Ewa pomału otworzyła oczy i przeciągle ziewnęła. Spojrzała na zegarek, stojący na nocnej szafce. Była 4:30.
- Dziwne... Czuję się wypoczęta, a i tak dość późno poszłam spać. Eh, chciałabym zrozumieć swój organizm. - szepnęła do siebie pod nosem po czym wstała i podeszła do okna.Niebo całe było wypełnione drobnymi gwiazdkami. Na środku nocnego krajobrazu panował niepodzielnie wielki, jaskrawy księżyc. Dziewczyna prześledziła bloki mieszkalne stojące w jej polu widzenia, nie dostrzegła choć jednej bratniej duszyczki, która również obudziła się o tak niekorzystnej porze. Wszędzie było ciemno. Całe miasto było pogrążone w głębokim śnie. Ewa machnęła ręką z rezygnacją i znów odwracając się plecami do okna spojrzała na zegar. Nadal była 4:30.
- Hmm, może obudziłam się o tej porze przez tą olbrzymią pełnię... Ale zaraz, zaraz... Chwilę... - jej wzrok powrócił na zegar i badawczo utkwił na wyświetlaczu godziny. - stoję przy oknie nie mniej, jak pięć minut. Może znowu były problemy z prądem.I wtedy, dziewczyna zauważyła coś niecodziennego na podłodze. To było mało widoczne, oświetlane jedynie światłem przedostającym się zzewnątrz domu. To były ślady.
"- O matko... Złodziej? Jezu, co mam robić... Może jakoś obudzę rodziców. A jak to jakiś psychopata? Może od razu zadzwonić na policję?" - pomyślała dziewczyna i z trzęsącymi nogami podeszła i przykucnęła przy najbliższych śladach.
- Co?... - spojrzała uważniej i zorientowała się, że te ślady zostały, jakby wypalone w podłodze, co zastanawiające, nadal się dymiły. Jednak ten dym był gesty, czarny i lekko śmierdział siarką. - Co to ma znaczyć? ... - szepnęła do siebie zaniepokojonym głosem. Wyciągnęła rękę w celu dotknięcia tych niezwykłych śladów.Gdy dotknęła je, poczuła niewyobrażalny ból w klatce piersiowej. Przeszywał ją na wylot. Miała wrażenie, że w jej wnętrznościach rozpalono ogień, cholernie wielki ogień. W okolicy serca wyczuła pulsujące miejsce, równie gorące, co uczucie towarzyszące jej wewnętrznemu bólowi. W miejscu serca w koszulce wypaliła się dziura. Poczuła, jak jakaś niewidzialna siła żywcem wypala jej jakiś nieokreślony znak. Czuła, jakby czyiś wielki, ognisty pazur wyrysowywal jej tenże właśnie symbol.
- Co się dzieje... - wykrzyczała przez zaciśnięte zęby, z całych sił powstrzymując się od rozdzierającego krzyku. - To mi się śni, tak, to mi się śni... Ale czemu to tak kurwa boli...
Zciągnęła koszulkę nocną i szybko podeszła do lustra wiszącego niedaleko okna. Ten znak... Ten znak dosłownie był rozżarzony. Leciutko płoną od środka. Ewa przyjrzała mu się uważniej po czym z szoku upadła na podłogę."- To, to... Pentagram?" - dotknęła wypalonego miejsca. - Nie, to niemożliwe.
Dziewczyna szybko podniosła się, nałożyła pierwszą, lepszą bluzę wisząca niedbale na krześle stojącym obok biurka i wybiegła z pokoju.Próbowała cokolwiek dostrzec lecz jedyne co widziała to biel. Oślepiająca biel. Jej serce stanęło ze strachu, czuła jak w niej narasta coraz to większe uczucie paniki. Jednak wiedziała również, że nie ucieknie zbyt daleko nic nie widząc. Spróbowała więc zapanować nad strachem i przyzwyczaić się do tej jasności. Minęło kilkadziesiąt sekund gdy oczy zaczynały, jak dawniej funkcjonować. Najpierw to były rozmazane kontury lecz po minucie widziała już całe postacie.
Nie mogła się ruszyć, nie mogła uciec, nie mogła zrobić wdechu, nie mogła krzyknąć. Strach i dezorientacja całkowicie ją sparaliżowały.
Przed sobą zobaczyła coś w rodzaju sądu, a dokładniej sali rozpraw. Po jej lewej stronie siedziały dwa rzędy istot ubranych w czarne, skórzane, nieco podarte ubrania, a po prawej stronie dwa rzędy postaci ubranych całkiem na biało. Po środku na podwyższeniu siedziały dwie osoby w bieli i jedna w czerni. Wszystkie trzy patrzyły się na Ewę dumnie, z nieukrywaną wyższością. Jednak w ich oczach widać było nieopisaną, ogromną mądrość i inteligencję.
CZYTASZ
Królowa Przeznaczenia
FantasiWszystko, co uznajesz za prawdę, jutro może okazać się wielkim kłamstwem... To kim jesteś nie ma znaczenia... do śmierci. Ewa jest zwykłą 20-latką. Żyje z dnia na dzień. Nie jest przebojowa, jest kobietą, która żyje według rutynowego grafika. Nie pr...