𝕻𝖗𝖔𝖑𝖔𝖌

3 1 0
                                    


Jasny księżyc oświetlał futro biegnącej sylwetki kota. Drzewa i trawa przyjemnie szeleściły na delikatnym wietrze, a noc zapowiadała się doskonale. Kocur przeskakiwał przez mniejsze lub większe gałęzie, które niedawno spadły z drzew. Wtedy na horyzoncie zawidniała sylwetka drugiego, mniejszego kota. Futrzak przyspieszył by dobiec do kotki. Chciał zetknąć się z nią nosem, jednak ta odsunęła się, spoglądając z lekkim smutkiem w dół. Większy towarzysz spojrzał na nią pytająco, również z lekkim smutkiem i usiadł.
— Nie możemy tego dłużej ciągnąć — powiedziała stanowczo.
Kocur nadal się w nią wpatrywał świecącymi oczami, których widać było zagubienie i jakby złość. Wiatr mocniej zawiał, rozwiewając futra kotów, a on chlasnął trawę, machając ogonem ze zniecierpliwienia, oczekując dalszych wyjaśnień.
— Ja mam swój klan, a ty masz swój. Nie dość tego wreszcie odnalazłam się u mnie, znalazłam partnera...
— Ale... ale jak to? Ja mimo że z innego klanu, byłem wierny, a ty... — kocur wyglądał na coraz bardziej zdenerwowanego, a jego futro mimowolnie jeżyło się na grzbiecie.
— Tak, wiem, naprawdę mi przykro, ale... to nie chodzi o sam kodeks, ja po prostu... — próbowała wydusić kotka.
— Po prostu co? — krzyknął, wstając.
— Wolę tamtego kota... — dokończyła najsmutniejszym miauknięciem jakie kiedykolwiek z siebie wydała, jednak kocura to nie ruszyło.
Zaczął się groźnie zbliżać do kotki, która z każdym krokiem w tył, kuliła się coraz bardziej.
— Przepraszam, że zrobiłam ci nadzieję, ja naprawdę nie wiedziałam...

𝕿𝖗𝖔𝖕 𝖜𝖗𝖔𝖇𝖑𝖆Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz