Rozdział 12

565 61 0
                                    

Louis lubił Harry'ego. Na przestrzeni miesiąca który się znali i który właściwie spędzili razem, Louis musiał to przyznać przed samym sobą. Nadal siłował się ze swoimi myślami, powtarzając sobie, że po prostu przywiązał się do niego, przez to jak bardzo za punkt honoru postawił sobie pomóc mu ze wszystkim. Wszystko jednak zaczęło się stawać z lekka inne kiedy wszyscy wokół niego zaczęli dostrzegać w nim jakieś zmiany. 

Pierwsza była Lottie, która początkowo zaczęła od rozmowy o niewielkim przyjęciu urodzinowym które planowała urządzić. Gdy tylko temat został uzgodniony a Louis bez zająknięcia zgodził się jej pomóc i zostać z siostrą i osobami, które chciała zaprosić - wśród których nie zabrakło też najbliższych przyjaciół Louisa, których Lottie uwielbiała, rozmowa zeszła na Stylesa. 

- Harry też jest zaproszony, no wiesz jako twój chłopak. - dziewczyna poklepała ramię brata. 

Louis znów unieruchomił jej głowę i mocniej pociągnął za pasmo włosów, które właśnie okręcał tworząc warkocze. - Harry nie jest moim chłopakiem. Przyjaźnimy się. To tyle. 

- Louis... - westchnęła. - W takim razie zapytam, czemu nadal nim nie jest? Wiesz, nie chcę się narzucać- 

- Właśnie to robisz. Naprawdę myślę, że to moje życie. 

- Kiedy ja naprawdę nie chcę dla Ciebie źle. Czy kiedykolwiek zrobiłam coś żeby utrudnić życie? Nie odpowiadaj, jeśli znów zaczniesz wypominać te resoraki z dzieciństwa! - dodała prędko zanim Louis zdążył się odezwać. - Posłuchaj mnie tylko i zrób z tym co chcesz. Lubisz go, jak słusznie zauważyłeś przyjaźnicie się, ale nie kłam, że między wami nie ma nic więcej. Widziałam was na balkonie to po pierwsze. Po drugie cały czas o nim mówisz, zachowujesz się jak zakochany dzieciak, wiem coś o tym bo sama tak się zachowuję, gdy ktoś mi się podoba. Jeszcze to jak na niego patrzysz, jesteś taki oczywisty. - dodała ze śmiechem i wyczuwalną w głosie wyższością. 

Louis zmarszczył brwi i związał jej włosy. - Co masz na myśli mówiąc "to jak na niego patrzę"? Na każdego patrzę tak samo, na Ciebie, na chłopaków... 

- O nie! - gwałtownie obróciła się w jego stronę. - Gdybyś patrzył na mnie tak jak patrzysz na niego zaczęłabym się naprawdę martwić. Ale tak naprawdę, kiedy Harry tu przychodzi, albo kiedy o nim mówisz gdy wracasz z centrum, jesteś taki szczęśliwy, taki inny. Nigdy w życiu Cię takiego nie widziałam. - chłopak uśmiechnął się i uszczypnął jej policzek. Nie odpowiedział jej, jednak zaczął myśleć o tym wszystkim co działo się w jego głowie. 

Później była jego mama. Kochał ją nad życie, jednak czasem była po prostu zbyt przytłaczająca. Był wieczór, kiedy usłyszał pukanie. Podniósł się do siadu i z uśmiechem powitał ją w swoim pokoju. Poklepał materac i zdziwił się gdy ta złapała jego dłoń w swoje. 

- Chciałam z Tobą porozmawiać. - wyznała, spuszczając wzrok i zaczynając bawić się jego palcami. - Chodzi o Harry'ego. Nie rozmawiasz ze mną jak wcześniej i zaczynam się martwić, bo nic już o Tobie nie wiem. Wiem jak dużo się zmieniło odkąd rozstałeś się z Devlin, że ona miała na Ciebie wpływ, ale widzę, że coś zaczęło się dziać, tylko nie wiem co. - westchnęła i spojrzała na niego z nadzieją i troską wypisaną na twarzy. 

- Mamo, - westchnął - między nami nic się nie dzieje. Lubię go, ale to nic wielkiego. 

- Jesteś tego pewny? 

- Uważasz, że jest inaczej? - spytał nie kryjąc swojego zdziwienia. 

- W zasadzie to tak. Nie mówię tego po tobie, ale po nim. Jest taki weselszy. Rozumiem, że jest mu trudno, nie jest moim pierwszym pacjentem, ale teraz stał się żywszy. Nawet jego mama ostatnio sama to przyznała, chociaż nie jest zachwycona tym, że tak często wychodzi z domu. 

Louis zaśmiał się na jej słowa, nie potrafiąc tego powstrzymać. Jay patrzyła na niego z niezrozumieniem wypisanym na twarzy. - Błagam Cię, Harry mówił jak wiele pretensji o wszystko do niego ma i ile presji na nim ciąży. Może nigdy nie wydawał się żywszy, bo żył tylko zaspokajaniem ambicji swojej rodziny. - wyznał z wyrzutem. 

- Cieszę się, że Cię ma. To dobry chłopak, zasługuję na kogoś kto się nim zaopiekuję. 

Louis uśmiechnął się na jej słowa. - Harry jest najwspanialszy. 

Jay posłała mu swoje wszechwiedzące spojrzenie i wyszła z jego pokoju, życząc mu jeszcze dobrej nocy. 

Może miały rację? To był moment kiedy musiał skonfrontować się z samym sobą. Ułożył się wygodnie między swoją pościelą i wlepił spojrzenie w sufit. Zamknął oczy i zaczął skubać swoją wargę, co zawsze pozwalało mu się lepiej na czymś skupić. Przez jego myśli zaczęły przelatywać wszystkie chwilę które dzielił z Harrym, wspólne śmiechy i radości, te wszystkie głupie historie które sobie opowiadali, by później tarzać się po ziemi powstrzymując śmiech i łzy. Myślał o tych wszystkich większych i ważniejszych rozmowach jakie dzielili, o tym jak Harry pierwszy raz obnażył się przed nim ze swojego sekretu i o tym jak przełamał swój strach i poprosił w końcu o pomoc. To wszystko co przeżyli razem na przestrzeni tego miesiąca było czymś specjalnym. Harry się rozwijał niczym kwiatowy pąk i zaczynał błyszczeć jak wszystkie gwiazdy na niebie. 

Tylko czy był zakochany? Zrozumienie czy się kogoś kocha jest trudne, zwłaszcza gdy zna się kogoś tak krótko. Ale jest w miłości coś co pozwala na tak prędkie jej poznanie. I tym jednym czynnikiem, który zmienia tak wiele jest zaufanie. Louis zaufał Harry'emu już po ich pierwszym spotkaniu w ośrodku. Harry natomiast zaczął od tego wszystkiego co było dla niego najtrudniejsze by sprawdzić, czy nie skacze na zbyt głęboką wodę. Żaden z nich znów nie chciał ucierpieć. 

Wiedział, że go lubił, ale czy za tym kryło się coś więcej? Czasem wstyd przyznać się przed samym sobą do swoich uczuć a co dopiero przed całym światem. Louis nigdy nie wiedział jak rozmawiać o uczuciach, pokochał w życiu raz i nigdy nie został bardziej zraniony. Bał się, że to się powtórzy i dlatego tak trudno było przyznać przed samym sobą, że mimo tak krótkiej znajomości Harry stał się kimś więcej. Kimś zdecydowanie ważniejszym i kimś kogo nie tylko lubił i traktował jako przyjaciela. Wciąż myślał o ich pocałunkach i o tym jak dobrze jest gdy są razem. I w głowie Louisa zrodził się plan. Plan niezwykle ryzykowny, ale podobno takie są najlepsze.  

Me, You and the Dolphins ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz