Otworzyłam oczy i zobaczyłam, że leżę na materacu w jakimś pokoju. Gdzie ja jestem?! Czy ktoś mnie porwał? A nie, dobra jestem w domu mojego brata, za dużo podcastów kryminalistycznych. Oglądam pokój, w którym spędzę następne kilka lat mojego życia, mieści się on na poddaszu, jest ładnie oświetlony, a wszystkie jego ściany są pomalowane na biało. Na razie jest tu tylko materac, ale ja już sobie wyobrażam gdzie ustawię wszystkie moje meble, które powinny dojechać za kilka dni.
Wstałam i zeszłam na dół do kuchni, nie zwracając uwagi na to, że byłam we wczorajszym dresie. Usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor.
- O cześć, wreszecie wstałaś jest już 14:00 - przywitał się ze mną blondyn.- Siema - ziewnęłam - masz coś do jedzenia?
- Dla ciebie zawsze, kochana siostrzyczko - odpowiedział i postawił przede mną naleśniki - bon apepetit!
- Dzięki - odpowiedziałam już z pełną buzią.
Po godzinie oglądania jakiegoś tandetnego serialu na telewizorze i zapychania się naleśnikami z nutellą, czyli robienia czegoś co mogłabym wykonywać całe życie i nazwałabym to nawet moim hobby. Wstałam i poszłam się ogarnąć, uwcześnie pytając Davida gdzie jest łazienka. Po dotarciu do niej postanowiłam się wykąpać i umyć zęby, następnie włożyłam na siebie krótkie, czarne, dresowe spodenki oraz biały top na ramionczkach. Włosy pozostawiłam rozpuszczone do wyschnięcia.
Nagle usłyszałam dźwięk przychodzącego powiadomienia, spoglądam na ekran telefonu i widzę wiadomosć od Mary.
Totalna krejzolka:
Stara o 16:30 widzimy się na zakupach w najbliżym centrum(David wie gdzie i Cię zawiezie), musimy kupić sobie sukienki na dzisiejszą imprezę na plaży i nie przyjmuję odmowy!
Westchnęłam i zrezygnowana odpisałam.
Boomerka:
Ok.
Postanowiłam zejść na dół i poinformować mojego brata o zaistniałej sytuacji. Kieruję się do kuchni, lecz tam nikogo nie było, dlatego wpadam na pomysł, aby pójść do salonu. Kiedy już tam docieram wydaję z siebie okrzyk zdumienia, ponieważ moim oczom ukazuje się czterech kompletnie obcych chłopaków, siedzących na kanapie. Nie byłoby w tym nic dziwnego, bo przecież mój brat mógł ich tu zaprosić, gdyby nie to, że dwóch z nich było w szlafroku, a kolejny siedział w samym ręczniku, przepasanym w okół bioder, tylko ostatni był normalnie ubrany.
- O cześć Katie, wreszcie mogę Ci przedstawić moich przyjaciół, a zarazem i współlokatorów tego domu. - powiedział David, który pojawił się tu niewiadomo skąd.Krztuszę się własną śliną, a po chwil mówię:
- Nie mówiłeś mi, że ktoś jeszcze tu będzie mieszkał!- No cóż, chciałem ci zrobić taką jakby niespodziankę - odpowiada mi lekko zakłopotany blondyn, drapiąc się po karku.
- Ale mi niespodzianka. - prycham.
- W każdym razie, chłopcy to jest moja kochana siostrzyczka Kate. Kate to jest..
- Noah - przedstawia się (w szlafroku) dosyć wysoki i przystojny szatyn z ciemnymi oczami i podaje mi rękę, po czym mruga do mnie, na co moje kąciki ust nieśmiało podnoszą się do góry.
- Harry - mówi kolejny, również w szlafroku, brunet z ciemnymi oczami, następnie kłania się i całuję moją dłoń, przez co widać kawałek jego dosyć umięśnionej klaty, a na moje policzki wkrada się niekontrolowany rumień.
- Leon - przedstawia się następny, blondyn z piegami na twarzy i szarymi oczami, tym razem w samym ręczniku. Kurcze, muszę przyznać, że jak na razie, to mój brat całkiem przystojnych tych sobie kolegów znalazł.
- Matt - zimnym głosem mówi już ostatni, nie podając mi nawet ręki. Skądś kojarzę ten głos, zastanawiam się, a po chwili gdy spoglądam na jego twarz przypominam sobie chłopaka, który pomógł mi wczoraj przy automacie z kawą.
CZYTASZ
Ta miłość (nie) istnieje.
Novela JuvenilKate wyjechała na studia i spotkała bruneta. Takiego z zielonymi oczami. Od razu mówię, że wszelkie podobieństwa są przypadkowe, zdjęcie na okładkę wzięte z pinteresta, aczkolwiek to się jeszcze może zmienić wraz z tytułem.