Prolog

127 4 0
                                    

Siedziałaś tam, owinięta grubym kocem i patrzyłaś na niebo. Zastanawiałem się, po cholerę Tobie to było? Skończyło się to na tym, że siedziałaś przez tydzień w domu z przeziębieniem. Właśnie w tamtym tygodniu przypomniałem sobie nasze pierwsze spotkanie. Miałaś urodziny, siedziałaś w kawiarni smutna. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że twoi rodzice to gnojki. Z racji tego, że tam pracowałem, to podszedłem do ciebie z ciastkiem karmelowym. 

- Proszę, to na koszt firmy - powiedziałem uprzejmie. Nie wiem, czy mnie wtedy olałaś ale musiałem powtórzyć to dwa razy, zanim się zorientowałaś, że tam stałem. 

Popatrzyłaś na mnie tymi swoimi bursztynowymi oczami, jednak nie były one szczęśliwe. Coś w środku we mnie drgnęło. Z racji tego, że zawsze byłem szurnięty, to usiadłem naprzeciwko ciebie. 

- Chłopacy to dupki, prawda? - zagadnąłem. Spodziewałem się, że mi na to odpowiesz, ale ty tylko wzruszyłaś ramionami. Nie mogłem patrzeć na ciebie w tym stanie. Miałem ochotę wziąć  ciebie w ramiona i nigdy ciebie nie puścić. 

- Ciężko teraz trafić na jakiegoś porządnego gościa, co będzie dbał o swoją kobietę... - mruknąłem, chłopakom w głowie było tylko jedno. Wiedziałem to, moi starym kumplom chodziło tylko o to. Zresztą nie tylko im, miałem w głowie dużo różnych takich sytuacji z innych życia wziętych. Tak, naczytałem się kiedyś tego na głupich portalach dla mężczyzn. Do tej pory pamiętam jak ktoś się zapytał jak zabrać dziewczynę do łóżka. 

- Czy nie przeszkadza panu, że rozmawia z czternastolatką? - zapytałaś nagle. Popatrzyłem na ciebie zszokowany. Myślałem, że masz przynajmniej siedemnaście lat. Dzisiejsza młodzież wygląda na znacznie starszych. 

- Nie - odparłem hardo. Spodobała mi czternastolatka, jak głupio to brzmi? Sam miałem wtedy dwadzieścia lat. Ale miłość nie wybiera. Obsesja też nie. 

- Nie chodzi o chłopaka. Zresztą wiem, że chłopacy to skurwysyny - odpowiedziałaś, poprawiając grzywkę. Zadziwiałaś mnie, to wiem na pewno. Jednak coś mnie do ciebie ciągnęło. 

- Gdyby rodzice wiedzieli, że tak się odzywasz, to nie byliby zadowoleni. - Próbowałem brzmieć poważnie, ale po chwili z mojego gardła wygramolił się śmiech. 

- Moi rodzice mieliby to w dupie - burknęłaś, po czym popiłaś łyka kawy. Dopiero wtedy zwróciłem większą uwagę na Twój wygląd. Miałaś czarne jak smoła włosy i nierówną grzywkę. Twoje duże, bursztynowe oczy idealnie okalały twoją twarz. Nos miałaś mały, lekko zadarty, ale Twoje usta były pełne. Chciałem się w nie wbić. Musiałem się opanować. W końcu wtedy byłaś jeszcze dla mnie za młoda, ale to tylko wtedy. 

- Nie będę się pytał czemu, ale przynajmniej zjedz to ciastko -  pokiwałem głową, wskazując na nie, chcąc ciebie przekonać do jego zjedzenia.  Popatrzyłaś na mnie podejrzliwie, ale ostatecznie je ode mnie wzięłaś. 

- Carl, wracaj do pracy, a nie podrywasz panienki - krzyknął na mnie szef, z drugiego końca pomieszczenia. 

- Miło było cię poznać... - rzekłem, odrobinę smutny, że dzisiejsze nasze spotkanie musiało się skończyć. Ale to tylko dzisiejsze. 

Ja Cię tylko kocham wiesz? Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz