Podróż do stolicy Księstwa Litewskiego zajęła im siedem dni; Polska jechał konno obok wytypowanego możnowładcy, mając przed sobą oraz za plecami jadących parami, czujnych rycerzy. Przez większą część drogi Gniewomir tylko zerkał kątem oka na spersonifikowane Królestwo lub wlepiał zamyślony wzrok przed siebie na rycerskie plecy oraz końskie zady.
Pierwsze próby nawiązania kontaktu przez Gniewomira zakończyły się porażką; Polska siedział na koniu milczący oraz głuchy na wszelkie słowa.
Na początku mężczyzna założył, że Polska unosi się przesadną dumą dopóki nie zobaczył, jak ten mocno ściska lejce aż jego dłonie przybierają kolor kwiatów białych lilii, jak spuszcza wzrok, gdy ktoś rzuci na niego okiem lub odwraca go, spłoszony, kiedy wiatr poruszy najbliższymi krzewami.
Później, kiedy przywyknął już do nowej sytuacji, Gniewomir nie mógł się od niego odpędzić. Jego dziecięca ciekawość zmęczyła wreszcie starego Gniewomira, toteż zaproponował mu, najgrzeczniej, jak potrafił, aby wszystkie niecierpiące zwłoki pytania kierował do dotychczas milczących rycerzy. Przydzieleni rycerze okazali się znacznie młodsi od możnowładcy oraz zdecydowanie bardziej rozmowni niż możnaby przypuszczać. Gniewomir pożałował tego, co uczynił.
Dwanaście tematów dyskusyjnych później zaczął zapadać zmierzch - pomysł Polski, aby doczepić do rycerskich zbroi orle skrzydła spodobał się rycerzom, toteż blondyn zanotował go sobie w pamięci na przyszłość. Polska zarządził przerwę, Gniewomir, zmęczony słuchaniem rozgadanej zgrai, poparł jego pomysł, po czym czwórka rycerzy zeskoczyła na ziemię, gdzie poczęli zbierać chrust na ognisko. Wreszcie, usadowiony pomiędzy dwójką wyższych od siebie rycerzy Polska kazał sobie opowiedzieć historyjkę na dobranoc. Gniewomir nie znał większości legend opowiadanych przez najstarszego rycerza, musiał więc później przyznać, że sam całkiem nieźle się przy nich bawił.
Wiszący na szyji Polski pierścień przykuł uwagę rozbawionych opowieściami rycerzy. Zapytany, która to panna oddała mu swoją błyskotkę, Polska odpowiedział zwyczajnie, że sama królowa Jadwiga dba o to, aby o niej prędko nie zapomniał.
Pełni szacunku rycerze umilkli nagle, jakby przypominając sobie, kogo właściwie eskortują, po czym zaczęli rozmawiać między sobą znacznie ciszej oraz zdecydowanie bardziej oficjalnie.
Przywiązane do drzew konie, najedzone do syta na wzór swoich jeźdźców, powoli zamykały błyszczące ślepia, gotując się do snu. Cała reszta zasnęła grubo po północy upojona miodem, magicznymi historiami oraz bajkową atmosferą ciemnego lasu. Ranek zastał ich wylegujących się na trawie, niczym kłody; dopiero wczesnym południem Gniewomir zerwał się gwałtownie, jakby się co najmniej paliło, nakazał wszystkim się zbierać, po czym przecierający oczy Polska oraz jego wyspani towarzysze na powrót obrali kurs na Wilno.
Właśnie tak, bez większych przygód mijała im ta siedmiodniowa wyprawa. Wilno powitało Polskę gwarem nieznanego języka, zapachem obcego domu oraz słońcem przesączajacym się przez bramę grodu. Polska powitał Wilno jęczeniem, jak bardzo boli go siedzenie po tak długiej podróży.
Po przekroczeniu bramy bez żadnych przeszkód, oczy Polski zapłonęły iskrami entuzjazmu. Mieszkańcy Wilna przyglądali się ich przybyciu przychylnym wzrokiem, młodzi dorośli rozpoczynali żywiołowe, polityczne dyskusje, gdy jego koń mijał ich stojących przy drodze, podczas gdy dzieci bez żadnego zmieszania wskazywały ich palcami, podekscytowane widokiem nieznanych im zbroi oraz kolorowych szat Polski zwieńczonych czerwonym, obitym futrem płaszczem.
Powód jego przybycia musiał być więc wszystkim znany; nawet jeśli nie, lud nie wyczuwał od skromnego orszaku żadnego zagrożenia.
Kierowali się pod górę, za przewodnika mając okrągłą basztę, zza której przyświecała im złocista kula słońca. Pozostawili za sobą niskie, podłużne, drewniane budynki, przechodząc do bogatszej części miasta, gdzie domom dodawano wyższe piętra oraz solidniejsze zadaszenia.
CZYTASZ
Ostrze narodu naszego | aph 🗡 lietpol
Fanfiction《 bodyguard au / alternative story 》 Rok 1385. Wielkie Księstwo Litewskie nie może się odpędzić od wrogów. Nie wystarczy już tylko silna armia. Potrzebny jest ktoś, kto będzie osobiście czuwał nad bezpieczeństwem osłabionego państwa; taki, powiedzm...