Rozdział V

243 5 0
                                    

Gdy Remus wyszedł się ogarnąć usłyszałem stukanie w okno, obróciłem się i zobaczyłem sowę nieznaną mi wczesniej, choć do myślałem się od kogo jest ten list.

Hej Łapo
Jestem już w hotelu, lot nie był długi. Drogi są mega kręte i wąskie. Dojazd do hotelu trwał prawie półtorej godziny. Dziś w planach mamy pójść na plażę, i pozwiedzać okolicę. Zaraz wychodzimy na śniadanie. To chyba tyle jak narazie więc do jutra.
Ps. Pozdrów Lunia i jego rodziców odemnie.
                                                              Rogacz
    

- Co to za list? - Spytał Lunatyk który z lekko wilgotnymi włosami i ubrany w koszulkę i spodnie wszedł do pokoju.
- To od Jamesa pozdrawia cię i twoich rodziców. Pisze, że już jest w hotelu i mają w planach dziś pozwiedzać okolice.
- To dobrze ze bezpiecznie do lecieli na miejsce.
- Chłopcy śniadanie - usłyszeliśmy wołanie z kuchni
- Idziemy -  odpowiedział Remus. Wstałem z dywanu i ruszyliśmy na śniadanie. Weszliśmy do kuchni i usiedliśmy do stołu na którym wcześniej pojawiło się jedzenie przygotowane przez mamę Lunia.

- Mamo czemu nie ma taty? - spytał szatyn.
- Ma dzisiaj dużo pracy w ministerstwie dlatego wyszedł wcześniej. - Zaczęliśmy nakładać na swój talerz jedzenie ja wziąłem jajko sadzone, dwie kromki chleba, trochę warzyw i do tego kubeczek herbarty.

-Co będziecie dzisiaj robić? - zapytała mama Remusa.
- Przed śniadaniem przyszedł list od Jamesa że już są na miejscu. Pozdrawia państwa. Napewno mu dziś odpiszemy a później zobaczymy - powiedziałem.
- Pozdrówcie ich odemnie.
- Dobrze. - Powiedział Remus.

Rozdział trochę krótki ale nie miałam pomysłu ale i tak mam nadzieję że się spodobał.

Miłość nie wybiera / Wolfstar /Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz