VI

1.1K 40 16
                                    

Autorka: Zapraszam na ostatni rozdział. Nawet nie zliczę ile razy zmieniałam plany i koncepcję, zwłaszcza na to co dzieje się tutaj. Mam jednak nadzieję, że Was nie zawiodłam.

Dajcie znać w komentarzach co myślicie:)

*******

- Lou, musisz iść do lekarza - Niall stał w wejściu do łazienki, oparty o framugę. Szatyn siedział pod ścianą, opierając się o zimne kafelki. Od kilku dni muszla klozetowa była jego najlepszym przyjacielem.

- Ni... - jęknął - Nie ma sensu, to pewnie jakaś wredna jelitówka.

- Wątpię - zmarszczył brwi - Gdyby to była grypa żołądkowa, powinno ci już przejść. A ty od poniedziałku rzygasz jak kot i mam wrażenie, że z każdym dniem jest coraz gorzej.

- To naprawdę nic poważnego - mruknął. Naprawdę nie chciał z taką głupotą iść do lekarza. Zresztą był tak słaby, że nie miał na to sił.

- Słaniasz się na nogach - argumentował - Czy ty w ogóle coś jesz? - Tomlinson pokręcił przecząco głową.

- Nie jestem w stanie nic utrzymać w żołądku.

- Pijesz chociaż wodę? - głos Irlandczyka był zdesperowany.

- Staram się, ale...

- Louis - westchną - Tak nie można, chcesz się odwodnić?

- Będę pił więcej, obiecuję.

*******

Ledwie otworzył oczy i od razu je zamknął, gdy ostre światło jarzeniówek raziło go w oczy. Do nosa dotarł nieprzyjemy, chemiczny zapach, a z oddali dochodziły do niego stłumione odgłosy. Ponownie uchylił powieki, powoli przyzwyczajając wzrok do światła.

- LouBear - usłyszał dobrze mu znany głos pełen ulgi - nareszcie.

-Harry, co się... - wychrpiał, czając ból gardła wywołany jego suchością. Kędzierzawy pomógł szatynowi podeprzeć się na poduszkach, by mógł usiąść i podał mu kubeczek z wodą.

- Znalazłem cię nieprzytomnego w łazience - zaczął wyjaśniać, siedział na krześle obok łóżka, w swoich dłoniach ściskają mniejszą Louisa, w którą miał wbity wenflon - Niall musiał wyjść i poprosił, abym do ciebie zajrzał. Od razu wezwałem karetkę i przewieźli cię tutaj. Jesteś odwodniony.

Szatyn oczami wyobraźni widział, jak wściekły Niall daje mu reprymendę, mówiąc, że miał rację.

- A wiadomo co jest przyczyną wymiotów?

- Nic nie wiem. Nie jestem rodziną, więc nic nie chcieli powiedzieć - Louis poczuł nieprzyjemną pustkę, gdy Harry puścił jego dłoń. Styles podniósł się z krzesła - Zawołam lekarza, abyś mógł porozmawiać.

Szatyn nie musiał długo czekać, gdy zza parawanów wyłonił się młody lekarz, a zaraz za nim szedł Harry. Doktor spojrzał na pacjenta uśmiechając się do niego ciepło. W dużych, brązowych oczach coś błysnęło.

- Jesteś Louis, chłopak Aarona? Prawda? - zapytał nim Tomlinson zdążył się odezwać.

-Taak - zmarszczył brwi.

- Jestem jego kolegą ze studiów, Eric - przedstawił się - Spotkaliśmy się kiedyś na imprezie - dodał.

- Przepraszam, ale nie kojarzę cię - poczuł jak jego policzki robią się cieplejsze.

- W sumienie nie rozmawialiśmy za wiele - zaśmiał się, machają ręką - Przejdźmy teraz do twojego stanu zdrowia - spojrzał znacząco na Harry'ego dają ma tym samym znać, że powinien wyjść.

I think I'm in love...with youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz