Autorka: Zapraszam na ostatni rozdział. Nawet nie zliczę ile razy zmieniałam plany i koncepcję, zwłaszcza na to co dzieje się tutaj. Mam jednak nadzieję, że Was nie zawiodłam.
Dajcie znać w komentarzach co myślicie:)
*******
- Lou, musisz iść do lekarza - Niall stał w wejściu do łazienki, oparty o framugę. Szatyn siedział pod ścianą, opierając się o zimne kafelki. Od kilku dni muszla klozetowa była jego najlepszym przyjacielem.
- Ni... - jęknął - Nie ma sensu, to pewnie jakaś wredna jelitówka.
- Wątpię - zmarszczył brwi - Gdyby to była grypa żołądkowa, powinno ci już przejść. A ty od poniedziałku rzygasz jak kot i mam wrażenie, że z każdym dniem jest coraz gorzej.
- To naprawdę nic poważnego - mruknął. Naprawdę nie chciał z taką głupotą iść do lekarza. Zresztą był tak słaby, że nie miał na to sił.
- Słaniasz się na nogach - argumentował - Czy ty w ogóle coś jesz? - Tomlinson pokręcił przecząco głową.
- Nie jestem w stanie nic utrzymać w żołądku.
- Pijesz chociaż wodę? - głos Irlandczyka był zdesperowany.
- Staram się, ale...
- Louis - westchną - Tak nie można, chcesz się odwodnić?
- Będę pił więcej, obiecuję.
*******
Ledwie otworzył oczy i od razu je zamknął, gdy ostre światło jarzeniówek raziło go w oczy. Do nosa dotarł nieprzyjemy, chemiczny zapach, a z oddali dochodziły do niego stłumione odgłosy. Ponownie uchylił powieki, powoli przyzwyczajając wzrok do światła.
- LouBear - usłyszał dobrze mu znany głos pełen ulgi - nareszcie.
-Harry, co się... - wychrpiał, czając ból gardła wywołany jego suchością. Kędzierzawy pomógł szatynowi podeprzeć się na poduszkach, by mógł usiąść i podał mu kubeczek z wodą.
- Znalazłem cię nieprzytomnego w łazience - zaczął wyjaśniać, siedział na krześle obok łóżka, w swoich dłoniach ściskają mniejszą Louisa, w którą miał wbity wenflon - Niall musiał wyjść i poprosił, abym do ciebie zajrzał. Od razu wezwałem karetkę i przewieźli cię tutaj. Jesteś odwodniony.
Szatyn oczami wyobraźni widział, jak wściekły Niall daje mu reprymendę, mówiąc, że miał rację.
- A wiadomo co jest przyczyną wymiotów?
- Nic nie wiem. Nie jestem rodziną, więc nic nie chcieli powiedzieć - Louis poczuł nieprzyjemną pustkę, gdy Harry puścił jego dłoń. Styles podniósł się z krzesła - Zawołam lekarza, abyś mógł porozmawiać.
Szatyn nie musiał długo czekać, gdy zza parawanów wyłonił się młody lekarz, a zaraz za nim szedł Harry. Doktor spojrzał na pacjenta uśmiechając się do niego ciepło. W dużych, brązowych oczach coś błysnęło.
- Jesteś Louis, chłopak Aarona? Prawda? - zapytał nim Tomlinson zdążył się odezwać.
-Taak - zmarszczył brwi.
- Jestem jego kolegą ze studiów, Eric - przedstawił się - Spotkaliśmy się kiedyś na imprezie - dodał.
- Przepraszam, ale nie kojarzę cię - poczuł jak jego policzki robią się cieplejsze.
- W sumienie nie rozmawialiśmy za wiele - zaśmiał się, machają ręką - Przejdźmy teraz do twojego stanu zdrowia - spojrzał znacząco na Harry'ego dają ma tym samym znać, że powinien wyjść.
CZYTASZ
I think I'm in love...with you
Fanfiction'' - Oops! - podniósł się z ławki, próbując przybrać jak najbardziej wyluzowaną postawę - Przyłapałeś mnie, ponownie to zrobiłem. Tym razem padło na ciebie - wzruszył ramionami - Wspominaj te cudowne chwile, które ci podarowałem i nie płacz po mnie...