shawn:
Niedziela była tym dniem, w którym miałem polecieć na wycieczkę z przewodnikiem do Włoch. Samolot startował o ósmej pięćdziesiąt wieczorem i na miejscu miał być o jedenastej piętnaście kanadyjskiego czasu w poniedziałek, czyli o siedemnastej piętnaście czasu włoskiego. Na szczęście obyło się bez przesiadek.
Pierwsze miasto, które mieliśmy odwiedzić to Wenecja. Tam też znajdował się hotel, w którym mieliśmy spędzić tę nockę po przylocie. Wcześniej jednak zaproponowali nam zobaczenie Pałac Dożów i Wieżę Dzwonniczą oraz Bazylikę Świętego Marka. Trzydzieści metrów dalej od tej bazyliki był nasz nocleg, więc nie było tak źle. Zresztą ludzie byli wyspani, bo spaliśmy przez całą podróż w samolocie.
Zaczęliśmy od Pałacu Dożów - trzypiętrowy budynek, z renesansowym dziedzińcem zamykanym przez Bazylikę Świętego Marka.
- Jedną z najbardziej znanych części Pałacu Dożów jest Most Westchnień. Łączy on pałac, w którym odbywały się także procesy z więzieniem. Bierze swoją nazwę od westchnień skazańców, którzy właśnie na tym moście mogli po raz ostatni na wiele długich lat spojrzeć na Wenecję. - mówił przewodnik, a ja z zachwytem słuchałem.
Ja z historii nigdy nie byłem dobry. Nie mogłem nic zapamiętać. Zresztą czy można być dobrym z historii? Jak?
Kolejno przeszliśmy do Wieży Dzwonniczej.
- Dzwonnica św. Marka to jeden z symboli miasta i najwyższych budynków w Wenecji. Ta licząca sobie ponad 90 metrów wieża cieszy się dużym zainteresowaniem turystów chcących spojrzeć na to przepiękne miasto z góry. Stanowi jeden z najlepszych punktów widokowych w Wenecji. - ponownie opowiada przewodnik.
Rzeczywiście robi wrażenie.
No i w końcu się doczekałem tej bazyliki. Wszyscy mówili, że to atrakcja na skalę światową. To był olbrzymi zabytek pełen historii, sztuki, religii i kultury. Nie chciało mi się stamtąd wychodzić.
Przyszedł wtem czas na rejs gondolą po Canal Grande. Grupowy rejs gondolą trwał około 30 minut, a akurat ja musiałem siedzieć obok jakiś nastolatków, którzy całowali się przy wszystkich.
Zabolało mnie to. Przypomniała mi się przeszłość. Obróciłem się i wpatrywałem się w piękno tego miasta.
Przed dwudziestą trzecią udaliśmy się w końcu do hotelu. Nogi mnie bolały od tego zwiedzania, zmęczony trochę też byłem. Za dużo świeżego powietrza. Obiekt, w którym mieliśmy przespać noc to był "Antico Panada". Mieścił się on w dwóch zabytkowych budynkach, położonych blisko Bazyliki Świętego Marka, więc daleko nie musieliśmy iść. Pokoje były stylowo urządzone, a ich wnętrza zdobiły elementy z białego i czerwonego marmuru. Rano w sali śniadaniowej w budynku głównym serwowane miało być śniadanie kontynentalne w formie bufetu. Na terenie całego obiektu można było korzystać z bezpłatnego Wi-Fi. Na całe szczęście. Bo z danych komórkowych bym nie wyrobił.
***
Poranna Wenecja nieśpiesznie budziła się do życia. Częściej niż wieczorem można było zobaczyć przepływające obok barki transportowe, barki z dźwigiem, barki śmieciarki. Okno mojego pokoju znajdowało się tuż przy ulicy. Nie przeszkadzało mi to jednak.
Jedyne, co mnie denerwowało to aby wstać o godzinie szóstej rano i zejść na śniadanie na szóstą trzydzieści ran, żeby dalej zwiedzać. Jak Włosi mogą tak szybko jeść śniadanie?
Przewodnik mi dzień wcześniej powiedział, iż Włosi uwielbiali zaglądać do barów, których w Italii była niezliczona ilość. Każdy niemal miał swój ulubiony bar i przychodził do niego na kawę, przynajmniej raz dziennie. Zazwyczaj o poranku, jednak nie rozsiadano się przy stoliku, najczęściej wypijano przy barze filiżankę kawy i jedzono cicchetti czyli taką małą przystawkę, przekąskę.
Tego dnia mieliśmy zwiedzić Pizę. Na szczęście nie było tego dużo, bo tylko Katedrę Santa Maria Assunta, Baptysterium, no i oczywiście słynną Krzywą Wieżę.
- Katedra została założona w 1064 roku dla uczczenia wielkości Pizy, która była wtedy potężną republiką morską. Reprezentuje styl oparty na różnorodnych źródłach inspiracji - zarówno współczesnych rozwiązań w romańskiej architekturze na Półwyspie Apenińskim, jak i znacznie odleglejszych z terenu Cesarstwa Bizantyjskiego, a nawet z architektury islamu. - mówił przewodnik.
Nie wiedziałem, jaki to styl dokładnie, ale i tak budowla mi imponowała.
Następnie przeszliśmy do Baptysterium San Giovanni.
- Baptysterium San Giovanni zostało założone 15 sierpnia 1152 roku w celu udzielania sakramentu chrztu. Powodem, dla którego budowla została wzniesiona zapewne była chęć dopełnienia architektury katedry. Prace nad baptysterium ukończono około roku 1180. - kontynuował przewodnik, po czym ten chłopak, który obsciskiwał się ze swoją dziewczyną na gondoli i który obok mnie siedział, zadał pytanie.
- Czy to prawda, że wznowiono prace budowlane?
- Tak, zgadza się. W 1260 roku nadzór nad nimi przejął Nicola Pisano, który wykonał gotycką dekorację galerii. Kopuła baptysterium została ukończona dopiero pod koniec XIV wieku.
Że to go ciekawiło? Może chciał zabłysnąć tą wiedzą na historii, o ile chodził do liceum.
I ostatnim punktem naszej wycieczki w Pizie była Krzywa Wieża - w istocie dzwonnica katedralna, wpisana w 1987 roku na listę światowego dziedzictwa UNESCO.
Nie że to wiem, po prostu w broszurce było tak napisane.
Wiedziałem, że ktokolwiek z naszej nie byłby w stanie powstrzymać się od pozowania do zdjęcia jako osoby "podtrzymującej" chylącą się wieżę. Sam też nie wytrzymałem i zrobiłem sobie taką fotkę.
Musiałem wysłać rodzicom.
Mieliśmy czas wolny dlatego zdecydowałem się coś wszamać. Znalazłem jakąś pizzerię o nazwie "Pizzeria Gusto al 129". Sprawdziłem, co o niej piszą w internecie. Nie chciałem marnować euro na jakiś szajs.
Zapytałem się dodatkowo przewodnika. Mówił, że miejsce było uwielbiane wśród mieszkańców. Ogromna popularność pizzerii równało się tworzącym się przed nią kolejkami. Można było zamówić pizzę na wynos, jednak ja postanowiłem skosztować na miejscu. Lokal chwalił się tym, że w swoich daniach nie uzywał tłuszczów zwierzęcych, wyłącznie wysokiej jakości oliwę z oliwek. Wszystko robione było z myślą o jak najmniejszej kaloryczności potraw. Do wytworzenia pizzy nie używali "tradycyjnych", występujących w innych lokalach mąk, tylko zdrowsze mieszanki tego składnika.
Wybrałem pizzę o nazwie "Amatriciana", która kosztowała 11 euro oraz wodę gazowaną. Musiałem się pospieszyć z jedzeniem, bo mieliśmy jechać do kolejnego miasta, jakim jest Florencja. Już miałem zabrać się za jedzenie, a tu nagle zadzwonił mój telefon. Pomyślałem, że to pan przewodnik i że już odjeżdżamy, bo plany się zmieniły, ale na szczęście, a raczej nieszczęście - przyjaciolka mojej ex żony.
- Jezu, czego ona chce? - mruknąłem do siebie.
- Halo, Shawn. Potrzebuję twojej pomocy.
- Jeżeli chodzi o Lauren, to zapomnij.
- Nie, bardziej mi chodzi o usługę stomatologiczną.
- To idź do kogoś innego. Nie ma mnie na miejscu. Jestem na wakacjach.
Po tym się rozłączyła.
Sądziłem wtedy, że ten telefon to był pretekst, żeby się ze mną skontaktować.
Zjadłem szybko pizzę i wypiłem trochę wody, resztę zabrałem ze sobą i pędem pobiegłem na miejsce zbiórki, aby udać się na nocleg do Florencji.
CZYTASZ
summer of love | shawn mendes
Fanfictionit was the summer of love a delicate daydream and for a couple of months it felt like we were 18 rozpoczęto: 11.07.2022 zakończono: not yet