Był słoneczny wtorkowy poranek, rudowłosa dziewczyna właśnie wstała z łóżka i teraz spinała włosy w wysoki kucyk w łazience, która umieszczona była obok jej pokoju. Po chwili znalazła się znów w pomieszczeniu, gdzie sypiała i zaczęła ubierać się w strój w którym pokazywała się na każdym treningu cheerleaderek. Była to krótka zielono pomarańczowo biała spódniczka oraz bluzka na ramiączkach pasująca do dołu ubioru, do tego przy jej fryzurze była wpięta szmaragdowa kokarda.
Gdy się już ubrała, zeszła na dol do kuchni, stamtąd zabrała torbę na zajęcia, pożegnała się z rodzicami i wyszła na świeże powietrze. Zakręciło jej się lekko w głowie przez brak porannego posiłku, ale po co komu jedzenie jeżeli już się zaczyna tyć?
Droga do szkoły nie należała do długich, był to zaledwie piętnastominutowy spacer tempem na jaki pozwalały jej nogi. Po drodze powtarzała w głowie układ jej drużyny cheerleaderek, tak aby w trakcie wystąpienia prezentować się jak najlepiej. "Wszyscy będą się patrzeć, praktycznie cała, szkoła musi być dobrze", wałkowała jak mantrę w głowie pomiędzy przerwami na powtórzenie występu. Po drodze minęła dom swojego chłopaka, powinna poczekać tak jak prawilna i kochająca dziewczyna, ale ona zrobiła wręcz przeciwnie i przyspieszyła. Od jakiegoś czasu uważała, że źle im się układa, ich związek opierał się na całowaniu i na tym, że ona pozwala mi dotknąć swoich piersi. I to tyle. On chwalił się, że ma piękną dziewczynę i czerpał przyjemności, a ona miała jedynie popularność i grono nic nie znaczących przyjaciół. Chciała się go pozbyć, ale nie umiała, bała się, że ośmieszy ją przed cała szkołą jeżeli z nim zerwie, a to byłby kolejny problem do kolekcji Chrissy.
10 minut później znalazła się pod bramą szkoły, najechtniej by do niej nie szła, ale musiała - taki był jej obowiązek, poza tym miała ważny występ, który musiał się udać, ale to nie były jej postanowienia, jej marzenia to były rzeczy, które spełniała dla matki.
- Pierdolę to - powiedziała pod nosem i ruszyła w strone lasu. Słyszała, że tam często przesiaduje szkolny diler, Edward? Edwin? Eddie! Tak Eddie, teraz już pamiętała, ale po co jej imię? Wystarczy, że sprzeda jej dobry towar i się pożegnają.
Przez całą drogę prosiła Boga, aby przesiadywał on tak jak zawsze i modlitwy się spełniły, bo był tam. Siedział i mruczał coś pod nosem, przekładając dziwne kostki z ręki do ręki.
- Cześć - powiedziała nieco za głośno i zaczęła podchodzić do niego małymi krokami.
Mężczyzna odwrócił się w stronę głosu. Gdy zauważył dziewczynę, zeskanował ją wzrokiem i powoli wstał, chowając kostki do kieszeni.
- Tak? Słucham? - zapytał, opierając się dłońmi o stołek.
Miał za sobą narkotyki. Przeliczał gramy i robił całą resztę roboty, jaką musiał wykonywać w swojej branży.
Nieco się przestraszył, gdy tylko usłyszał jej głos.
Już kilka razy prawie go przyłapano na sprzedawaniu nielegalnego towaru. Źle mu się kojarzyło, gdy spotykał kogoś w takich okolicznościach, szczególnie w tym miejscu. Ale właściwie to było główne miejsce jego interesów, tak więc nie zaskoczyło to go jakoś bardzo.
- Ja i towar? No proszę cię - zażartował. Uśmiechnął się promiennie. - Tak się składa, że mam tu ze sobą trochę dragów. Obstawiam, że się nie znasz, prawda?
Kiwnęła głową.
- A więc to będzie twój pierwszy raz?
Chrissy przełknęła ślinę. Czy na pewno powinna to robić?
- Tak. Poproszę najmocniejszą rzecz, jaką masz.
Eddie zagwizdał.
- Nieźle, mała. Lecisz po bandzie. Jeśli jesteś tego pewna, mogę to zrobić. Podejdź bliżej.
CZYTASZ
❝jednorazowa przygoda❞ eddie x chrissy ✓
RomanceKsiążka została napisana przez moriego i yuzu. "Szczerze mówiąc Eddie był nieco zaniepokojony o dziewczynę. Grzeczna, przykładna, z "idealnym życiem". Dlaczego więc przyszła po narkotyki, a w dodatku prosiła o najmocniejsze?"