Ciężko jej było zapomnieć o tym, co zobaczyła w domu Stilesa. Pomyślała, że mogłaby złożyć Scottowi wizytę i zobaczyć, jak się czuje, ale to zalewne pogorszy sprawę. Nie było wyjaśnienia, czego była świadkiem, ale jedno było pewne. Miała nadzieję, że konflikt między przyjaciółmi nie potrwa długo i wszystko wróci do normy. Bolał ją widok ich kłótni. Zwłaszcza, że byli jej jedynymi bliskimi przyjaciółmi i nie chciała być w sytuacji, w której musiałaby naprzemiennie z nimi rozmawiać.
Odkąd zdecydowała się nie iść imprezę, nerwy szargały nią, na myśl o pójściu do Isaaca. Nie byli blisko i pojawienie się znikąd wydawałoby się... Dziwne. Chociaż te myśli przenikały umysł Aspen, wiedziała, że gdyby poprosiła go o odwiedzenie go na cmentarzu, sprzeciwiłby się. Ale widząc, że nie mogła go zostawić samego. Nie w momencie, gdy reszta drużyny będzie świętować, a on będzie sam.
Szybko przebrała się w coś wygodniejszego i usiadła na łóżku z telefonem w ręku. Jej palce zawisły nad ekranem, próbując znaleźć sposób, by powiedzieć Scottowi, że nie idzie na przyjęcie. Allison wydawała się podekscytowana, ale jeśli jej uczucia do Scotta były tak poważne, na jakie wyglądały, byłaby całkowicie pochłonięta jego towarzystwem.
Po napisaniu do bruneta małego kłamstwa na temat powodu nieuczestniczenia w przyjęciu, zerwała się z łóżka i spojrzała na sienie w lustrze. Zastanawiała się, dlaczego nagle poczuła się tak samoświadoma. Myśl o tym niepokoiła ją. Jej palce nawijały kosmyk włosów, zastanawiając się, czy powinna coś z tym zrobić. To nie jest tak, że chciała zaimponować blondynowi, ale widząc, że chłopcy z liceum uwielbiali dziewczyny, które ładnie ubierały się, żałowała, że nie potrafi poczuć tego uczucia.
Mrugając kilka razy, potrząsnęła głową, próbując wymazać tę myśl z umysłu. Z bolesnym jękiem założyła włosy za uszy i pociągnęła nosem, gdy wzięła torbę i kurtkę z łóżka, a następnie zbiegła po schodach.
Nim wyszła, dostrzegła, jak dziadek Sam siedział w bujanym fotelu, który uspokajał jego umysł. Wiele koców owinęło się wokół jego ciała. Telewizor grał głośno, a sam mężczyzna powoli popijał herbatę i nucił wraz z melodią z teleturnieju.
— Nie jest ci za zimno? — Aspen roześmiała się, podchodząc do dziadka, krzyżując ramiona i próbując dowiedzieć się, co jest tak zabawnego w tym programie.
— Właściwie to jestem odmrożony. — zadrżał, mocniej ścisnął gorący kubek.
— Wiesz, że normalnym określeniem byłoby zimno.
— Jestem intelektualistką, Juney.
Aspen zaśmiała się chrapliwie przez nos i uklękła obok dziadka. Ciepły uśmiech pojawił się na jej twarzy, gdy podziwiała jego miodowe oczy i zmarszczki zdobiące jego skórę. Sam zawsze wierzył w pielęgnację skóry, dzięki której była czysta i gładka. Mimo że zdawał sobie sprawę ze swojej starości, zawsze powtarzał, że wygląda młodo na mężczyznę po siedemdziesiątce.
— Idziesz gdzieś? — spytał, pochylając głowę, aby zobaczyć ją wyraźniej przez swoje małe ramki.
— Tak, ale nie na długo. Po prostu odwiedzam przyjaciela na chwilę.
— Och, czy to jakaś randka?
— Nie, ale nie mogę iść na imprezę, żeby świętować z innymi.
Sam powoli skinął głową, zaciskając usta.
— Więc celowo opuszczasz przyjęcie, aby dotrzymać towarzystwa temu chłopcu? - zapytał, poprawiając okulary na grzbiecie nosa.
Aspen oparła ręce na poręczy krzesła i oparła na nich głowę. Lekko skinęła głową potwierdzając jego odpowiedź, na co mężczyzna uśmiechnął się delikatnie.
CZYTASZ
The Breaking |Isaac Lahey ◦ 𝖳𝗋𝖺𝗇𝗌𝗅𝖺𝗍𝗂𝗈𝗇
FanfictionAspen Juniper Veata zawsze wiedziała, że Beacon Hills jest cichym i spokojnym miasteczkiem. Odkąd tylko pamiętała wraz ze swoimi najlepszymi przyjaciółmi Scottem McCallem i Stilesem Stilinskim, pozostawała niezauważona przez rówieśników w szkole śre...