Wyglądasz jakby ktoś Cię wysrał...

39 0 0
                                    

Wybudził mnie ze snu dźwięk budzika. Była 6:30, a ja nie zamierzałam jeszcze wstać. Obudziłam się bardziej zmęczona niż byłam przed pójściem spać. Żyć mi się nie chciało, jak tylko pomyślałam że mam iść do tej szkoły.

Pocieszając się w duchu, że został tylko miesiąc do wakacji, wstałam z łóżka. Zerknęłam w lusterko wiszące nad komodą, w którym odbijało się moje gniazdo na głowie i podkrążone oczy.

Skrzywiłam się na ten widok i poszłam ogarnąć się do łazienki. Rozczesałam włosy i zostawiłam rozpuszczone. Lubię naturalny makijaż, więc jak zawsze pomalowałam tylko rzęsy, bo brwi miałam ciemne, tak jak włosy.

Po wyjściu z łazienki podeszłam do szafy, aby wybrać ubranie do szkoły. Dziś postawiłam na brązowy top na ramiączkach i do tego szare dresy. Włożyłam jeszcze na palce pierścionki i spryskałam się perfumami.

Po drodze do kuchni zgarnęłam ze sobą plecak, w którym prawie i tak nic nie było. Po wejściu do pomieszczenia wyjęłam z szafki miskę i nalałam do niej mleka. Nasypałam do niego płatki miodowe i jadłam przeglądając social media.

- Hej młoda!- krzyknął kolega mojego brata, który u niego nocował po niedzielnej imprezie.

- No siema- odpowiedziałam nie odrywając wzroku od telefonu.

- Co ty taka smętna?- zapytał siadając obok mnie na krześle.

- Nie mam siły iść do tego jebanego zoo- popatrzyłam na niego męczeńsko na co się zaśmiał.

-Damy rade. Jeszcze tylko niecały miesiąc!- odparł entuzjastycznie. Naprawdę nie wiem skąd on zawsze bierze tą energię do życia.

Gadaliśmy jeszcze przez chwile, gdy wszedł mój brat Jack do kuchni, razem z Gabrielem popatrzyliśmy na niego z niesmakiem. Wyglądał jakby ktoś go przeżył, wypluł i jeszcze raz przeżuł, połknął i wysrał.

- Japierdole wyglądasz jakby ktoś Cię wysrał- powiedziałam.

-Spierdalaj- popatrzył na mnie wrogo.

- Aż tu zajebało z twojego ryja- powiedział Gabriel zatykając nos.

- Zaraz oboje będziecie biegnąc za samochodem- warknął Jack.

-No dobra dobra, nie złość się księżniczko- powiedziałam i wstałam od stołu.- Chodźmy już, bo się spóźnimy.

Wszyscy razem w ciszy udaliśmy się, aby ubrać buty. Chłopaki poszli do auta, a ja zamykałam dom na klucz. Gdy wsiadłam odrazu ruszyliśmy do szkoły.

Po drodze do pierdolnika Jack z Gabrielem gadali o jakimś meczu koszykówki, a ja patrzyłam na obraz za oknem. Niestety dziś zapomniałam wziąć ze sobą słuchawek, więc moje biedne uszy bedą wysłuchiwać o czym paplają chłopaki.

Gdy już dotarliśmy na miejsce, jako pierwsza wyszłam z auta i popędziłam w kierunku wejścia. Skierowałam się do swojej szafki, aby wziąć książkę do języka anielskiego. Niestety na tej lekcji nie będę mogła się wyspać, ponieważ kochany nauczyciel co lekcje każdego pyta.

-Siema Diana- przywitała się moja przyjaciółka Bella, która pojawiła się z nikąd.

-No hej- powiedziałam i ją przytuliłam.

-Przygotowana na dzisiejszy sprawdzian z anglika?- zapytała.

- Nie, jak zawsze.- zaśmiałam się nerwowo pod nosem.

- A tam i tak napiszesz na czwóre jak nie na piątke.- machnęła ręką.

Naszą wymianę zdań przerwał dzwonek. Razem z Bellą poszłyśmy w stronę klasy numer 34. Usiadłyśmy w przedostatniej ławce przy oknie.

- Dzień dobry wszystkim- powiedział doniośle nauczyciel. Jak zazwyczaj miał na sobie czarną koszulę wsadzoną do eleganckich spodni. A rude długie włosy upięte były w koka.

- Dzie-ń do-bry- odpowiedzieli wszyscy chórem.

-No to co, sprawdzianik czas zacząć- powiedział klaszcząc w dłonie.- Proszę, Megan rozdaj kartki, a ja sprawdzę obecność. Widzę, że coś was mało, chyba co niektórzy się nie nauczyli na dziś.- stwierdził.

Gdy Meg rozdała każdemu sprawdzian, pan Matias wstał od biurka i stanął na końcu sali. Wszyscy w skupieniu zaczęli czytać i rozwiązywać zadania.

༺♡༻

Leżałam na łóżku i słuchałam muzyku. Dziś mogłam sobie w spokoju odpocząć bo brat poszedł do znajomych, a mamy jeszcze nie będzie przez tydzień, bo pojechała na wyjazd z pracy.

Zeszłam na dół i puściłam na głośnikach piosenkę Acquainted- The Weeknd. Postanowiłam, że upiekę ciasto Maxi King. Wyciągnęłam z szafek wszystkie potrzebne produkty i wzięłam się do roboty.

Nagrzałam piekarnik, a na papier do pieczenia wysypałam orzeszki. Gdy był już gotowy, wstawiłam je do środka, aby się uprażyły. Już po kilku minutach były gotowe.

Zmiksowałam wszystkie produkty, a na dno brytfanny wyłożyłam herbatniki. Wylałam na nie połowę masy mlecznej po czym jeszcze raz położyłam herbatniki, a na nie polałam kajmak. Bezpośrednio na niego wykładam pozostałą część masy.

Całość przykryłam warstwą czekoladowych herbatników. Na nie wylałam polewę i posypałam orzechami. Ciasto włożyłam ostrożnie do lodówki.

Gdy posprzątałam cały syf który zrobiłam, rzuciłam się na kanapę i włączyłam mój ulubiony serial. W końcu się za niego postanowiłam zabrać, bo odkładałam go już od kilku tygodni przez naukę.

Moją cisze przerwał nagle dzwonek do drzwi. Zatrzymałam serial i poszłam zobaczyć kto to. Popatrzyłam przez wizjer i zobaczyłam, że to kurier. Otwarłam zdziwiona drzwi, ponieważ nie zamawiałam nic ostatnio, a mój brat nigdy nic nie kupuje przez internet.

-Dzień dobry! Mam dla pani paczkę. Diana Evans, tak?

- Tak to ja, dziękuję- powiedziałam jeszcze bardziej w szoku.

Zamknęłam drzwi na klucz i udałam się do kuchni. Położyłam paczkę na wyspę kuchenną i poszłam po nóż. Ostrożnie przecięłam folię i zobaczyłam w niej różowy materiał.


Jak myślicie, co będzie w paczce ?

Mam nadzieje, że podobał się rozdział ;)

Motylek w klatceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz