seis: feel safe

21 9 4
                                    

ashley:

Nigdy bym nie przypuszczała, że będę się czuła lepiej w pracy niż we własnym mieszkaniu. Wolałam tego dnia siedzieć od otwarcia do zamknięcia. Niestety miałam na drugą zmianę, czyli od piętnastej do dwudziestej trzeciej.

Nie chciałam po raz kolejny słuchać wywodów Dante'go. Zresztą on ostatnio zrobił się chorobliwie zazdrosny. Kiedyś bardzo się zdenerwował, ponieważ rozmawiałam z mężczyzną, który siedział obok mnie w samolocie. On też się niecierpliwił, jak spóźniałam się o głupie pięć minut do domu z pracy. Uważał, że ​​powrót do domu powinien mi zająć tylko dziesięć minut, lecz mi to zajmowało z piętnaście, ponieważ szłam spacerkiem, a nie zwyczajnym krokiem.

Praca zaprzątała mi głowę. W końcu miałam przerwę i jako pracownik Burger KIng miałam możliwość kupić sobie na lunch wyjątkowe produkty w atrakcyjnych cenach, a także miałam zniżki po pracy, wystarczyło pokazać identyfikator. Miałam akurat pół godziny i postanowiłam zamówić coś większego, żeby się najeść. Raz na ruski rok można.

Zamówiłam Double Halloumi Pocket XXL Meal, zapłaciłam dwanaście euro - a nie osiemnaście jak normalni klienci. Usiadłam w kącie i ze spokojem delektowałam się smakiem. To był mój ulubiony zestaw tutaj. Spojrzałam na zegarek - dziewiętnasta. Czas wracać do pracy.

- Hej, Ashley. - usłyszałam znajomy głos. To był Shawn.

- O hejka. Co dzisiaj zamawiasz? Wybieraj, co chcesz. Ja stawiam - tak jak obiecałam.

- Nie no na serio nie musisz. Jest okej.

- No nie daj się prosić.

- No dobrze. A więc poproszę Double Cheeseburgera, Nuggetsy - 9 sztuk, Frytki i Grejpfrutową Lemoniadę.

- To będzie dwadzieścia osiem euro. - włożyłam swoje pieniądze do kasetki. - Oto twój numer, czyli B-88. - dałam

- Jeszcze raz dzięki za postawienie mi jedzenia. A tak właściwie to jak tam z tym twoim chłoptasiem?

- A weź mi nawet o nim nie przypominaj. Wczoraj, przed naszą randką jak wróciłam z pracy to się mnie czepnął, że się o pięć minut spóźniłam.

- Fakt, że mierzy czas, jaki zajmuje ci, aby wrócić do domu, jest wystarczającym dowodem na to, że ten facet jest chory na głowę.

- Ja czasami na serio go nie kumam. Na przykład nie chce, żebym tańczyła z innymi facetami w ogóle, nawet jeśli są to przyjaciele, którzy wszyscy mają dziewczyny. Uważa, że zachowuję się zbyt zalotnie wokół moich męskich przyjaciół, ale kiedy pytam o to, jak konkretnie jestem zbyt zalotna, jedyną odpowiedzią, jaką mi daje za każdym razem, jest to, że patrzę na nich tak, jak patrzę na niego.

- Niestety, muszę powiedzieć ci, że tacy ludzie jak on się nie zmieniają. Jego behawioralność będzie się pogarszać. Nie możesz zrobić nic, żeby go w pewien sposób "naprawić". Musisz zadbać o siebie, co oznacza, że powinnaś od niego odejść. Powiedz mi, czy on cię uderzył?

- Tak. - odpowiedziałam krótko.

- Opowiedz mi o tym. Jeżeli chcesz oczywiście.

- Wszystko zaczęło się od tego, że zamieściłam na swoim instagramowym story selfie, które zrobiłam sobie na siłowni. To było tylko takie "mirror selfie" w stroju adekwatnym do tego miejsca. Wróciłam do domu po treningu. Dante siedział na kanapie i czekał na mnie. Przywitał mnie grzecznie, ale szybko pokazał mi to zdjęcie, żartując o tym, że inni mężczyźni będą próbowali mnie ukraść po zobaczeniu tego. To nawet nie było kuszące zdjęcie. Jakbym miała krótkie spodenki i crop top to bym go rozumiała, ale miałam i legginsy długie i bluzę z rękawem no to o co miałby się przyczepić.

- I co było dalej?

- No i potem prosił mnie, żebym usunęła to zdjęcie. Ja się nie zgodziłam, no bo nie było w nim nic takiego. A on na to, że nie będzie mnie pytał ponownie i mam prostu usunąć to zdjęcie.

- I po tym uderzył cię?

- Tak, dostałam w twarz zamkniętą pięścią. Upadłam na podłogę i on wtedy zaczął wielokrotnie kopać mnie w plecy i w bok. Szlochałam leżąc tam.

- A on co na to?

- Dante nagle jakby się ocknął. Zaczął płakać. Próbował mnie przytulić, a ja mówiłam mu, żeby się odczepił. Spakowałam się i wyszłam.

- Ale to czemu wróciłaś do niego?

- Bałam się go. Mógłby mnie znaleźć i zrobić krzywdę.

- Ale wiesz, że istnieje takie coś jak zakaz zbliżania się? To może zostać orzeczone przez Sąd jako środek karny. Może przybrać formę zakazu kontaktu lub zbliżania się do określonej osoby lub miejsca. Zakaz taki Sąd może połączyć z obowiązkiem zgłaszania się do Policji lub innego wyznaczonego organu, czy też orzec kontrolę w systemie dozoru elektronicznego. I tak za naruszenie zakazu sądowego bez zgody sądu grozi kara od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności.

- Jesteś niespełnionym prawnikiem czy jak?

- Nie. Zanim poznałem moją ex, miałem wcześniej dziewczynę, która okazała się być wariatką i musiałem taki zakaz przeciwko niej zastosować.

- I co to podziałało na nią?

- W sumie to tak. Tobie polecam też wykonać taki ruch, żeby on miał zakaz zbliżania się do ciebie.

- Nie wiem, zobaczę.

- Nie ma, że zobaczysz. Chcę, żebyś czuła się bezpiecznie. Masz wystosować taki wniosek.

- Ale-

- Co ale? Myślisz, że on się zmieni?

- No nie zmieni się...

- No więc właśnie. 

- Nie wiem, jak on na to zareaguje.

- Musisz spróbować. Skończ z tym toksycznym związkiem, proszę cię.

I po tym wróciłam do domu. Zobaczyłam go. Pił piwo, palił cygaretki i oglądał telewizję. Standard.

- Gdzie ty do cholery byłaś? - Dante krzyknął na mnie, wstając z kanapy.

- Przecież w pracy. - powiedziałam i przewróciłam oczami.

- Spóźniłaś się pięć minut. - skrzyżował ręce.

- Autobus się spóźnił.

I zobaczyłam, jak podniósł rękę. Uderzył mnie. Ból był niewiarygodny, ale byłam do niego przyzwyczajona. Dante wyszedł z mieszkania. Kiedy trzasnął drzwiami i nastała cisza, do moich oczu napłyneły łzy. Mialam już tego wszystkiego dość.

Postanowiłam zadzwonić do Shawn'a. Tylko on był mi w stanie w takim momencie pomóc.

summer of love | shawn mendesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz