- Kate choć już, bo się spóźnimy! - rozglega się krzyk mojego brata.
- Już schodzę! - odpowiadam mu, chociaż nie jestem nawet w połowie pakowania.
Szybko wrzucam całą stertę zgromadzonych rzeczy do walizki i siadam na niej aby ją zapiąć. Rozglądam się po pokoju, w którym spędziłam ostatnie 18 lat mojego życia, pełno w nim różnych wspomnień, czuję jak szklą mi się oczy. Przed oczami przewijają mi się obrazy z dzieciństwa, bo to właśnie z nim najbardziej kojarzy mi się ten pokój. Pełno w nim książeczek dla dzieci, starych zabawek i przedszkolnych rysunków na ścianach. Jakoś nigdy nie miałam serca ich wyrzucać. Może to dziwne, ale czuje duży sentymentalizm do nich, dzieciństwo to okres, który wspominam zdecydowanie najlepiej.
- No już siostra, nie płacz - mówi mój brat David, oparty o framugę drzwi. Przyznam, że jest całkiem przystojny, ma dobrze zbudowane mięśnie, świetny styl i blond włosy, a w jego niebieskich oczach migają wesołe ogniki. Pewnie to zabrzmi dziwnie, ale gdyby nie był moim bratem, to na pewno bym na niego leciała. Przynajmniej dopóki nie poznałabym jego charakteru, buźkę ma ładną, ale jest idiotą. Jeszcze się przekonacie.
Omiatam ostatni raz wzrokiem pokój i spoglądam w lustro. Ja niestety nie jestem aż tak ładna jak mój brat, ale za to nadrabiam inteligencją. Mam długie, brązowe, kręcące się włosy, upięte w luźnego koka, zielone oczy, pod którymi znajdują się ciemne wory i cienkie usta. Jestem dosyć chuda, dlatego nie mam, ani biustu ani tyłka. No cóż, taki los. Na sobie mam przetarte jeansy i stary T-shirt, cały mój outfit dopełniają dziurawe trampki. Po co się stroić, skoro i tak większość dzisiejszego dnia spędzę w podróży?
Biorę walizkę i zbiegam po schodach.
- Pa mamo - podbiegam do niej i całuję ją w policzek.
- Pa tato - wtulam się w jego tors, ale szybko odchodzę, nie lubię długich pożegnań, tylko się człowiek rozkleja.***
Stoimy właśnie pod domem mojej przyjaciółki, Mary, ona też z nami jedzie. Ale niestety nie będziemy razem w akademiku, ponieważ dla mnie nie starczyło miejsca i będę mieszkać z bratem. David trąbi dwa razy i wreszcie Mary wychodzi. Jest szczupła, wysoka, ma długie nogi i proste, blond włosy, które idealnie kontrastują z jej ciemnymi oczami. Ogólnie cała jest idealna. Dlatego nie dziwię się, że wszyscy na nią lecą, chociaż biedna nadal nikogo nie ma. Na sobie ma czarne bikery i oversizowy, różowy t-shirt.
- Hej - przywitała się.
- Siema stara!
- Cześć, pomóc ci z bagażem? - spytał się mój brat, a na twarzy Mary wstąpił rumieniec, który szybko zakryła włosami. Od zawsze widziałam, że coś między nimi iskrzy, ale jakoś nigdy im się nie udało. Jednak mam nadal nadzieję, że kiedyś będą razem.
- Tak, dzięki, są na górze -odpowiedziała nieśmiało blondynka, po czym wsiadła do samochodu.***
- Stara wstawaj, już dojechaliśmy, przespałaś całą drogę - usłyszałam głośny krzyk nad uchem.
- Nie wrzeszcz tak, jeszcze chwila - mruknęłam zaspana.
- Wstawaj śpiochu, nie możesz stracić ani sekundy pobytu w tym mieście! - Mary zawsze emocjonowała się bardziej.
- Dobra, już dobra- otworzyłam oczy i zobaczyłam wielki, nowoczesny budynek, a przed nim ogromny park, to pewnie jest ten akademik.
- Wow - otworzyłam szeroko usta, kopiując zachowanie blondynki - No stara powiem Ci tak, niezła klasa.
- Wyglądacie strasznie zabawnie, zamknijcie te usta i chodźcie znaleźć pokój Mary - skomentował David, naśmiewając się z nas, za co raz potem dostał ode mnie kukasiańca w bok. - Auć!
- To wy dwoje idźcie, a ja tu zostanę i pójdę napić się kawy z tamtego automatu - powiedziałam, chcąc wprowadzić ich w sytuację, kiedy będą sami.
- W takim razie do jutra Kate! - krzyknęła Mary, nie odrywając wzroku od budynku.
Poszłam w stronę automatu, wybrałam kawę, wrzuciłam pieniądze, a ten nic, w ogóle nie leję.
- Kurwa - przeklnęłam pod nosem.
- Złość piękności szkodzi - usłyszałam za sobą, po czym się odwróciłam, aby zobaczyć twórcę tego komentarza. Był to brunet z idealnie roztrzepanymi, mokrymi włosami, powtarzam IDEALNIE, ja wiem, że to oksymoron ale tak na serio było. Miał na sobie szare dresy i zieloną bluzę, która perfekcyjnie podkreślała kolor jego oczu, zielonych oczu, w które mogłabym się zagłębiać godzinami i jeszcze te wesoło migoczące iskierki w tych zielonych oczach. Przęłknęłam głośno ślinę, gdyż stał naprawdę blisko mnie, tak że mogłam poczuć jego zapach. Mięta, papierosy i coś jeszcze... Ach....chwila czy ja właśnie myślałam o jakimś chłopaku, dłużej niż dwie sekundy?! I to uważając, że jest przystojny, poprawka, on był nieziemsko przystojny!
- Ja wiem, że ja przystojny jestem, ale mogłabyś się przestać już gapić - wyrwał mnie z rozmyślań brunet, na co się lekko zarumieniłam i spuściłam głowę.
- Po prostu się zamyślam - prychnęłam, nie dając po sobie niczego dać - A teraz skoro tu jesteś mógłbyś mi pomóc z tym cholerstwem zamiast komentować??
- Ta jasne, wystarczy kliknąć o to ten guzik, gdzie jest napisane start. - odpowiedział dźwięcznie i puścił mi oczko.
- A dzięki - odpowiedziłam lekko speszona, jak ja mogłam tego nie zauważyć? Wyszłam na kompletną idiotkę i to jeszcze przy takim przystojnym chłopaku. Zaraz, chwila, czy ja myślę o opinii jakiegoś chłopaka, ze mną chyba serio coś jest nie tak, to pewnie ze zmęcznia, dobrze, że mam tą kawę. Wzięłam łyka i odeszłam do samochodu, przy którym stał już David.
- Co ci tak długo zajęło robienie tej kawy? - zapytał.
- A nie ważne, jedźmy już - powiedziałam, wsiadając do samochodu.Hej <3
Mam nadzieję, że się podobało, to moja pierwsza książka, także wybaczcie mi wszelkie błędy i niedociągnięcia. Sam tytuł wraz z okładką mogą się zmienić, eksperymentuje (; . Jeżeli macie jakieś uwagi dotyczące treści, pisowni, języka, sposobu pisania, czy czegokolwiek - śmiało piszcie w komentarzach!
CZYTASZ
Ta miłość (nie) istnieje.
Novela JuvenilKate wyjechała na studia i spotkała bruneta. Takiego z zielonymi oczami. Od razu mówię, że wszelkie podobieństwa są przypadkowe, zdjęcie na okładkę wzięte z pinteresta, aczkolwiek to się jeszcze może zmienić wraz z tytułem.