01

198 21 2
                                    

Kiedy zobaczyłam "nasz" nowy dom, nie wiedziałam co powiedzieć, zrobić. Był to dom, w którym mieliśmy zamieszkać w trójkę. Chciałam płakać, ale postanowiłam być silna.
Tak, myślę, że na początek to wystarczy. Choć teraz i tak wszystko skończone. Wolałam by dzień, w którym zostałam postrzelona nigdy się nie wydarzył. Żebym nie poszła z Liam'em na te cholerne badania. Żeby Niall mnie nie poznał, a Jace umarł. Niestety - wydarzyło się, a ja musiałam iść dalej. Nie mogę przecież powiedzieć Harry'emu by kupił nowy dom, prawda?
- To nasz, nowy dom. Podo... - nie dokończył bo mu przerwałam.:
- Kiedy go kupiłeś? Przecież mieliśmy z tym poczekać i.... - tym razem Harry uciszył mnie pocałunkiem. Oplotłam jego szyję, przyciągając go jeszcze bliżej siebie.:
- Brakowało mi tego. - wyszeptał mi do ucha, mocno mnie do siebie przytulając.
Chyba za dużo myślę o przyszłości. W końcu jestem w objęciach tego z którym chcę spędzić resztę życia? Chodzi o to, że właśnie otwieram nowy rozdział w życiu, a u boku mam tych samych...
- Skarbie, wejdźmy do środka dobrze? - z zadumy wyrwał mnie Harry, który nie wiem, jakim cudem zdążył okrążyć i zamknąć auto, a ponadto wziąźć ode mnie torbę.:
- T...tak, zimno mi...
- Więc zrobię herbatę. Jesteś może głodna?
- Ym.. um.. nie za b..ardzo. Kubek ciepłej herbaty wystarczy. - odpowiedziałam, gdy weszliśmy do domu. Poszłam do salonu, a chłopak do kuchni. Usiadłam na kanapie. Harry po chwili wrócił z dwoma kubkami gorącej cieczy. Usadził się koło mnie obejmując przy tym ramieniem.:
- Skąd miałeś pieniądze na tak wielki dom?
Styles popatrzył się na mnie. Jego wzrok, jak by mówił "I po co rujnujesz nasz spokój?"
- Nie martw się o to. Stać nas.- odparł spokojnie.:
- A co z..
- Lils, nie zadręczaj się tym teraz i spróbuj herbaty. - podał mi jedną z kubków z cieczą. Upiłam łyk.:
- Jesteś, jaka spięta... - Harry zamrugał powoli i przesunął językiem po wargach, zanim się odezwał. Przekrzywiłam głowę, by na niego spojrzeć.:
- N..nie...
- Wstań. - powiedział i wstał. Również wstałam, przez co Harry górował nade mną, przekonując mnie, że nic nie urosłam.:
- Jestem zmęczona... N..nie możemy iść spać?
- Dobrze, więc połóż się. - Harry wskazał na kanapę. Westchnęłam, ale zrobiłam to co mi kazał. Położyłam się na plecach, zamykając oczy.
Co ty planujesz, Styles!?
Zacisnął mi się żołądek, kiedy czuję coś ciepłego ma swoich wargach. Usta Harry'ego. Oddaję pocałunek. Całujemy się namiętnie. Do momentu, aż jedna dłoń bruneta ląduje pod mój sweter.Niebezpiecznie szybko zbliża się do moich piersi. Na skórze pojawia się gęsia skórka. Po chwili ściska je dość mocno przez materiał koronkowego stanika.Wsuwam dłonie w jego włosy.:
- H..harry..
- Myślę, że sweter jest tu zbędny. - zaczyna zachrypniętym głosem, jednocześnie zwinnym i szybkim ruchem zdejmuje z mojego ciała zbędny materiał. Mój oddech przyspieszył, gdy na jego ustach dostrzegam uśmieszek.:
- Jesteś seksowna...- mówi pochylając się bardziej. Jego miękkie usta muskają lekko moją szyję, a kciuki zaczepia o koronkowy materiał stanika.:
- Harry, przestań!
Zrzucam go z siebie i zakładam sweter z powrotem na ciało. Zaczerpnęłam drżący oddech. Usiadłam, przesuwając się na przeciwny róg kanapy.:
- Myślę, że pora spać. - wymamrotałam do siebie. Napięłam ramiona, gdy zauważyłam grymas niezadowolenia u Harry'ego. Chłopak wstał.:
- Myślę, że masz rację.
- Przepraszam jeśli... - zaczynam, ale chłopak się wtrącił.:
- To ja przepraszam, nie powinien.
Już nie miałam siły na nic, ale odpowiedziałam.:
- Harry, kocham cię.
- Ja ciebie też...
__________________

Nie szczęścia Harry zrozumiał, że to za wcześnie. Siedziałam na łóżku w naszej sypialni.
Czy tęskniłam za jego dotykiem? Jasne, że tak. Czy się bałam? Jak cholera..
- Grosik za te myśli.
Do pokoju wszedł Harry. Nawet nie zwróciłam uwagi, jak późno już jest.
-Przyniosłem ci koszulkę i spodnie do spania.
Wręczył mi t-shirt z Ramones i jakieś czarne dresy.:
- Harry, potrzebuję cię...

I co tam kochani? Jak wam mija dzień?

Letters to you 2 ✉ h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz