Następnego dnia wczorajszy wieczór cały czas siedział mi w głowie. Wargi Eddiego zlepione z moimi i ta cholerna butelka, jakby nie mogli wymylic innej zabawy. Nienawidzilam ich oraz siebie za to, co teraz działo się w mojej głowie.
Siedziałam na stołówce i niemrawo ruszałam łyżką w owsiance, której nie miałam zamiaru jeść, nie miałam apetytu. Poza tym trzymał mnie lekki kac po wczorajszym dniu. Tylko picie, najlepiej nic więcej. "Przynajmniej się nie odwodnię" pomyślałam i sięgnęłam po szklankę z przezroczysta cieczą.
Wtedy nasze oczy się spotkały, moje i munsona, było to coś co mną wstrząsnęło i wywołało uśmiech na twarzy. Tego właśnie chciałam.
Spotkać jego hipnotyzujące tęczówki. Po chwili jednak speszyłam się i spuściłam głowę na dół, dając ramiona w dół, próbując się schować we własnym ciele.
Gdy tylko się napiłam, wyszłam z pomieszczenia szybkim krokiem tuż do swojego domku, gdzie mogłam chwilę pobyć sama, póki reszta dziewczyn nie zje śniadania.
Gdy najwyraźniej skończyły posiłek, usłyszałam ciche śmiechy i pukanie do drzwi. Westchnęłam ciężko i wstałam. Podeszłam do wejścia i otworzyłam je na oścież.
- Czego? Same nie umiecie sobie otworzyć?
- Myślałyśmy, że jest zamknięte - odparła Robin.
- Ta, jasne.
- Pójdziesz na chwilę za domki? Nie uwierzysz, musisz to zobaczyć! - krzyknęła podekscytowana.
- To chodźmy.
- My już widziałyśmy. Teraz twoja kolej.
Wiedziałam, że w coś mnie wkręcają. Jędze skubane. Ale co miałam zrobić? Ominęłam je i wyszłam z domku, kierując się do celowego punktu.
Nigdy bym się nie spodziewała, że spotkam tam jego. Znów zobaczę te piękne oczy i cudownie falujące na wietrze włosy. Stał za naszym domkiem i patrzył się tak, jakby czekał właśnie na mnie, na to, kiedy w końcu się pojawię.
- Cześć - powiedzial niemrawo i posłał w moja strone niewinny uśmiech. - chciałbym się dowiedzieć czy zrobiłem wczoraj coś głupiego, ponieważ prawie cały obóz gada, że coś pomiędzy nami zaszło - dopowiedział i westchnął lekko patrząc w niebo.
Czułam, że w gardle zbiera mi się gula. Cały obóz? W domku bylo zaledwie 15 osób. Te małe łajzy już komuś rozgadały, nie ma bata, że gdy wrócę to ich solidnie nie opierdolę. Albo można byłoby to zrobić i teraz, bo zanim zdążyłam coś powiedzieć oboje usłyszeliśmy ciche szmery zza domku.
- Dajcie nam porozmawiać - powiedział pierwszy Eddie, a zaraz po tym z kryjówki wynurzyła się Robin i dwie inne moje koleżanki.
- No już już, nasze gołąbeczki, nie przeszkadzamy wam - powiedziała pierwsza z nich i z cichymi chichotami odeszły daleko od nas.
- Więc...? - zaczął.
Szybko wyjaśniłam mu, o co chodziło.
- No i wtedy podeszłam do ciebie i cię pocałowałam. Twoje usta były takie... - rozmarzyłam się. Dopiero po chwili zorientowałam się, że mówię to wszystko na głos, a Eddie patrzy się na manie z zaciekawieniem.
- Jakie?
- Były... To był, chociaż krótki, idealny pocałunek. Nieważne, w jakich okolicznościach i w jakim towarzystwie. Lepszego nigdy nie miałam.
- Powiadasz? A może teraz chcesz spróbować te usta gdy są trzeźwe? - zaproponował.
Spojrzałam w jego tęczówki, tak, jak na stołówce. Tym razem jednak nie spuściłam głowy na dół. Uśmiechnęliśmy się w tym samym momencie. Zaczęłam się śmiać, tak, że aż zamknęłam oczy. Przestałam momentalnie, gdy poczułam na ustach ciężar jego warg.
To był jeszcze lepszy pocałunek. Najlepszy.
CZYTASZ
❝na wpół wypite whisky❞ eddie ✓
Fanfic- To go pocałuj - powiedziała poważnie Robin, po czym zaśmiała się tak głośno, że musieli ją uciszyć, by opiekunowie się tu nie zlecieli.