie dalej?

- nie mówmy już o tym. Ale jedno mi obiecaj. Dobrze Mia?

- co tylko chcesz...

- obiecaj ,że nigdy o mnie nie zapomniesz...

- obiecuję. - pocałunek przypieczętował daną obietnicę. Przez kolejne kilka godzin siedziałam w objęciach wilkołaka. Czas płynął zdecydowanie zbyt szybko. Jacob zawsze był dla mnie jak brat, jednak po tym co dziś powiedział zaczęłam patrzeć na niego inaczej. Bałam się,że na prawdę moge stać mu się obojętna, a tego bym nie chciała. Po tym jak Paul zostawił mnie dla Rachel Jacob bardzo mi pomógł. To dzięki niemu poczułam wiatr w żaglach i chęci do życia. Małymi krokami pomagał mi przetrwać każdy dzień. Dawał nadzieję i wiele wsparcia. Zawsze był obok. Obiecałam sobie jedno Bella odpowie za to ile cierpienia wywołała w jego sercu.

- muszę wracać - przyznałam , gdy nastała noc

- odprowadze cię.

- ale to kawał drogi.

- więc pojedziesz na moim grzbiecie.

- to już wolę spacer. - stwierdziłam znając tempo w jakim biegnie. Szliśmy wolno. Ten jeden raz żadne z nas nie chciało zostawić drugiego nawet na chwilę. Gdy stanęłam przed drzwiami Jacob ostatni raz ten nocy skradł pocałunek z mych ust. Kontem oka w oknie zauważyłam Damon'a. Uśmiechnęłam się do niego,a ten otworzył drzwi

- widzę, że randka się udała- powiedział złośliwie

- to raczej przyjacielskie spotkanie z miłym zakończeniem - stwierdziłam

- miły z niego chłopak,ale czy zna prawdę?

- tak. Wie o wszystkim. Gdzie rodzice?

- Stefan na polowaniu, a Caroline wyjechała wróci jutro.

- okej. To co robimy?

- chciałbym,żebyś coś zobaczyła

- co takiego?

- otwórz pamiętnik na przedostatniej stronie. - tak zrobiłam. Było tam napisane czym żywią się wampiry tuż po przemianie to krew ludzka.

- po co mi to pokazujesz?

- Stefan ma schowaną dla ciebie krew byś nie musiała polować. Jednak ja nauczę cię tego dla twojego dobra.

- co się czuje podczas przemiany?

- twoje ciało płonie w środku, każdą żyłę wypełnia gotujaca się krew która potem staje się bezużyteczna. Ból ustępuje i zaczyna się wieczność. Jako członek rodziny Salvatore dostaniesz coś co uchroni cię przed słońcem - wyciągnął rękę i podał mi pierścień z literą s na środku

- dziękuję. To bardzo miłe. Cieszę się iż będę częścią tej rodziny

- Stefan ma różne dziwne pomysły,ale adopcja ciebie to Jego najlepszy pomysł.

- też tego nie żałuję - powiedział ojciec mijając próg od razu wtuliłam się w jego ramiona. - jak ci minął dzień córcia?

- dobrze,choć czy jestem gotowa na to nowe życie

- jesteś Salvatore , a my niczego się nie boimy.

- właśnie widzę - pokazałam na wuja który właśnie wbijał sobie nóż w rękę z nudów. Chciałam pogadać z mamą i oczywiście się do niej przeniosłam. Siedziała z Bonnie na ławce w parku. Rozmawiały. Od razu wyczuły moją obecność. Przerwały rozmowę.

- Mia? Co tu robisz? - zapytała mama

- tęskniłam. A rozmowa z tatą i wujem to nie to samo- przyznałam

- co znowu wymyślił Damon?

- chce nauczyć mnie polować,ale nie wiem czy ja tego chce

- to dla twojego dobra musisz umieć radzić sobie w każdej sytuacji.

- przecież jako czarownica mogę sobie wyczarować jedzenie

- tak się nie da kochanie. Musisz polować.

- trudno. - bardzo zależało im na tym bym umiała o siebie zadbać. By nic nie mogło mnie zaskoczyć. Przeniosłam się z powrotem do domu od razu do swojego pokoju. Zasnęłam wykończona,ale szczęśliwa.

Biała Wilczyca.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz